Książka o podwarszawskich okolicach
Bardzo sympatycznie została książka przyjęta w internecie. W blogu poszukiwania.pl pisano o książce: że wskrzesza dla nas świat, którego już nie ma. Opowiada także o zwierzętach, spotykanych pod ożywczym drzew cieniem, „których obecność wzmacnia emocjonalną wartość lasu, do którego wchodzi człowiek”.
Gawędy Herza - pisał pan Wojciech Sobański w swoim blogu (poszukiwania.pl) - zbliżają się momentami do przypowieści. Książka umiejętnie łączy opisy przyrody podwarszawskich miejscowości z ich historią. i refleksjami bliskimi filozoficznym. Zdumiewać może zresztą mnogość tematów i wątków, jakie autor zawarł w swojej pracy. Tym bardziej jeszcze, że podróż po podwarszawskim Mazowszu staje się okazją do podróży przez bogatą polską historię i kulturę.
A Kamil Swiątkoski (przykominku.com) pisał, że książka "może być świetnym pomysłem na przewodnik i inspirację do zorganizowania weekendowych wypadów poza miasto (nie tylko stołeczne) – pod warunkiem, że jako turyści nie wymagacie od wyprawy obowiązkowej wizyty w McDonald’s czy Pizza Hut. Pierwsze programy podróżnicze oglądałem na zaśnieżonym ekranie Neptuna 624, a moja wyobraźnia dopowiadała mi wszystkie niezbędne barwy. Książka Herza robi ze mną dokładnie to samo."
Wydałem
trochę przewodników turystycznych po Mazowszu i jego różnych zakątkach
oraz cztery książki, zawierające gawędy i eseje krajoznawcze o mazowieckiej prowincji: „Wardęga”,
„Klangor
i fanfary”, "Podróże po Mazowszu" oraz "Pod ożywczym drzew cieniem".
Wydawca mówi mi, że trzy pierwsze tytuły cieszą się sporym
zainteresowaniem, a pierwszy z nich jest całkowicie wyczerpany. Z
czwartą pozycją jest gorzej, wydawca ma do mnie żal, że czytelnicy się do niej nie garną. Dlaczego?
Dalipan, nie wiem. Winnym się nie czuję, zdawało mi się, że właśnie ta książka powinna zainteresować szczególnie
warszawiaków, opowiadam w niej bowiem o bliskim otoczeniu Warszawy. O miejscach wywczasów w przeszłości, o tym, co odwiedza się teraz, o Wiśle, Puszczy Kampinoskiej i Lasach Chojnowskich, Aninie,
Bielanach i Radości, Otwocku, Podkowie Leśnej oraz Zalesiu Górnym i Konstancinie. Również o podwarszawskiej
przyrodzie,
o bytujących w sąsiedztwie Warszawy wilkach i bobrach, o narodowym
godle – bieliku, oraz o kormoranach, w poszukiwaniu których nie
trzeba jeździć już na Mazury, bo jest ich tutaj całe mnóstwo.
Bohaterowie (poniektórzy) książki
Kormorany na zimowej Wiśle. Fot.Maria Kaniewska |
Zima w Puszczy Kampinoskiej. Leśna baśń o krok od granic Warszawy. |
Świder w zimowej szacie.W lecie ulubiona rzeka warszawiaków. |
Bardzo sympatycznie została książka przyjęta w internecie. W blogu poszukiwania.pl pisano o książce: że wskrzesza dla nas świat, którego już nie ma. Opowiada także o zwierzętach, spotykanych pod ożywczym drzew cieniem, „których obecność wzmacnia emocjonalną wartość lasu, do którego wchodzi człowiek”.
Gawędy Herza - pisał pan Wojciech Sobański w swoim blogu (poszukiwania.pl) - zbliżają się momentami do przypowieści. Książka umiejętnie łączy opisy przyrody podwarszawskich miejscowości z ich historią. i refleksjami bliskimi filozoficznym. Zdumiewać może zresztą mnogość tematów i wątków, jakie autor zawarł w swojej pracy. Tym bardziej jeszcze, że podróż po podwarszawskim Mazowszu staje się okazją do podróży przez bogatą polską historię i kulturę.
A Kamil Swiątkoski (przykominku.com) pisał, że książka "może być świetnym pomysłem na przewodnik i inspirację do zorganizowania weekendowych wypadów poza miasto (nie tylko stołeczne) – pod warunkiem, że jako turyści nie wymagacie od wyprawy obowiązkowej wizyty w McDonald’s czy Pizza Hut. Pierwsze programy podróżnicze oglądałem na zaśnieżonym ekranie Neptuna 624, a moja wyobraźnia dopowiadała mi wszystkie niezbędne barwy. Książka Herza robi ze mną dokładnie to samo."
Jestem wdzięczny autorom tych recenzji za miłe słowa. Ale - proszę
sobie wyobrazić - jakoś to wszystko, co w tej książce się znalazło -
potencjalnych jej czytelników nie interesuje. Widocznie tak już jest, że
najciemniej musi być pod latarnią. Wydawca się na mnie krzywi, że napisałeś coś, co ludzi niespecjalnie interesuje, a mnie
dopada smuteczek. No cóż, życie bywa takie, jakie bywa...
Już od dłuższego czasu zbierałam się do kupna "Pod ożywczym drzew cieniem". Teraz mam większą motywację. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa mam wszystkie. Całą trylogię. Mam nawet Świsty i pomruki. Panie Lechosławie czy będą następne???
OdpowiedzUsuń