Na raszyńskich stawach
Byłem tam pod koniec maja. Pełnia wiosny w najlepszym z możliwych wydaniu, o tej porze roku chyba żaden inny krajobraz przyrodniczy w bliskim sąsiedztwie Warszawy nie dorównuje temu, który zwiedzaczom dzieł natury ofiarowuje rezerwat na stawach pod Raszynem. Szalała wokół mnie zieleń, jeszcze świeża, majowa, a już dojrzała, czerwcowa, bo w tym roku wszystko biegnie szybciej. Krajobrazy są tam rozkoszne. Kląskają skrywające się wśród krzewów słowiki kląskały, a w dżungli szuwarów i trzcin trzeszczą zakochane trzciniaki. Warszawa jest tuż tuż, jest w sąsiedztwie ruchliwym lotniskiem i kilka szosowych ekspresówek, a w ogóle nie słychać miasta!
Stawy Raszyńskie istnieją od roku 1784, od 1978 są ptasim rezerwatem przyrody. Od jakiegoś czasu ozdobą rezerwatu są kormorany. Kiedyś po ich widok jeździło się na Mierzeję Wiślaną, o kormoranach na Mazurach śpiewano piosenki. Ale to było dawniej, teraz na Wiśle w Warszawie kormorany są codziennością. Na stawach raszyńskich mają swoją Wyspę Kormoranów, na niej kolonie lęgową. Nie tylko tutaj żerują, są wytrwałymi rybożercami, na wyżerkę latają po wiele kilometrów, najchętniej nad Wisłę. W okresie lęgów przylatują z jedzonkiem ku swoim gniazdom, w których czekają głodne pisklęta. To wszystko można zobaczyć z Hrabskiej Drogi, niemal nie wysiadając z samochodów. Ale jeśli chce się gniazdom trochę lepiej przyjrzeć, koniecznie przez lornetkę, staw falęcki trzeba okrążyć i na wyspę patrzeć od drugiej strony, od południa, bo z tamtej strony wyspy mają te czarne ptaki swoje gniazda. Ptaki czują się tutaj wyśmienicie, rozmnożyły się nadzwyczajnie, jest ich jakby zbyt wiele i bardzo zagrażają hodowli ryb. Straty w rybostanie są poważne i to jest problem, nad którym deliberują przyrodnicy: co zrobić, aby i wilk był syty, i owce całe. W ciągu ostatnich populacja zakładających tu gniazda czapli i kormoranów zwiększyła się wielokrotnie.
Nie tylko kormorany są ozdobą rezerwatu pod Raszynem. Ni stąd, ni zowąd zaczęły też zakładać lęgi w okolicach Warszawy gęsi gęgawy.
Po to, aby je zobaczyć, jeździłem z Warszawy na stawy Okręt i Rydwan za Łowiczem, albo jeszcze dalej, do Poleskiego Parku Narodowego. Latami dzikie gęsi widywałem tylko w kluczach, najczęściej w czasie wiosennych przelotów, czasem w moim żoliborskim nad ranem budził mnie głos nawołujących się ptaków; wychodziłem wtedy na balkon i patrzyłem na nie ze wzruszeniem.
Pierwsze z tych stawów powstały już w roku 1784, hodowlę ryb na większą skalę rozpoczął w roku 1839 ówczesny właściciel majątku Jan Spiski, jeden staw nosi jego nazwisko, największe z pozostałych też mają swoje nazwy: Puchalski jest niedaleko wsi Puchały, Raszyński pod Raszynem, Parkowy Dolny i Parkowy Górny graniczą z pałacowym parkiem, a w Falentach jest Staw Falencki na południe od Hrabskiej Drogi, jest to wielkiej urody aleja dojazdowa do pałacu, wysadzona stareńkimi jesionami. W stawach hoduje się ryby, stawy się zarybia, ryby się odławia, jak to w stawach, część zimę spędza w zimochu, ze stawów pozostałych na zimę wodę się spuszcza.
Istotą istnienia raszyńskich stawów jest hodowla ryb, ptaki są tylko dodatkiem, jednak z biegiem lat dodatek ten przestał już grać role epizodyczne i to z powodu ptaków, które na tych stawach bytują, w roku 1978 utworzony został rezerwat przyrody i dla podziwiania tych ptaków, a nie karpi, została urządzona nad stawami ścieżka turystyczna z pobudowanymi na niej ambonami obserwacyjnymi, pozwalającymi znakomicie na obserwację ptasiego towarzystwa, pływającego i fruwającego w rezerwacie.
Nie wiecie, co posiadacie, drodzy warszawiacy. Sporo egzotyki da się odnaleźć o kilka kroków od swojego domu. Sporo niespodzianek kryje się tu jeszcze przed nami. Może niekoniecznie trzeba daleko wyjeżdżać?
Zdjęcia ptaków w tym poście zawdzięczam wytrwałej ptasiarce, Urszuli Kaczyńskiej, która zechciała mi je do tego blogu udostępnić. Zdjęcie z amboną udostępnił mi Andrzej Radziwonka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz