Kolej Kaliska była ostatnią linią kolejową, jaką w węźle warszawskim wybudowano w czasach rozbiorowych, niedługo przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę, w roku 1903. Kolej ta łączyła Kalisz przez dworzec kaliski w Łodzi z Warszawą. Koło Sochaczewa zbudowano w Teresinie stację Szymanów. Na Teresin
składał się wówczas tylko dwór i niewielka obok osada, nic dziwnego
więc, że stacja uzyskała nazwę najbliższej większej miejscowości, a taką
był oddalony o pięć kilometrów Szymanów.
Dzisiaj stacja Szymanów nadal jest w Teresinie, znacznie już rozrośniętej wsi gminnej, ale nadal w nazwie stacji nie ma Teresina; teraz stacja nazywa się Szymanów-Niepokalanów, bowiem z latami od oddalonego nieco od kolei Szymanowa coraz większej rangi nabierało znajdujące się obok stacji sanktuarium w Niepokalanowie, związane ze św. Maksymilianem Kolbe. Nie o nim jednak ta opowieść, więc pomińmy tym razem Niepokalanów.
Wśród lasu w Teresinie od dziesiątków lat znajdował się dwór, a potem pałac właścicieli majątku. Prócz dworu w Teresinie główną rolę w okolicy zdawała się mieć pobliska Paprotnia. Przy głównej szosie stoi tam dawny zajazd i kuźnia z przełomu wieków XVIII i XIX. W tym zajeździe jakoby miała się zatrzymać Maria Walewska, która tu przypominała Napoleonowi jego obietnice wobec Polski. Niektórzy mówią, że ta karczma, w której się cesarz z panią Walewską spotkali, była nie tutaj, lecz w Błoniu, tez przy tym trakcie, lecz bliżej Warszawy. Ale tutaj, nie w Błoniu, jest "Kuźnia napoleońska”, stylowa restauracja tej nazwy, mieszcząca się w budynku dawnej kuźni. To jest jakiś argument, czyż nie?
Na południe od linii kolejowej rośnie las. Aż dziw, że tego lasu w Teresinie nie wycięto, co jest ewenementem w równinnym, okolicznym pejzażu, bo na tej żyznej równinie wycięto wszystkie lasy i to już przed wieloma wiekami. Ten niewielki las o kształcie obwarzanka ocalał jako dawny las dworski, w którym się wypoczywało, zażywało przejażdżek, polowało.
Dzisiaj już nie spotkamy właścicieli dóbr teresińskich na leśnych dróżkach. Lecz są świadkowie tamtych czasów. To wiekowe i okazałe zabytkowe drzewa. Przeważnie są to dęby szypułkowe. Najpiękniejsze dwadzieścia rośnie w bliskim sąsiedztwie pałacu, w którym dzisiaj mieści się ośrodek rehabilitacyjno szkoleniowy KRUS. Różnie się tym KRUS-ie mówi, nie zawsze najlepiej, często źle, jednakże o pałac i o jego otoczenie dzisiejsi gospodarze dbają nie najgorzej, ostatni remont prowadzono w roku 2015.
Przed rokiem 1848 Teresin był własnością Hermana Epsteina, dla którego pałac zaprojektował Adolf Adam Loewe. Właściciel był bardzo zasłużonym dla kraju finansistą, przemysłowcem i działaczem gospodarczym. Rząd carski zechciał mu nadać wysokie odznaczenie, Order Świętego Włodzimierza, a kawaler tego orderu szczycił się przyjaźnią z samym księciem Iwanem Paskiewiczem. Ów rosyjski feldmarszałek pozostał w pamięci Polaków postacią odrażającą, rusyfikatorem bezwzględnym, mordercą uczestników organizacji spiskowych, na terenie Królestwa działających w czasie Wiosny Ludów. Tytuł księcia warszawskiego otrzymał z rąk cara Mikołaja I za stłumienie powstania listopadowego, a w latach 1832-56 był namiestnikiem Królestwa Polskiego. W Teresinie raczej nie gościł.
Mieczysławowi Epsteinowi zbudowany dla ojca pałac się nie podobał, więc nakazał go rozebrać i wznieść nowy. Stać go było na to. Świeżo upieczony ziemianin i nobilitowany szlachcic zamówił budowlę okazałą i prawdziwie wielkopańską. Ona też stoi do dzisiaj i jest prawdziwie eklektycznym cackiem, które zostało zaprojektowane pod koniec wieku XIX przez Francois Arveufa, dopiero co przybyłego do Polski architekta francuskiego.
Jest pałac budowlą piętrową, krytą galerią arkadową połączoną ze starszą odeń oficyną parterową, zbudowaną jeszcze przy pierwszym pałacu Epsteinów. Ma ten pałac wysokie poddasze, mansardowy dach blaszany z lukarnami. Wnętrze w części zachowuje nadal dawny charakter, z drewnianymi boazeriami, marmurowym kominkiem i zachowaną do dzisiaj martwą naturą szkoły francuskiej, obrazem pochodzącym z przełomu wieków XVII i XVIII.
Od roku 1909 właścicielami Teresina byli książęta Druccy-Lubeccy. Cztery lata później w parku teresińskim w tajemniczych okolicznościach został zamordowany książę Władysław, a sprawa przez wiele lat poruszała opinię publiczną. Ze szczegółami opisywał tę kryminalno-towarzyską sensację m.in. Stanisław Szenic w II tomie "Pitavalu warszawskiego". Ślady na zwłokach świadczyły o stoczonej walce. Zeznania były różne, dość, że jako podejrzanego o zabójstwo księcia aresztowano jego kuzyna, barona Jana Bispinga, ordynata na Massalanach. Odbyły się skomplikowane sprawy sądowe - istniały poszlaki, iż zabójstwa mógł dokonać ów kuzyn właściciela Teresina, było jednak wiele elementów świadczących o czymś innym. Choćby, a jest to rzecz niewyjaśniona do dziś, że już w tydzień po zabójstwie księcia, gdy trwało już śledztwo, dokonano włamania do pałacu w Teresinie. Ślady włamania wskazywały, iż złodziej czegoś tam szukał, bowiem to, co zginęło, było tylko pozorowaniem włamania np. rabunkowego. Czego szukano? Do dzisiaj jest to tajemnicą.
W czerwcu 1914 roku oskarżonego to zabójstwo Jana barona Bispinga skazał sąd carski na cztery lata rot aresztanckich, na pozbawienie szczególnych praw i przywilejów oraz praw do majątku szlacheckiego. Obrońca wniósł skargę kasacyjną, ale akurat wybuchła I wojna światowa i sprawę wznowiono już w Polsce Niepodległej. Po latach usiłowań oczyszczenia się z zarzutów i po trzech rozprawach baron Jan Bisping został ostatecznie uniewinniony od zarzutu zabójstwa i fałszerstwa. „Niewinność barona Bispinga jest już poza wszelkimi wątpliwościami, ale nad pałacem i parkiem w Teresinie wisi do tej pory znak zapytania: kto i dlaczego zabił księcia, kto i po co włamał się do teresińskiego pałacu?"- zapytywał później autor rubryki "Zabytkom na odsiecz" w "Życiu Warszawy" z roku 1978.
Dzisiaj stacja Szymanów nadal jest w Teresinie, znacznie już rozrośniętej wsi gminnej, ale nadal w nazwie stacji nie ma Teresina; teraz stacja nazywa się Szymanów-Niepokalanów, bowiem z latami od oddalonego nieco od kolei Szymanowa coraz większej rangi nabierało znajdujące się obok stacji sanktuarium w Niepokalanowie, związane ze św. Maksymilianem Kolbe. Nie o nim jednak ta opowieść, więc pomińmy tym razem Niepokalanów.
Wśród lasu w Teresinie od dziesiątków lat znajdował się dwór, a potem pałac właścicieli majątku. Prócz dworu w Teresinie główną rolę w okolicy zdawała się mieć pobliska Paprotnia. Przy głównej szosie stoi tam dawny zajazd i kuźnia z przełomu wieków XVIII i XIX. W tym zajeździe jakoby miała się zatrzymać Maria Walewska, która tu przypominała Napoleonowi jego obietnice wobec Polski. Niektórzy mówią, że ta karczma, w której się cesarz z panią Walewską spotkali, była nie tutaj, lecz w Błoniu, tez przy tym trakcie, lecz bliżej Warszawy. Ale tutaj, nie w Błoniu, jest "Kuźnia napoleońska”, stylowa restauracja tej nazwy, mieszcząca się w budynku dawnej kuźni. To jest jakiś argument, czyż nie?
Na południe od linii kolejowej rośnie las. Aż dziw, że tego lasu w Teresinie nie wycięto, co jest ewenementem w równinnym, okolicznym pejzażu, bo na tej żyznej równinie wycięto wszystkie lasy i to już przed wieloma wiekami. Ten niewielki las o kształcie obwarzanka ocalał jako dawny las dworski, w którym się wypoczywało, zażywało przejażdżek, polowało.
Dzisiaj już nie spotkamy właścicieli dóbr teresińskich na leśnych dróżkach. Lecz są świadkowie tamtych czasów. To wiekowe i okazałe zabytkowe drzewa. Przeważnie są to dęby szypułkowe. Najpiękniejsze dwadzieścia rośnie w bliskim sąsiedztwie pałacu, w którym dzisiaj mieści się ośrodek rehabilitacyjno szkoleniowy KRUS. Różnie się tym KRUS-ie mówi, nie zawsze najlepiej, często źle, jednakże o pałac i o jego otoczenie dzisiejsi gospodarze dbają nie najgorzej, ostatni remont prowadzono w roku 2015.
Przed rokiem 1848 Teresin był własnością Hermana Epsteina, dla którego pałac zaprojektował Adolf Adam Loewe. Właściciel był bardzo zasłużonym dla kraju finansistą, przemysłowcem i działaczem gospodarczym. Rząd carski zechciał mu nadać wysokie odznaczenie, Order Świętego Włodzimierza, a kawaler tego orderu szczycił się przyjaźnią z samym księciem Iwanem Paskiewiczem. Ów rosyjski feldmarszałek pozostał w pamięci Polaków postacią odrażającą, rusyfikatorem bezwzględnym, mordercą uczestników organizacji spiskowych, na terenie Królestwa działających w czasie Wiosny Ludów. Tytuł księcia warszawskiego otrzymał z rąk cara Mikołaja I za stłumienie powstania listopadowego, a w latach 1832-56 był namiestnikiem Królestwa Polskiego. W Teresinie raczej nie gościł.
Mieczysławowi Epsteinowi zbudowany dla ojca pałac się nie podobał, więc nakazał go rozebrać i wznieść nowy. Stać go było na to. Świeżo upieczony ziemianin i nobilitowany szlachcic zamówił budowlę okazałą i prawdziwie wielkopańską. Ona też stoi do dzisiaj i jest prawdziwie eklektycznym cackiem, które zostało zaprojektowane pod koniec wieku XIX przez Francois Arveufa, dopiero co przybyłego do Polski architekta francuskiego.
Pałac w Teresinie. Fot.L.Herz |
Jest pałac budowlą piętrową, krytą galerią arkadową połączoną ze starszą odeń oficyną parterową, zbudowaną jeszcze przy pierwszym pałacu Epsteinów. Ma ten pałac wysokie poddasze, mansardowy dach blaszany z lukarnami. Wnętrze w części zachowuje nadal dawny charakter, z drewnianymi boazeriami, marmurowym kominkiem i zachowaną do dzisiaj martwą naturą szkoły francuskiej, obrazem pochodzącym z przełomu wieków XVII i XVIII.
Od roku 1909 właścicielami Teresina byli książęta Druccy-Lubeccy. Cztery lata później w parku teresińskim w tajemniczych okolicznościach został zamordowany książę Władysław, a sprawa przez wiele lat poruszała opinię publiczną. Ze szczegółami opisywał tę kryminalno-towarzyską sensację m.in. Stanisław Szenic w II tomie "Pitavalu warszawskiego". Ślady na zwłokach świadczyły o stoczonej walce. Zeznania były różne, dość, że jako podejrzanego o zabójstwo księcia aresztowano jego kuzyna, barona Jana Bispinga, ordynata na Massalanach. Odbyły się skomplikowane sprawy sądowe - istniały poszlaki, iż zabójstwa mógł dokonać ów kuzyn właściciela Teresina, było jednak wiele elementów świadczących o czymś innym. Choćby, a jest to rzecz niewyjaśniona do dziś, że już w tydzień po zabójstwie księcia, gdy trwało już śledztwo, dokonano włamania do pałacu w Teresinie. Ślady włamania wskazywały, iż złodziej czegoś tam szukał, bowiem to, co zginęło, było tylko pozorowaniem włamania np. rabunkowego. Czego szukano? Do dzisiaj jest to tajemnicą.
W czerwcu 1914 roku oskarżonego to zabójstwo Jana barona Bispinga skazał sąd carski na cztery lata rot aresztanckich, na pozbawienie szczególnych praw i przywilejów oraz praw do majątku szlacheckiego. Obrońca wniósł skargę kasacyjną, ale akurat wybuchła I wojna światowa i sprawę wznowiono już w Polsce Niepodległej. Po latach usiłowań oczyszczenia się z zarzutów i po trzech rozprawach baron Jan Bisping został ostatecznie uniewinniony od zarzutu zabójstwa i fałszerstwa. „Niewinność barona Bispinga jest już poza wszelkimi wątpliwościami, ale nad pałacem i parkiem w Teresinie wisi do tej pory znak zapytania: kto i dlaczego zabił księcia, kto i po co włamał się do teresińskiego pałacu?"- zapytywał później autor rubryki "Zabytkom na odsiecz" w "Życiu Warszawy" z roku 1978.
Miejscem gdzie zachował się jeszcze las na Równinie Łowicko-Błońskiej
OdpowiedzUsuńto rezerwat Wolica. Polecam, choć jest to teren niedostępny.