Rezydencja
w Nieborowie koło Łowicza należy do najwspanialszych, jakimi
historia obdarowała naszą ojczyznę. Swój obecny wygląd
zawdzięcza kilku osobistościom. Te zasłużone dla Nieborowa
postacie były – jak to się dzisiaj zgrabnie mówi – mocno
kontrowersyjne. A mimo to, są tutaj całkiem na miejscu. Ich portrety
są niewątpliwie ozdobą nieborowskiego pałacu. Przyjrzyjmy się
niektórym z portretów.
Michał Radziejowski |
W
bibliotece znajduje się portret kardynała prymasa Michała
Radziejowskiego (1645-1705). W roku 1690 nabył Nieborów od Marcina
Nieborowskiego w roku 1690. Ekscelencja jest na nim przedstawiony
tak, jak go opisywano, dostojnie ale mało sympatycznie. Kardynał
prymas nie był postacią świetlaną. Karierę robił jako syn
ciotecznego brata Jana Sobieskiego, co w awansach mu pomogło. W
wieku 41 lat został kardynałem, a „wysoka ta w kościele godność
zawróciła mu zupełnie w głowie". Rok później był już
prymasem.
W
Encyklopedii powszechnej z 1865 roku zanotowano co następuje. „Ale
pycha i chciwość kazała mu nawet o wdzięczności zapomnieć, bo
zaraz wiązał się z wrogami Jana III, i zatruwał życie swego
powinowatego i dobroczyńcy. W czasie bezkrólewia 1696 roku jako
interrex mając otwarte pole do ambicji i zabiegów, korzystał ze
swego położenia ze zręczności i talentem do złego nieporównanym,
frymarcząc koroną, którą ze trzy razy sprzedawał więcej
dającemu. Brał pieniądze od Francuzów, aby zrobić królem
księcia de Conti, potem pogodził się za grubą sumkę z Augustem
II, elektorem saskim, którego wnet przekupiony przez Szwedów,
opuścił i już znowu chciał figla wypłatać, gdy śmierć
przerwała jego plany". Uchodząc w roku 1705, umarł w
Gdańsku.
Pałac
nieborowski ekscelencja kardynał szykował z myślą o swojej
wieloletniej przyjaciółce Katarzynie Towiańskiej. Ona została
jego główną spadkobierczynią, jednak jej syn nieborowskie dobra
sprzedał. Jakby jednak na to wszystko nie patrzeć, z grzechu
poczęty pałac pozostał i oko cieszy. Kardynał do zaprojektowania
pałacu zaprosił Tylmana z Gameren (1632-1706), architekta z
Niderlandów. Wydaje się, iż była to kardynała największa dla
Polski zasługa.
Tylman
barokowi polskiemu nadał niepowtarzalny styl wysmakowanej elegancji.
Pałac nieborowski jest jego dziełem, ale nie najprzedniejszym, jego
budowle najlepsze, i nie bójmy się tego określenia -
fenomenalnie piękne – znajdują się gdzie indziej. W Warszawie
jest to Pałac Krasińskich i dwie świątynie: kościół
sakramentek na Nowym Mieście oraz bernardynów na Czerniakowie. W
Krakowie pozostawił po sobie kościół św. Anny. Jego dzieła
przypadły do gustu Polakom, a niderlandczykowi w Polsce tak się
spodobało, że tu już pozostał jako polski szlachcic.
W
pomieszczeniu wieńczącym okazałą klatkę schodową w pałacu są
zawieszone portrety tych, którzy nadali rezydencji główny rys.
Spolonizowany Litwin, Michał Hieronim Radziwiłł (1744-1831) był
ostatnim wileńskim wojewodą Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jeden
z najbogatszych magnatów w kraju jest na tym portrecie mężczyzną,
którego twarz zdradza, iż wie, czego od życia oczekuje. Ma nieco
rozbiegane, nieco lisio patrzące oczy i włosy o rudym odcieniu.
Czegóż od takiego oczekiwać, rzec by się zdawało. O czym myśli,
z tego portretu patrząc dzisiaj na nas? Zapewne życia swojego nie
żałuje.
Michał Hieronim Radziwiłł |
Przeżył
je intensywnie i na swój sposób godziwie. Pozostawił nam po sobie
okazały pałac i jego wspaniałe wnętrza, które możemy zwiedzać
zachwycając się gustem właściciela.
Dobra
nieborowskie Michał Hieronim zakupił w 1774 r. za pieniądze
otrzymane „w nagrodę” za zawiązanie i marszałkowanie
konfederacji na I sejmie rozbiorowym w 1773 r. oraz podpisanie
traktatu rozbiorowego. Zwolennik orientacji prorosyjskiej robił
błyskawiczną karierę polityczną i finansową. Car Rosji
Aleksander „tyle był łaskaw”, że raczył się zatrzymywać u
Radziwiłłów w Nieborowie, bywał tu wielki książę Konstanty i
król saski Fryderyk August, bal zorganizowali Radziwiłłowie dla
Fryderyka Wilhelma II i to tuż po podpisaniu drugiego rozbioru w
1793 r.
W
karierze męża miała udział niemały Helena Radziwiłłowa
(1753-1821), jedna z trzech córek Antoniego Przeździeckiego,
podkanclerza wielkiego litewskiego. Więc też Litwinka. Jej
portrety są w pałacu dwa. Obok portretu męża widnieje na obrazie
dama o urodzie już nieco przeminionej. W młodości swojej uważana
była za piękność. „Rysy klasyczne. Szyja śliczna, białe ręce
i okrągłe ramiona” notowała w memuarach ks.Ludwika Pruska. Dla
urody poślubił ją Michał Hieronim, to pewne, lecz głównie
jednak po to, aby odzyskać rodzinne dobra przez ten mariaż,. A ona
pisała do niego listy: „mój
serdunio, duszeczko, bubusiu, dziudziusiu, Puciu Muciu mój kochany,
życie moje!”
Jako dama dworu króla Stanislawa Augusta Poniatowskiego wyróżniała
się urodą, elegancją i urokiem osobistym. Pozwalało jej to w
nawiązywaniu kontaktów towarzyskich, czasem więcej, niż
towarzyskie; była kochanką rosyjskiego ambasadora w Polsce,
Stackelberga.
Helena z Przeździeckich Radziwiłłowa |
Helena
była inteligentna i wykształcona, biegle władała francuskim i
angielskim, wiele podróżowała, była miłośniczką literatury,
jej pasją było kolekcjonerstwo, zbierała nie tylko autentyki,
również kopie, co zresztą było bardzo w modzie wśród polskiej
arystokracji. Większość tego, co zgromadziła w Nieborowie, ze
słynną głową Niobe włącznie, pochodziła ze zbiorów
petersburskich, podarowanych jej przez wieloletnią przyjaciółkę,
carycę Katarzynę II. Oczywiście, część zbiorów pochodziła z
zakupów lub wymiany z innymi kolekcjonerami. W swojej pasji nie
wahała się używać kradzieży, wyłudzania, nawet grabieży. Król
Stanisław August Poniatowski pisał do Baciarellego: „Uproś Waść
wojewodzinę odemnie, by nam pozowała jako Muza lub Minerwa. Lecz
przytem uważaj, żeby nam czegoś nie ukradła”.
W
Nieborowie oboje księstwo rozbudowali rezydencję, zatrudniając
najwybitniejszych artystów epoki stanisławowskiej: architektów,
rzeźbiarzy, malarzy. Przebudowany pałac został wyposażony w
sprowadzone z Anglii meble, porcelanę, srebra, na ścianach zawisły
świetne obrazy, powstała biblioteka z tysiącami cennych
starodruków, rycin i map. Nie dla naukowych celów to wszystko
gromadziła. Po prostu: chciała posiadać więcej, niż inni.
Szczególniej zaś chciała mieć więcej od swojej najbliższej
przyjaciółki, Izabeli z Flemingów Czartoryskiej z Puław. Z tej
rywalizacji narodził się sentymentalny park romantyczny w Arkadii.
Odwiedziny
Nieborowa prowokują nieco śmiałe pytania. Dzisiejsi
lustratorzy mogli by mieć spory kłopot z ich oceną i najpewniej
nakazaliby wykreślić z historii te trzy nieborowskie osobistości.
Fakt, był kardynał Radziejowski postacią raczej wredną, a i
księstwo, jacy byli tacy byli, nie ojczyzna, a prywata, próżność
i snobizm pierwsze u nich grały skrzypce, całej trójki zdrada
zdawała się nie hańbić, ale przecież niemało dobrego po nich
wszystkich dla ojczyzny pozostało. Bo przecież – to nie ulega
żadnej wątpliwości – rezydencja nieborowska jest wielkim dobrem
Rzeczpospolitej.
...........................................................
Ten
tekst wcześniej został pomieszczony w mojej książce „Klangor i fanfary”,
wydanej nakładem wydawnictwa Iskry w roku 2012. Książki już dostać nie można, nakład jest wyczerpany, więc go tu przypomniałem dla tych czytelników, którzy książki nie mają. Nieborów jest jednym z tych miejsc, do których się wraca z frajdą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz