Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bartek Mazowiecki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bartek Mazowiecki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 1 września 2022

 

Odwiedziny u Bartka Mazowieckiego nad Mienią

Z fantazją płynie rzeczka Mienia przez pasmo nadwiślańskich wydm, kręci się  i zatacza łuki, obficie meandrując i czasem wielce zadziwiająco. Jej  brzegi są miejscami urwiste i wysokie na kilka metrów, wokół  rośnie wielogatunkowy las, dorodne w nim rosną graby, nie byle jaki wiąz się zdarza, są  tam imponujące dęby, a wśród nich królem jest Bartek Mazowiecki, 400-letni dąb szypułkowy o średnicy ponad 5 m, „uważany powszechnie za najładniej położony zabytek przyrody na wsch. od Wisły” (jak podają to przewodniki).  Dzięki ochronie, znajduje się bowiem w w granicach rezerwatu przyrody, ma szanse jeszcze wiele pokoleń cieszyć swoją urodą. Wschodnim brzegiem dolinki prowadzi tam czerwony szlak turystyczny z Mlądza do Wiązowny. A dzikość imponująca towarzyszy tam wędrowcy, jest prawdziwie rezerwatowa.

 



Dolinka ma tylko dwa kilometry, wijąca się jej brzegami wąska ścieżynka ma o kilometr więcej. Widoki z niej są malownicze. W Puszczy Kampinoskiej niemal nie ma  takich szlaków,  jak ten właśnie, wiodący tą wąską, niekiedy szeroką najwyżej na metra ścieżynką. Pod Kampinosem szlaki są dość licznie uczęszczane. Tutaj turystów nie ma tak wielu, jak w Puszczy Kampinoskiej. Tam występują  wody o ciemnym zabarwieniu,  są to albowiem wody płynące lub stagnujące na podłożu torfowym, na torfowiskach. A tutaj, w tej otwockiej okolicy królują wszechobecne piaski. Także w korycie tej rzeczki. 

Woda w Mieni jest zadziwiająco czysta i chciałoby się powiedzie, że krystalicznie czysta, co w tej wcale ludnej, podwarszawskiej okolicy wydaje się być niemożliwym.  Gdy patrzy się na rzeczkę z wysokości skarpy, po której biegnie ścieżka, woda Mieni wydaje się brudnawa,  ale to zmyłka, piaszczyste dno  przebija się przez przezroczystą wodę.  Jak się lepiej przyjrzeć widać na tym piasku wyraźne zmarszczki ripelmarków, to ripelmarki falowe, podobne do ripelmarków wiatrowych, jakie dobrze znamy z lotnych piasków, nie tylko z oglądanej na filmach Sahary, ale także i z naszego, podwarszawskiego Mazowsza. 

    O Bartku Mazowieckim pierwszy raz dowiedziałem się z przewodnika Województwo warszawskie, wydanego przez Sport i Turystykę w 1961 roku. Przez wiele lat był on dla mnie mazowiecką biblią krajoznawczą i tak naprawdę właśnie ten opasły przewodnik wprowadzał mnie w krajoznawczy świat, otaczający Warszawę. Świetny znawca nadświdrzańskiej okolicy, Tomasz Chludziński w swoim przewodniku Dolina Świdra z 1982 roku pisał, że sędziwe to drzewo wpisało się już w historię podwarszawskiego wędrowania. Od wielu lat jest celem wędrówek, tym bardziej, że uważane było niesłusznie za najstarsze drzewo w okolicach Warszawy, a nawet na całym Mazowszu. Należy jednak do tych do wiekowych dębów w okolicach podwarszawskich, które są wyjątkowo ładnie usytuowane. 

    Od kilkudziesięciu lat ten stareńki dąb ma lat czterysta, przynajmniej w publikacjach. Jakby się zupełnie nie starzał, od lat wciąż tyle samo mu dają wszystkie przewodniki, jakie znam. W przewodnikach, jakie ja napisałem, też taki jego wiek podawałem, chociaż  bardziej prawidłowym byłoby podawanie wieku około 300-400 lat. Chociaż daleko mu do wieku Bartka spod Kielc, ale in ten wiek zasługuje na ogromny szacunek. W roku 1622 ten dąb zaczął wzrastać w lesie nad Mienią. Oczywiste, że był samosiejką, w tamtych czasach, przed czterystu laty, nie sadzono lasu poza patkami, należącymi do władców i ludzi ze sfer wyższych.  Sadzić drzewa w lesie? Fi donc, w głowie by się to wtenczas nie mieściło. A więc w roku 1622, przed czterystu  laty, w Polsce panował uwikłany w wojny Zygmunt III Waza, władcą nie był dobrym, wplątał kraj w rozliczne wojny, jedna klęska goniła drugą, ale to dzięki niemu Warszawa od dwudziestu lat była już stolicą państwa. 

    Nie sprawia ten dąb  wrażenia szczególniej wysokiego drzewa, acz jego wysokość ocenia się na niebagatelne 25 metrów. Obwód pnia  podawany jest różnie, większość źródeł daje mu 560 cm obwodu w pierśnicy, jedno aż 587 cm (w 2011 r.). Przeczytałem też w internecie spostrzeżenie, że szeroka rana w pniu pochodzi być może  od uderzenia pioruna i że pień jest prawdopodobnie całkowicie w środku wypróchniały. Ale to jest bardzo piękne drzewo. 

Masywny pień tego drzewa jest jak poradlona twarz wiekowego wieśniaka, na której wypisane są wszystkie przeżyte przez niego lata życia, ciężka praca, troski dnia codziennego. Bywałem u stóp tego dębu w różnej pogodzie,  najczęściej w porze zimowej, niekiedy przy lekkim mrozie i w śniegu, najrzadziej w środku bujnej letniej zieleni. Teraz mi się to zdarzyło, w ostatnią sobotę lipca roku 2022.  Odwiedzałem go teraz  w samym środku lata. Akurat trafiłem w okno pogodowe w przechodzącym nad Polska chłodnym frontem deszczowym. Bartek czekał na mnie cierpliwie. Dobrym przykładem na życie jest ten dąb: taki stary, a jeszcze się trzyma.



sobota, 24 listopada 2018

Jesień listopadowa nad Świdrem i Mienią

Powoli listopad zmierza ku końcowi. Kilka dni temu zaczęło się właśnie przedzimie, dokładnie w minioną sobotę 15 listopada.Na ogół przedzimie nie głaszcze, dni krótkie, szare chmury wiszą tuż nad głową, jest dżdżyście i błotniście. Na żadną wycieczkę do lasu iść mi się nie chce.A ja z gronem znajomych i przyjaciół wybrałem  się na wycieczkę nad Świder i Mienię. No i pogoda nam się wydarzyła bardzo akuratna tej wycieczkowej soboty, złapał mazowiecką ziemię pierwszy mrozek nadchodzącej zimy, szron pobielił ziemię, a niebo było niebieskie. Do wędrowania w sam raz, ale do zdjęć nie najlepsza jest taka pogoda, obiektyw raczej nie lubi takiej, ale cóż robić, bez fotografowania teraz się już obejść nie sposób. 



Świder płynie pod Otwockiem płytkim, piaszczystym korytem. Latem w tunelu zieleni listowia nachylających się nad nim gałęzi drzew, teraz wśród drzew już bezlistnych. Błyszczą na zakolach małe piaszczyste plaże. W weekendy tłum zalega brzegi rzeki, teraz cisza głucha, tylko moc tropów ludzkich na tych plażach przypominała, że bywa tam ludnie.  Ścieżka jest wąska, sympatyczna, szlak oznakowany doskonale, przyjemnie było nadzwyczajnie. A później czekał na mnie jeszcze jar rzeczki Mieni koło Emowa. 

Mienia jest węższa, brzegi wyższe, niby do Świdra podobna, a jednak inna. Około Emowa rzeczka Mienia z fantazją przerzyna się przez pasmo nadwiślańskich wydm, kręci się, zatacza łuki, meandruje. Jej brzegi są miejscami urwiste i wysokie na kilka metrów, wokół rośnie wielogatunkowy las, w nim dominują imponujące dęby, a wśród nich królem jest Bartek Mazowiecki, 400-letni (niektóre źródła podają, że ma lat tylko 300) dąb szypułkowy o średnicy ponad 5 m, „uważany powszechnie za najładniej położony zabytek przyrody na wsch. od Wisły” (jak podają przewodniki). Dzięki ochronie, znajduje się bowiem w w granicach rezerwatu przyrody, ma szanse jeszcze wiele pokoleń cieszyć swoją urodą. 
Wschodnim brzegiem dolinki prowadzi nad Mienią  czerwony szlak turystyczny, ścieżynka jest wąska. Dolinka ma tylko dwa kilometry, wijąca się jej brzegami ścieżynka ma o kilometr więcej. Widoki z niej są malownicze. Po obu stronach dolinki, w pewnej odległości od rzeki, najczęściej od niej niewidoczne, bo schowane za lasem, stoją domy Emowa. 

 
Bartek Mazowiecki jest  drzewem o dostojnej prezencji, sławę nosi zasłużoną, chociaż ani to najgrubsze drzewo mazowieckie (w pobliskiej Wiązownie w parku rosną dęby tęższe), ani najbardziej urodne (bo w pobliskim sąsiedztwie są ładniejsze). Ale ten dąb rośnie w wyjątkowo magicznym miejscu, dojść do niego trochę trzeba, jest świetnym celem wycieczkowym. Nadmiernej ilości odwiedzających pod dębem się nie spotyka, a jednak tej pogodnej przedzimowej soboty minęło go kilka grupek turystów z plecakami, wędrujących szlakiem ku Wiązownie. 
.................................................