niedziela, 10 lipca 2016

Małe i nieduże, piękne i nieznane:
oblaczki, dostojki, przeplatki


Na  kilka dni pojechałem do samotnej leśniczówki, utopionej w gąszczu lasu. Starałem się nadgonić zaległości w lekturze, nie łaziłem więc po lesie jak oszalały, lecz czytałem i czytałem, lasem rozkoszując się na siedząco. Las mnie otaczał swoją zielenią, śpiewem ptaków, zapachami, pięknie było.  
   Przedpołudniami odwiedzały mnie masowo motyle, wśród nich rusałka admirał oraz takie, o jakich przeciętny człowiek pojęcia nie ma, że istnieją. Na ogół wszyscy rozpoznamy cytrynka, który zresztą nie zawsze jest cytrynowej barwy, bywają bowiem białe cytrynki. Być może rozpoznamy też rusałkę admirała i rusałkę żałobnika, to są dosyć popularne motyle i praktycznie wszędzie spotykane. Paź żeglarz to rzadko widywany rarytas. Poza cytrynkiem wszystkie te motyle to arystokracja. Ale bywa też znacznie częściej spotykana drobna szlachta w motylim rodzie. O niej  jest ta opowieść.
Oblaczek granatek. Fot.L.Herz
    Oblaczka nie zna prawie nikt, więc nie dziwno, iż  jest jednym z rzadko rozpoznawanych, chociaż wcale nie tak rzadkich motyli. Dziwny to motylek z tego oblaczka granatka, co to tło skrzydeł ma głównie granatowo-czarne, upięknione lekko zielonkawym połyskiem. Oblaczków odwiedzało mnie sporo tego lata. Rzadszy był inny, mocno oryginalny motyl z mocno postrzępionymi skrzydełkami. Nazywałem go po swojemu – strzępotek. Jednak ów "strzępotek" to nie żaden ze strzępotków, których jest kilka gatunków, które choć strzępotkami są zwane, wcale nie mają postrzępionych skrzydeł. Odwiedzający mnie „strzępotek” to nie było byle co, to była rusałka ceik, a zatem motyl należący do gromady rusałek, a one to już motylowa szlachta.
Rusałka ceik. Fot.L.Herz

    Najchętniej mnie odwiedzały, i to tłumnie, brązowe dostojki. Zwane także perłowcami są wzorzyście nakrapiane w rzędy elegancko uszeregowanych kropek i prostokącików, większych i mniejszych, regularnie, od wierzchu niemal geometrycznie pokrywających ich skrzydełka, a od spodu srebrzących się perłowymi barwami. Które dostojki były które, w tym trudno się mi było połapać, bom niespecjalnie w motylach biegły. Nazwy dostojki noszą cudne, a to adype, to eufrozyna, jest i aglaja oraz ino. Do mnie w odwiedziny najczęściej przylatywały dostojki niobe i dostojka latonia. Z rozpoznanych najdostojniejszą wydała mi się dostojka malinowiec z czterema pręgami na skrzydłach. 
Dostojka malinowiec. Fot.L.Herz

Podlatywały ku mnie również przeplatki, bardzo zresztą do dostojek podobne. Wtedy, gdy motyle są w nieustannym ruchu, nie jest łatwo dostojkę od przeplatki odróżnić, a różnice są, tak w wykroju skrzydełek, jak i w ubarwieniu i kształcie rysunku na nich.  
Dostojki i przeplatki. Fot.L.Herz

Dostojki na kapciu. Fot.L.Herz
    Wszystkie uwielbiały przysiadać na wszystkim, co było przesiąknięte ludzkim zapachem, czasem na ręce, czasem na ramionach, na nogach również czasami. Nie są płochliwe, a więc, gdy przysiadały na moich  kapciach, dawały się fotografować. Nie najelegantsze to tło dla takiej dostojki albo przeplatki, przecież to tylko zwykły, plastikowy kapeć na niemłodej nodze. 
    W ramach miłości do zwierząt powinno się im swoje ciałko udostępniać, aby mogły swymi ssawkami spić kilka kropel potu. Wiele gatunków motyli tak właśnie z nami postępuje, albowiem pot zawiera sole mineralne, które są dla nich bardzo cenne. Oprócz tego mogą również siadać na odchodach, padlinie i przy wyschniętych kałużach, jako że z nich również mogą pozyskać wspomniane sole. Dorosłe przeplatki żyją od 5 do 10 dni, bardzo niewiele, ale podobno wystarczająco, by zrobić to, co konieczne, czyli przedłużyć istnienie gatunku.

     Uff... połapaliście się choć trochę w tym wszystkim? Podejrzewam, że nie za bardzo. I nic dziwnego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz