wtorek, 7 maja 2019

Dąb Broniewskiego w Płocku



Odwiedziłem go niedawno. Pogodną wiosną ładnie wygląda w kwitnącym otoczeniu. Wciąż rośnie w Płocku ten potężny, kilkusetletni dąb, „co od wieków nic się nie zmienił i błogosławiąc wznosi ramiona”, a obok stoi dom, w którym urodził się Władysław Broniewski. Życie miał niełatwe, pokomplikowane, zakręcone. „Starzeję się, jak płocki dąb, silny podobnie, z czasem i z losem ząb za ząb” pisał. Jego biografia była pełna skomplikowanych zwrotów ideowych, opowiadał o tym swoimi wierszami, językiem prostym, czasem bez ogródek, jak się dało, a nie zawsze się dawało. Jego wiersze towarzyszyły młodości mojego pokolenia. Znało się je na pamięć. Na wyrywki.
W domu, obok którego dąb rośnie, ojciec poety, Antoni, obchodził swoje wesele po ślubie córką właściciela domu, młodziutką Zofią Lubowidzką. W tym domu mały Władysław uczył się patriotyzmu i poświęcenia dla ojczyzny. Niedaleko stamtąd wznosi się teraz współczesny pomnik poety, Jest za duży, zbyt wiele artysta chciał przez ten pomnik opowiedzieć o poecie, ale jest, wrósł w płocki krajobraz. W rocznicę urodzin i śmierci poety kładzie się bukiety kwiatów u stóp pomnika. Także na początku kwietnia, wtedy gdy 17-letni Władysław wraz z innymi młodymi płocczanami wyruszył ze swojego rodzinnego miasta w daleki świat, wpierw do Legionów Piłsudskiego, aby bić się z bolszewikami, on, przyszły sztandarowy poeta polskiego komunizmu, topiący w alkoholu swoje życiowe pomyłki.

                    Mnie ta ziemia od innych droższa,
ani chcę, ani umiem stąd odejść,
tutaj Wisłą, wiatrami Mazowsza
przeszumiało mi dzieciństwo i młodość.
W moim oknie pole i topole,
i ja wiem, że to właśnie – Polska.
 
Nie urodziłem się na Mazowszu, przyznaję się nieustannie do swojej Galicji. Małopolska jest moją ziemią rodzinną, tam się wychowałem. Dopiero po studiach przybyłem na Mazowsze. Okazuje się jednak, że ma w sobie ogromną się, że mnie wchłonęło. Że jestem już jego, całkiem i bez wyjęcia. Chociaż dopiero od sześćdziesięciu lat. Nie, nie uważam się za Mazowszanina. Ale - może to również dzięki Broniewskiemu - nie wyobrażam sobie piękniejszej rzeki, niż Wisła, ale koniecznie być to musi Wisła mazowiecka. Tutaj jest niewątpliwie najpiękniejsza.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz