sobota, 2 stycznia 2021


 

W wielkim księstwie chrobotkowym 
na mazowieckich piaskach

 


Naszła mnie ochota aby odwiedzić "wielkie księstwo chrobotkowe" w Puszczy Kampinoskiej.Pogoda zupełnie nie zimowa, ale smętna, szarobure chmury, w sam raz na  wędrówkę żółtym szlakiem przez karłowate bory sosnowe uroczyska Mosionka. Sto ileś lat temu rosły tam wiekowe sosny, które zostały wycięte w pień i sprzedane kupcom żydowskim, stąd też nazwa tej części sosnowego boru. Nazwa oczywiście w dobitny sposób zdradza pokłady pogardy, jaka tkwi w naszym narodzie, obdarzającym przedstawicieli obcych nacji określeniami o lekko obelżywym znaczeniu. Ciekawe, w Puszczy Kampinoskiej jest nie tylko Mosionka, jest także Kacapski Kanał, rzecz dziwna ale nie ma żadnej nazwy, która by się się łaczyła ze Szwabami...

Na ogołoconych z lasu wydmowych piachach posadzono sosnowe monokultury. I takimi je odziedziczył park narodowy, jak już całe uroczysko w jego władaniu się znalazło. Na pierwszy rzut oka żadna tam puszcza, ani z naszych marzeń romantycznych, ani z rzeczywistego wyglądu. Trzeba jednak przyznać, że pod względem krajobrazowym mają dużo specyficznego wdzięku.Mazowieckiego wdzięku, bym dodał.

Rosną tam  kostropate i karłowate, niekiedy wielopienne sosny i widać po ich prezencji, że toczyły ciężką walkę o życie na lotnych piachach wydmowych. Wiele z nich opanowanych jest przez nadrzewne porosty  i dla zwykłego turysty  są bardzo interesującym elementem oblicza takich drzewostanów. Sosnom towarzyszą brzozy, u ich stóp rosną kępy wrzosów, wszędzie ścielą się łany chrobotków reniferowych i płucnicy islandzkiej. 

Spotykałem łany chrobotków na piaszczyskach nadrzecznych, wyjątkowo urodziwe znajdują się w Puszczy Kurpiowskiej,  w borach koło Mińska Mazowieckiego jest go sporo, jeszcze więcej pod Warszawą w  Mazowieckim Parku Krajobrazowym koło Falenicy, a i w borach wokół Ponurzycy. W sosnowych borach Kampinoskiego Parku Narodowego dają się podziwiać w Opaleniu i na Łużach koło Wólki Węglowej, na Mosionce w sąsiedztwie Wierszy. Jest w tamtych borach i borkach zamknięty spory fragment historii Puszczy Kampinoskiej; czas rabunkowej gospodarki leśnej, głównie z czasu zaboru rosyjskiego, gdy wycinano co dorodniejsze, a sadzono co bardziej liche. Puszczy z naszych romantycznych wyobrażeń tam nie znajdziemy. Zobaczymy tam głównie to, co zostawił nam wiek dziewiętnasty. Przecież jednak tego krajobrazu lekceważyć nie można. Bo on jest nasz, własny, mazowiecki właśnie. 

Wszędzie tam na wydmowych piaskach  rozsiadły się tam łany chrobotka reniferowego.  Poniektórzy myślą, że to mech, inni mówią, że to  jest gatunek grzybów, a tak naprawdę ze względu na współżycie z glonami zaliczany jest do porostów. Jak zwał, tak zwał, malownicze toto jest bardzo.  Chrobotek reniferowy bardziej niż w Polce jest liczny w krajach północnych, w  Finlandii, Norwegii, Szwecji, tam jest go więcej, niż mnóstwo. W Skandynawii chrobotki są lubianym jedzonkiem reniferów, stąd i nazwa. Renifery też  u nas też żyły, ale wtedy gdy Polska nie była jeszcze Polską, przy końcu epoki lodowcowej.

 

Na południe od Otwocka, na torfowisku Całowanie są wydmy koło niewielkiej wioski o nazwie Pękatka i tam archeolodzy odnaleźli ślady osady łowców reniferów sprzed około 13 tysięcy lat. Lądolód, zalegający wówczas ten fragment ojczystej ziemi, który dzisiaj nazywamy Mazowszem, właśnie począł był ustępować ku północy. Krajobraz Mazowsza tamtych czasów przypominał tundrę, a na pastwiskach tej tundry, wśród traw i krzewów pasły się dzikie renifery. Przez kilka stuleci od połowy X tysiąclecia p.n.e. do schyłku IX tysiąclecia p.n.e., Mazowsze było krainą zamieszkaną okresowo przez koczownicze grupy łowców reniferów. Gdy lądolód począł się wycofywać na północ, klimat się tutaj wyraźnie ocieplił, na północ Europy podążyły również renifery, a w ślad za nimi koczownicze plemiona myśliwych. 

W swojej książeczce „Mazowsze nieznane” Zdzisław Skrok pisał pięknie o tych łowcach reniferów z Całowania. Że istnieją przesłanki, pisał, iż nasi przodkowie tę ziemię z żalem  opuszczali. Oto nad jeziorem Onega odkryto  cmentarzyska tych łowców, przybyłych tam z tych terenów. Że to te same plemiona, zaświadczały odkryte tam przedmioty, identyczne tylko tam i tutaj. Wszystkie ciała zostały złożone w ziemi głowami w jednym kierunku. Nie ku wschodowi, ku północy, lecz w kierunku Mazowsza, krainy szczęśliwej, którą opuścić musieli, a za którą – jak widać – tęsknili. Dla nas dzisiejszych świadomość tego jest niezwykle podniecająca.

Żeby zobaczyć żywe renifery trzeba dzisiaj podjąć podróż na północ Skandynawii. Renifery tam zawędrowały, chrobotki z nami pozostały i chociaż tak maleńkie, są ogromnym zabytkiem. Czapki z głów przed chrobotkami, szanowni państwo! Reniferów już na chrobotkowym posiłku na terenie dzisiejszego Mazowsza nie spotkamy, ale korzystające z chrobotków polskie sarny i owszem.

Nie ulega wątpliwości, że korzyści z nich przyroda ma wcale sporo. Leśne porosty i mchy przyczyniają się do utrzymywania wilgotnego mikroklimatu w lasach, gromadząc podczas opadów atmosferycznych w swoich plechach wodę, a następnie ją uwalniając w suche dni. Tym samym zapewniają stałość warunków mikroklimatycznych na terenach leśnych. A że rosną często gęsto w takich suchych, monokulturowych borach, egzystujących na piachach, czyż trzeba tłumaczyć, że są nie tylko piękne, ale i praktyczne?

 




















To także jest Puszcza Kampinoska, choć nie tak sobie prawdziwą puszczę wyobrażamy.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz