sobota, 12 lutego 2022

 Stary młyn na Rawce



Właśnie się dowiedziałem, że w Puszczy Bolimowskiej już nie ma tego starego młyna na rzece Rawce. To był fotogeniczny młyn wodny, stał przy szosie ze Skierniewic do Bartnik. Cieszył oko, gdy tamtędy wędrowałem, obok niego wiódł najbardziej popularny szlak turystyczny tej okolicy, zaczynający się na kolejowym przystanku Skierniewice-Rawka i wiodący do Grabskich Bud. Ten młyn został zbudowany najpewniej po zakończeniu działań wojennych w I wojnie światowej, tj. po roku 1915.  

Był jedną z ostatnich tego rodzaju mazowieckich budowli przemysłowych, jakie jeszcze do naszych czasów przetrwały in situ, tj. na miejscu, a nie w skansenie. Niestety, nie był prawnie chronionym zabytkiem architektury. Nie najlepiej to świadczyło o odpowiednich służbach gminy, powiatu, województwa. Z lękiem oczekiwałem chwili, w której skończy się jego czas i jak zupełnie  niepotrzebne  zdarte rękawiczki zostanie rozebrany. Braknie wtedy ważnej części naszego krajobrazu, widomego znaku rodzimej kultury...

Młyn w Rudzie od strony rzeki bardzo romantycznie się prezentował. Warto przypomnieć, iż w wierzeniach ludowych ważną rolę odgrywały młyny zaczarowane. Opowiadano o młynach, których właściciele zawarli pakt z diabłem lub za pomocą tajemnych zaklęć oswajali groźne demony wodne - topielce. Diabeł czy topielec pomagał młynarzom, obracał młyńskie koła, gdy brakowało wody, lub powstrzymywał jej nadmiar. Woda spływająca >wspak< z młyńskiego koła leczyła rozmaite dolegliwości, dodawała urody dziewczynom. Bracia Czesi motyw młyna wykorzystali szczególnie uroczo, a czeskie opowieści o rusałkach i wodnikach nie mają sobie równych w całej Słowiańszczyźnie i znalazły wyjątkowe miejsce w czeskiej sztuce. W polskiej literaturze znaczną popularność zyskała swego czasu baśń dramatyczna Lucjana Rydla „Zaczarowane koło” o tragicznej miłości namiętnej młynarki do pomocnika młynarza Jaśka, a motyw młyna kilkakrotnie pojawiał się w opowiadaniach Jarosława Iwaszkiewicza.

Pierwotni rolnicy polscy nie mieli młynów obracanych wodą ani wiatrem, ale rozcierali ziarna na kamieniu drugim kamieniem. Na pewno istniały już w wieku XII.  Postawione nad rzekami i rzeczkami młyny przez setki lat mełły polskie zboże, aż przyszedł na nie kres i w dniu dzisiejszym są już niemal wyłącznie wspomnieniem, utrwalonym na obrazach i w literaturze, przechowywanym najczęściej już tylko w skansenach.  Nad Rawką niewiele zostało młynów z dawnych czasów. 

Razem z Polską Ludową w całym kraju przyszedł czas pogromu młynów wodnych. Po roku 1950, kiedy wprowadzono obłędny system podatkowy, a młynarzy ogłoszono wrogami klasowymi i zaliczono w poczet tzw. kułaków. Te z młynów, które jakoś przetrwały zmieniły się w elektryczne. Dziś prawdziwe młyny można spotkać tylko w skansenach; w dalekim Sierpcu lub jeszcze dalszym Ciechanowcu.  

Młyny były nie tylko pożyteczne, ale zdobiły też mazowiecki krajobraz. Przez wieki stały nad rzekami, których wody cierpliwie obracały wielkie drewniane koła, a te z kolei wprawiały w ruch kamienie młyńskie – pisał o mazowieckich młynach wybitny  krajoznawca i etnograf, Tomasz Chludziński. Jego też już nie ma, zmarł całkiem niedawno.  Pierwsze młyny wodne, oczywiście drewniane, zaczęto budować nad rzekami Mazowsza być może już w XII, a na pewno w  wieku XIII. Ich liczba wciąż się zwiększała, nawet nad wąskimi strugami stało po kilka, kilkanaście takich konstrukcji, przerabiających zboża na mąkę i kasze. 

Tyle tylko z młyna na Rawce pozostało. Fot. Piotr Antoniak (10 XI 2021)

 

1 komentarz:

  1. W Jońcu nad Wkrą też jest drewniany młyn. Jeszcze stoi, ale jest w kiepskim stanie. Obawiam się, że niebawem i on się zawali..

    OdpowiedzUsuń