W Kazuńskim Borze
Od przeszło sześćdziesięciu lat wędruję po Puszczy Kampinoskiej. Znam ją nie najgorzej, pierwszy po niej przewodnik wydałem już w roku 1971, książki pisałem o niej, szlaki projektowałem i pierwsze na nich znaki kładłem na kampinoskich drzewach. Zadawało mi się, że wszystko wiem o niej. Ale dopiero jesienią w roku 2025 , z
ekranu swojego monitora, głównie z publikowanych tam informacji i
facebooków, dowiedziałem się o „Bunkrze księdza Popiełuszko” w Borze
Kazuńskim. Parafia w Leoncinie poinformowała, że stanął krzyż przed
„Bunkrem Popiełuszki”, a jak czytam w internecie, „wbrew oficjalnej
wersji najbardziej prawdopodobnym” miejscu przetrzymywania od 20 X 1984
r. i śmierci błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki.
Ostatnią jesienią zobaczyłem postawiony tam krzyż i namalowany na ścianie portret ks.Popiełuszko. Porwanie
i śmierć księdza w 1984 roku dla większości Polaków mojego pokolenia
były ogromnym przeżyciem. Był legendarnym kapłanem „Solidarności”,
którego kazania, jakie głosił w żoliborskim kościele Stanisława Kostki,
gromadziły tysiące osób. Jego męczeństwo zaczęło się 19 października
1984 roku. Ks. Popiełuszko wracał autem z Bydgoszczy do Warszawy. Na
drodze do Torunia, niedaleko miejscowości Górsk, Jerzy Popiełuszko wraz
ze swoim kierowcą zostali zatrzymani i porwani ze swojego auta przez
ubranych w mundury policji drogowej funkcjonariuszy służby
bezpieczeństwa. Kierowca księdza zdołał wyskoczyć z pędzącego samochodu i
uciekł. Porywacze pojechali dalej w stronę Torunia. Zamknięty w
bagażniku ks. Jerzy usiłował się stamtąd wydostać, dlatego porywacze
zatrzymywali się co jakiś czas i bili go aż do utraty przytomności. Koło
północy wjechali na zaporę na Wiśle we Włocławku. Tam z wysokości
kilkunastu metrów wrzucili księdza do wody. 30 października 1984 roku z
zalewu na Wiśle koło Włocławka wyłowiono jego zwłoki. Gdy jego
zmaltretowane ciało przywieziono do żoliborskiej świątyni, wraz z
tysiącami innych wraz z żoną staliśmy w dwukilometrowej kolejce
pośrodku nocy, aby się mu z czcią pokłonić. Z bliska widziałem tę
umęczoną twarz. Widok wstrząsający, nie do zapomnienia.
Nie wszyscy uwierzyli w tę wersję śmierci księdza. Pojawiła się hipoteza, wedle której po 19 października kapelan „Solidarności” był przetrzymywany i torturowany aż do 25 października (bo oprawcy chcieli go zmusić do podpisania deklaracji o współpracy z SB) w jednym z bunkrów w Borze Kazuńskim. Byłem tam teraz tej jesieni. Na początku listopada roku 2025 wszedłem do środka tego pomieszczenia. Ciemność ledwo rozjaśniały tlące się tam znicze. Mój towarzysz zapalił latarkę swojego smartfona. W jej świetle zobaczyłem puste wnętrze. Na ścianie namalowany portret Księdza Jerzego. Na posadzce przed nim ułożone w krzyż znicze.
Hipoteza – przyjmująca, że przetrzymywano tutaj i torturowano ks.Jerzego – odwołuje się do faktu, że wieloletni dyrektor KPN, inż Jerzy Misiak, woził tutaj prymasa Glempa. Z sugestią: skoro go woził, to przecież o coś musiało chodzić. Nie dawało mi to spokoju, zatelefonowałem do emerytowanego dyrektora. Rozmawialiśmy długo, znamy się od lat, dla nas obu Puszcza Kampinoska jest czymś bardzo ważnym, więc było mówić o czym. Dwa dni później dostałem od niego obszerny list. Jestem mu niezmiernie wdzięczny, że swoją o tym wiedzą zechciał się ze mną podzielić i zezwolił, abym te informacje opublikował
Wizyta ks. Prymasa w KPN była jego kolejną wizytą turystyczno-krajoznawczą. Prymas ukochał Puszczę z całym jej dziedzictwem przyrodniczym, historycznym, społecznym. Zwiedzanie kazuńskich fortów przez ks. Prymasa miało miejsce 26. stycznia 2003 roku i było połączone z 10. rocznicą pierwszej oficjalnej ks. Prymasa w KPN oraz rocznicą Powstania Styczniowego. Był to czas, kiedy dużo mówiło się w różnych aspektach o Puszczy Kampinoskiej w związku z tą zbrodnią. Lud mówił i tworzył kolejne wersje wydarzeń, a echo daleko roznosiło te wieści. Tym programem wizyty chciano pokazać ks. Prymasowi o czym się mówi, jakie są te miejsca. Także i budynki prochowni w Borze Kazuńskim.
Ks. Prymas po zwiedzeniu tej budowli, które miało charakter świecki i po wysłuchaniu historii tej części twierdzy i tego co wieść niesie na temat ks. Jerzego, powiedział, że nie ma żadnych dowodów na temat przetrzymywania ks. Jerzego w Puszczy Kampinoskiej po jego porwaniu w dniu 19. października 1984 roku i poprosił, żeby o jego wizycie w Borze Kazuńskim nie mówić. Można się tylko domyślać dlaczego. Toczyło się postępowanie beatyfikacyjne ks. Jerzego – męczennika, któremu nie służyłaby żadna sensacyjna wiadomość, w obiegu były przeróżne informacje o przetrzymywaniu ks. Jerzego w Puszczy, każdą z nich, nawet najbardziej niedorzeczną, swoją wizytą Prymas mógłby "uwiarygodnić". Niewątpliwie była to najlepsza decyzja, jaką ksiądz prymas w tej sytuacji mógł podjąć. Są zresztą niepodważalne dowody na to, że cała bestialska akcja porwania, przetrzymywania i katowania ks. Jerzego miała miejsce w okolicach Torunia (m. Górsk) i nad Zalewem Włocławskim. W Puszczy Kampinoskiej nie przetrzymywano ks. Jerzego po Jego porwaniu w dn. 19.X.1984 r. Ale – przyznać to trzeba – kazamaty tych starych prochowni wojskowych mogą najróżniejszym hipotezom służyć. Ta odludność położenia, ten dziczejący, drzewostan wokoło, to wszystko robi wrażenie.
Ks. Prymas po zwiedzeniu tej budowli, które miało charakter świecki i po wysłuchaniu historii tej części twierdzy i tego co wieść niesie na temat ks. Jerzego, powiedział, że nie ma żadnych dowodów na temat przetrzymywania ks. Jerzego w Puszczy Kampinoskiej po jego porwaniu w dniu 19. października 1984 roku i poprosił, żeby o jego wizycie w Borze Kazuńskim nie mówić. Można się tylko domyślać dlaczego. Toczyło się postępowanie beatyfikacyjne ks. Jerzego – męczennika, któremu nie służyłaby żadna sensacyjna wiadomość, w obiegu były przeróżne informacje o przetrzymywaniu ks. Jerzego w Puszczy, każdą z nich, nawet najbardziej niedorzeczną, swoją wizytą Prymas mógłby "uwiarygodnić". Niewątpliwie była to najlepsza decyzja, jaką ksiądz prymas w tej sytuacji mógł podjąć. Są zresztą niepodważalne dowody na to, że cała bestialska akcja porwania, przetrzymywania i katowania ks. Jerzego miała miejsce w okolicach Torunia (m. Górsk) i nad Zalewem Włocławskim. W Puszczy Kampinoskiej nie przetrzymywano ks. Jerzego po Jego porwaniu w dn. 19.X.1984 r. Ale – przyznać to trzeba – kazamaty tych starych prochowni wojskowych mogą najróżniejszym hipotezom służyć. Ta odludność położenia, ten dziczejący, drzewostan wokoło, to wszystko robi wrażenie.
Przez dziesiątki lat był Kazuński Bór terenem wojskowym, dzisiaj jest królestwem przyrody, pełnym fragmentów starodrzewu sosnowego i dąbrowy świetlistej ze stanowiskiem urodziwych okazów lilii złotogłów, a w szczelinach jednego z bunkrów rosną kępki zimozielonej paproci, niezmiernie rzadkiej na nizinach zanokcicy skalnej. Jest też jedynym fragmentem historycznego kompleksu Puszczy Kampinoskiej, stykającym się bezpośrednio z Wisłą, tutaj będącą rezerwatem przyrody. Na drugim, wysokim brzegu rzeki znajduje się Zakroczym. Tak to czasem wygląda w pełni letniej zieleni, jak na tym ujęciu z 1999 roku.
Gdzieś tutaj była przez wieki przeprawa przez rzekę i właśnie tędy jechano konno, kolaskami i karetami z Warszawy do Gdańska. Nadwiślański skraj Boru zamieszkiwali kiedyś rybacy zobowiązanymi do czynienia posług, np.musieli podejmować się przewozu "w czółniech do Warschewy, do Seroszcza, do Wiszogroda, do Zakroczimia i kędy potrzeba". A obok czekali na podróżnych dwaj karczmarze za przywilejem od Jana Starszego, książęcia mazowieckiego, "de data et actu in Zakroczym in vigilia ss.Simonis et Iudae apostolorum a.1420".
Zapewne również gdzieś tutaj stał most, którego wizerunek z czasów siedemnastowiecznych najazdów szwedzkich na Polskę, zachował się na miedziorycie, wykonanym podług rysunku Erica Dahlberga z roku 1657, pomieszczonego w wydanym czterdzieści lat później w Norymberdze dziele Samuela Pufendorfa "Histoire du regne de Charles Gustave", wyraźnie widać zabudowania Zakroczymia na wysokim, północnym brzegu Wisły, oraz poniżej nich koryto rzeki, nad którym ten most jest zbudowany. Widać też błonia nadrzeczne i i od krzyża na pierwszym planie, aż po horyzont pełno wojska, koni, taborów. To armia Karola Gustawa z terenów Puszczy Kampinoskiej wycofująca się ku Zakroczymowi. Pod grodem zakroczymskim stali Szwedzi obozem przez dwa lata, stamtąd czyniąc wypady do wsi wokół położonych, także i w Puszczy Kampinoskiej. Rabowali, palili, mordowali, pozostawiali po sobie ruiny i pustkowia. Ale to było dawno, kto o tym pamięta. Więc nie słychać żadnych o tym opowieści pośród tutejszego ludu...
Działo się
tutaj naprawdę niemało. Niemal wszędzie, gdziekolwiek się pójdzie w tej podwarszawskiej puszczy, także i w Borze Kazuńskim, widnieją ruiny fortów i transzeje, okopy i leje po bombach, samotne mogiły i cmentarze. Puszcza Kampinoska przesiąknięta jest krwią. Ale nie ma w niej krwi księdza Jerzego Popiełuszko.
.............................................................
.jpg)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz