wtorek, 19 kwietnia 2016




Skarby  mazowieckiej  przyrody:
największy głaz na Mazowszu, drugi w Polsce
- Głaz  Mszczonowski  w  Zawadach

Imponujący zabytek przyrody nieożywionej znajduje się w Zawadach koło Mszczonowa. Ukryty jest w kępie drzew i krzewów, rosnących o kilkaset metrów od miejsca, w którym trasa centralnej magistrali kolejowej krzyżuje się z dwujezdniową szosą katowicką. Mszczonowski zabytek jest głazem i to jakim! Zwłaszcza, gdy pamięta się o tym, że ziemia mazowiecka jest krainą piaskowych wydm, wtedy bowiem ranga głazu pod Mszczonowem rośnie. Na ten potwornie duży monolit o obwodzie czterdziestometrowym natrafiono tuż pod ziemią. W głąb dokopano się tylko trzech metrów, ile głazu jeszcze pod ziemią pozostało — jak dotąd nie wiadomo. 
Fot.L.Herz: 17 kwietnia 2016 r.
      Zaraz po odkryciu znaleziska lud okoliczny natychmiast rzucił się na głaz, zrazu traktując go tak, jak przyrodę na ogół się traktuje, całkowicie utylitarnie. Próbowano więc głaz rozbijać, odłupywać, kruszyć. Z tego, co odłupać zdołano, zbudowano schody w okolicznych miejscowościach. Gdy wreszcie uznano głaz prawnie za zabytek, już mocno był naruszony. I nawet wtedy okazało się, iż nadal poraża swoim ogromem, swoją niezwykłością, kształtem. Jest to drugi co do wielkości głaz w Polsce, pierwszym jest Tgrygław koło Tychowa na Pomorzu.

     Geolodzy stwierdzili, iż nie jest on typowym głazem narzutowym, że ta skała jest całkowicie odmienna od innych głazów pochodzenia skandynawskiego. Gdy poczęto głaz badać, stwierdzono, iż jest drobnoziarnistym piaskowcem, który — zapewne — został oderwany od macierzystego podłoża, być może gdzieś nad Pilicą. Stamtąd przywlókł go lądolód w to miejsce, gdzie teraz się znajduje, pozostawiając nam na pamiątkę. Że został głaz "porwany" przez lądolód, stąd go też ów głaz fachowcy nazywają – porwakiem.


Fot.L.Herz: 17 kwietnia 2016 r.

     O Głazie Mszczonowskim i ja pisałem, zrobiłem to w swojej książce „Klangor i fanfary” (Iskry, 2012). Przez lata mocno zmieniło się jego otoczenie, wyrosła centralna magistrala kolejowa tuż obok niego, pozmieniał się nieco system dróg w okolicy, a trafić do głazu nie jest łatwo, zupełnie brak informacji. Aż dziwno. Tak szacowny i tak rzadki pomnik przyrody i zupełnie, ale to zupełnie nie wyeksponowany? Może i dobrze. Byle kto do tego głazu nie dotrze. Jednak tabliczka ze stosownym napisem by się zdała, a na pewno choćby skromna, ale ważna, z białym narodowym orzełkiem i napisem: pomnik przyrody.   
       Współczesne zdjęcia nie są w stanie pokazać ogromu głazu, głaz znajduje się na dnie dołu, który wykopano, chcąc się do niego dostać. Z biegiem lat wszystko to obrosło krzewami, dominuje wśród nich śliwa tarnina, wiosną ślicznie kwitnie i pachnie rozkosznie, ale zobaczenia głazu w całej jego okazałości nie ułatwia. Jak to wszystko wyglądało pokazuje archiwalne zdjęcie J.Bułhaka, które zostało opublikowane w książce-albumie Krzysztofa Jakubowskiego "Skalne zabytki" (Wyd. Geologiczne,1971); reprodukcja poniżej. 



     Aby głaz zobaczyć w naturze, w jego oglądaniu oglądającym należałoby jednak pomóc: powinno się wyciąć krzewy, obrastające głaz ze wszystkich stron i zasłaniające nań widok oraz utrudniające dojście do głazu, należałoby również  zbudować okrążający głaz pomost widokowy, wykonać ścieżkę dojściową od parkingu i przede wszystkim ten parking zrobić należy. Ale kto to powinien zrobić? Burmistrz Mszczonowa od dawna słynie z wyjątkowych talentów organizacyjnych. Pobliski Mszczonów ma doskonałe termy i hotel ma elegancki, głaz dla mszczonowskich gości byłby świetnym celem wycieczkowym. Więc może Mszczonów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz