czwartek, 5 maja 2016

Portrety  nieborowskie 


Rezydencja  w Nieborowie koło Łowicza należy do najwspanialszych, jakimi historia obdarowała naszą ojczyznę. Swój obecny wygląd zawdzięcza kilku osobistościom. Te zasłużone dla Nieborowa postacie były – jak to się dzisiaj zgrabnie mówi – mocno kontrowersyjne. A mimo to, są tutaj całkiem na miejscu. Ich portrety są niewątpliwie ozdobą nieborowskiego pałacu. Przyjrzyjmy się niektórym z portretów.
Michał Radziejowski

W bibliotece znajduje się portret kardynała prymasa Michała Radziejowskiego (1645-1705). W roku 1690 nabył Nieborów od Marcina Nieborowskiego w roku 1690. Ekscelencja jest na nim przedstawiony tak, jak go opisywano, dostojnie ale mało sympatycznie. Kardynał prymas nie był postacią świetlaną. Karierę robił jako syn ciotecznego brata Jana Sobieskiego, co w awansach mu pomogło. W wieku 41 lat został kardynałem, a „wysoka ta w kościele godność zawróciła mu zupełnie w głowie". Rok później był już prymasem.

W Encyklopedii powszechnej z 1865 roku zanotowano co następuje. „Ale pycha i chciwość kazała mu nawet o wdzięczności zapomnieć, bo zaraz wiązał się z wrogami Jana III, i zatruwał życie swego powinowatego i dobroczyńcy. W czasie bezkrólewia 1696 roku jako interrex mając otwarte pole do ambicji i zabiegów, korzystał ze swego położenia ze zręczności i talentem do złego nieporównanym, frymarcząc koroną, którą ze trzy razy sprzedawał więcej dającemu. Brał pieniądze od Francuzów, aby zrobić królem księcia de Conti, potem pogodził się za grubą sumkę z Augustem II, elektorem saskim, którego wnet przekupiony przez Szwedów, opuścił i już znowu chciał figla wypłatać, gdy śmierć przerwała jego plany". Uchodząc w roku 1705, umarł w Gdańsku.

Pałac nieborowski ekscelencja kardynał szykował z myślą o swojej wieloletniej przyjaciółce Katarzynie Towiańskiej. Ona została jego główną spadkobierczynią, jednak jej syn nieborowskie dobra sprzedał. Jakby jednak na to wszystko nie patrzeć, z grzechu poczęty pałac pozostał i oko cieszy. Kardynał do zaprojektowania pałacu zaprosił Tylmana z Gameren (1632-1706), architekta z Niderlandów. Wydaje się, iż była to kardynała największa dla Polski zasługa.

Tylman barokowi polskiemu nadał niepowtarzalny styl wysmakowanej elegancji. Pałac nieborowski jest jego dziełem, ale nie najprzedniejszym, jego budowle najlepsze, i nie bójmy się tego określenia - fenomenalnie piękne – znajdują się gdzie indziej. W Warszawie jest to Pałac Krasińskich i dwie świątynie: kościół sakramentek na Nowym Mieście oraz bernardynów na Czerniakowie. W Krakowie pozostawił po sobie kościół św. Anny. Jego dzieła przypadły do gustu Polakom, a niderlandczykowi w Polsce tak się spodobało, że tu już pozostał jako polski szlachcic.

W pomieszczeniu wieńczącym okazałą klatkę schodową w pałacu są zawieszone portrety tych, którzy nadali rezydencji główny rys. Spolonizowany Litwin, Michał Hieronim Radziwiłł (1744-1831) był ostatnim wileńskim wojewodą Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jeden z najbogatszych magnatów w kraju jest na tym portrecie mężczyzną, którego twarz zdradza, iż wie, czego od życia oczekuje. Ma nieco rozbiegane, nieco lisio patrzące oczy i włosy o rudym odcieniu. Czegóż od takiego oczekiwać, rzec by się zdawało. O czym myśli, z tego portretu patrząc dzisiaj na nas? Zapewne życia swojego nie żałuje.
Michał Hieronim Radziwiłł

Przeżył je intensywnie i na swój sposób godziwie. Pozostawił nam po sobie okazały pałac i jego wspaniałe wnętrza, które możemy zwiedzać zachwycając się gustem właściciela.

Dobra nieborowskie Michał Hieronim zakupił w 1774 r. za pieniądze otrzymane „w nagrodę” za zawiązanie i marszałkowanie konfederacji na I sejmie rozbiorowym w 1773 r. oraz podpisanie traktatu rozbiorowego. Zwolennik orientacji prorosyjskiej robił błyskawiczną karierę polityczną i finansową. Car Rosji Aleksander „tyle był łaskaw”, że raczył się zatrzymywać u Radziwiłłów w Nieborowie, bywał tu wielki książę Konstanty i król saski Fryderyk August, bal zorganizowali Radziwiłłowie dla Fryderyka Wilhelma II i to tuż po podpisaniu drugiego rozbioru w 1793 r.

W karierze męża miała udział niemały Helena Radziwiłłowa (1753-1821), jedna z trzech córek Antoniego Przeździeckiego, podkanclerza wielkiego litewskiego. Więc też Litwinka. Jej portrety są w pałacu dwa. Obok portretu męża widnieje na obrazie dama o urodzie już nieco przeminionej. W młodości swojej uważana była za piękność. „Rysy klasyczne. Szyja śliczna, białe ręce i okrągłe ramiona” notowała w memuarach ks.Ludwika Pruska. Dla urody poślubił ją Michał Hieronim, to pewne, lecz głównie jednak po to, aby odzyskać rodzinne dobra przez ten mariaż,. A ona pisała do niego listy: „mój serdunio, duszeczko, bubusiu, dziudziusiu, Puciu Muciu mój kochany, życie moje!” Jako dama dworu króla Stanislawa Augusta Poniatowskiego wyróżniała się urodą, elegancją i urokiem osobistym. Pozwalało jej to w nawiązywaniu kontaktów towarzyskich, czasem więcej, niż towarzyskie; była kochanką rosyjskiego ambasadora w Polsce, Stackelberga.
Helena z Przeździeckich Radziwiłłowa
Helena była inteligentna i wykształcona, biegle władała francuskim i angielskim, wiele podróżowała, była miłośniczką literatury, jej pasją było kolekcjonerstwo, zbierała nie tylko autentyki, również kopie, co zresztą było bardzo w modzie wśród polskiej arystokracji. Większość tego, co zgromadziła w Nieborowie, ze słynną głową Niobe włącznie, pochodziła ze zbiorów petersburskich, podarowanych jej przez wieloletnią przyjaciółkę, carycę Katarzynę II. Oczywiście, część zbiorów pochodziła z zakupów lub wymiany z innymi kolekcjonerami. W swojej pasji nie wahała się używać kradzieży, wyłudzania, nawet grabieży. Król Stanisław August Poniatowski pisał do Baciarellego: „Uproś Waść wojewodzinę odemnie, by nam pozowała jako Muza lub Minerwa. Lecz przytem uważaj, żeby nam czegoś nie ukradła”.

W Nieborowie oboje księstwo rozbudowali rezydencję, zatrudniając najwybitniejszych artystów epoki stanisławowskiej: architektów, rzeźbiarzy, malarzy. Przebudowany pałac został wyposażony w sprowadzone z Anglii meble, porcelanę, srebra, na ścianach zawisły świetne obrazy, powstała biblioteka z tysiącami cennych starodruków, rycin i map. Nie dla naukowych celów to wszystko gromadziła. Po prostu: chciała posiadać więcej, niż inni. Szczególniej zaś chciała mieć więcej od swojej najbliższej przyjaciółki, Izabeli z Flemingów Czartoryskiej z Puław. Z tej rywalizacji narodził się sentymentalny park romantyczny w Arkadii.

Odwiedziny Nieborowa prowokują nieco śmiałe pytania. Dzisiejsi lustratorzy mogli by mieć spory kłopot z ich oceną i najpewniej nakazaliby wykreślić z historii te trzy nieborowskie osobistości. Fakt, był kardynał Radziejowski postacią raczej wredną, a i księstwo, jacy byli tacy byli, nie ojczyzna, a prywata, próżność i snobizm pierwsze u nich grały skrzypce, całej trójki zdrada zdawała się nie hańbić, ale przecież niemało dobrego po nich wszystkich dla ojczyzny pozostało. Bo przecież – to nie ulega żadnej wątpliwości – rezydencja nieborowska jest wielkim dobrem Rzeczpospolitej. 
...........................................................
 
 Ten tekst wcześniej został pomieszczony w mojej książce „Klangor i fanfary”, wydanej nakładem wydawnictwa Iskry w roku 2012. Książki już dostać nie można, nakład jest wyczerpany, więc go tu przypomniałem dla tych czytelników, którzy książki nie mają. Nieborów jest jednym z tych miejsc, do których się wraca z frajdą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz