czwartek, 11 maja 2017

 Osownica
Osownica koło Jadowa latem roku 2004
Osownica koło Jadowa wiosną 2017 roku



Niepozorna rzeczułka jest z tej mazowieckiej Osownicy, wąska struga raczej, niedługa, ale byłem świadkiem tego, co potrafi to groźne maleństwo. Pamiętam jak jednego roku w środku lata woda w płytkiej dotąd strudze od długich deszczów przybrała, pędziła z hurkotem, zrywała pobocza asfaltowych szos i niszczyła co słabsze drewniane mosty!  
Obok mostu na szosie w kierunku Łochowa są łąki po jednej stronie rzeczki, a las po drugiej. Przychodziłem tam czterdzieści lat temu, aby wiosną sycić oko tokowych lotów czajek, bekasów kszyków, rycyków i brodźców krwawodziobych. Fotografowałem ją kilka lat temu, prezentowała się wspaniale. Wiosną tegoroczną u zobaczyłem ruinę krajobrazu. Obie fotografie umieszczam obok siebie, co się stało, każdy widzi. Płacz i zgrzytanie zębów, ot co.

Wioska Osęka nad Osownicą.
Mieszkał kiedyś w Osownicy wodnik, stwór przedziwny, co to wodę burzył i do młyńskich kół się zakradał nocą, aby sobie na nich pojeździć, jak nikt nie widział. A nad Osownicą w Makowcu urodził się chłopak, słuchał o tym wodniku i słuchał opowieści przedziwnych, a tak bardzo chciał tego wodnika — znaczy się — zobaczyć, że potem, gdy został sławnym rzeźbiarzem, jakich Polska niewielu miała i przed nim, i po nim, wyrzeźbił tego wodnika. Ten rzeźbiarz nazywał się Konstanty Laszczka. Znakomite jego prace można zobaczyć w Muzeum Mazowieckim w Płocku i tam znajduje się jego „Wodnik”.  
Niewidzącymi oczami patrzy wodnik na oglądających go widzów. Co myśli o nas, o tych dziwnych stworach przed którymi musiał się kryć w wodach Osownicy, najchętniej pode młynem w Makowcu, tam było mu najprzytulniej. Młyna nie ma, rzekę mu zrujnowali. Niełatwe bywa życie wodnika. Nawet jak mu przyjdzie siedzieć zaklętemu w kamień, postawiony w muzeum. Ot, co...
 



































                   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz