Frasobliwy...
......................................................................................................................................
Przywołałem teraz Frasobliwego do swojego blogu, bo pora jest akuratna, zbliża się czas Wielkiego Tygodnia i coraz dramatyczniejsza jest pandemia, z jaką się zmaga świat, a żyć z nią coraz trudniej. Z racji swojego senioralnego wieku jestem już zaszczepiony i to dwoma dawkami, więc powinienem być o siebie spokojnym, ale mój lekarz powiada, że bezpieczny jestem tylko teoretycznie i uważać nadal muszę, również kaganiec na gębie nosić, dystans zachowywać i spotkań z nieszczepieńcami na wszelki wpadek unikać. I jak się tu nie frasować.
Wróćmy jednak do Frasobliwego, bo o nim ma być w tym poście. Znawca folkloru, prof.Józef Grabowski pisał, że powtarzając w swoistej interpretacji spotykany w kościołach wzór nieludowy, artyści ludowi znaleźli własne rozwiązania formalne i nasilili go spotykanym jedynie u ludowych świątków wyrazem. Powstał więc twór na wskroś ludowy i tak charakterystyczny, że może być w pełni uważany za symbol polskiej sztuki ludowej. To Polacy ponieśli swojego Frasobliwego na Litwę i z wygnańcami politycznymi przedostał się on do niektórych okolic Rosji.
Z różnych powodów stawiano kapliczki przy wiejskich drogach. Okazji bywało dość: pobożny uratowany od pioruna, od koni, które poniosły, w miejscu cudownego objawienia, dla ochrony przed powodzią, morem, zbójcami, wznosił kaplicę lub kapliczkę — pisał Aleksander Brũckner. Figury Matki Boskiej stawiano w podzięce za opiekę, albo po to, aby jej pomoc sobie zapewnić. Święty Jan Nepomucen był stawiany przy brodach i mostowych przeprawach, strzegł od powodzi, ale i przed suszą również. Od pożarów był św. Florian, a św.Roch od zarazy, ale był też patronem urodzaju.
Ten z powyższego zdjęcia znajduje się obok kościoła we wsi Jeruzal na skraju Puszczy Bolimowskiej. Widocznie dlatego, że pleban uznał, że go nie może zabraknąć obok świątyni we wsi Jeruzal. Jak powiadają ci, co się znają, z powodu upadku Jerozolimy rzeźbiony polski Chrystus się frasuje. Tutaj jest więc całkiem na miejscu, chociaż chyba z nim coś nie tak, ze wszystkich, jakie znam, jest to jedyny Frasobliwy w rozmiarze XXL.
Z jakiego powodu pojawiał się na polskiej wsi kapliczny Chrystus Frasobliwy? I dlaczego ta rzeźba została wzorcowym polskim świątkiem? Myślę, że ten Frasobliwy jest po prostu jednym z nas, chociaż to Bóg, nasz pan i władca w koronie, ale w cierniowej. Jak i my umęczony, zatroskany. Bo my tacy jesteśmy w tej naszej ojczyźnie: umęczeni. Pańszczyźniani. Jak nie dziedzic i jego ekonom, to przemarsz wojsk, najeźdźca i okupant albo i władza zła, chociaż nasza. Zawsze jest ktoś nad nami. W pobożnych kościelnych pieśniach słychać to nasze umęczenie, w słowach i melodiach. Frasobliwy opuścił jednak polskie, wiejskie drogi. Spotkać go dzisiaj możemy w galeriach sztuki ludowej i muzeach, zawędrował w sąsiedztwo kościołów, na skraju wiejskich dróg spotkać go już bardzo, ale to bardzo trudno...
W świetnym albumie Sztuka Kurpiów Jacka Olędzkiego z 1970 roku znalazło się to zdjęcie z Puszczy Zielonej. Kurpiowskie piaski były galerią sztuki - pisano. Często nie ustępującą uznanym ekspozycjom, tak jak w przypadku tego Chrystusa Frasobliwego z końca XIX w. przy drodze w Durlasach koło Lelisa. Nieprzypadkowo użytkowe wytwory wiejskich bogorobów awansowały do miana sztuki dopiero w początkach XX w., gdy uczona sztuka stylowa "dorosła" do odchodzenia od realizmu. Frasobliwego z Durlasów rzeźbił legendarny Łukasz Raczkowski, którego dzieła zdobią najprzedniejsze galerie sztuki i kolekcje nie tylko w naszym kraju.
W tym obrazie
z Kurpiów Zielonych jest zawarte to wszystko, o czym tutaj mówimy. Frasobliwy jest jednym z
mieszkańców tej ziemi, który zatrzymał się na poboczu piaszczystej drogi (pamiętam
z lat dawnych, że tam były wyłącznie
piaszczyste drogi. Taką ziemię z Kurpiów zapamiętałem ze swoich pierwszych tam wypraw przed pięćdziesięciu laty. Pamiętam też takie pojedyncze stare sosny na skrajach wiosek, pozostałości ogromnej
niegdyś puszczy, która miała nas strzec od północy przed
najazdami sąsiadów z ziem nadbałtyckich). Na tym zdjęciu fotograf
uchwycił klimat tamtego czasu. Przyznam się, że ze wzruszeniem się tej fotografii przyglądam.
Dopiero po II wojnie światowej odkryto wartość tej figury. Jak wiele innych zabytków sztuki na Mazowszu, tak i ten w czasie ich inwentaryzowania odkryły panie Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska. W terenie, na miejscu w Anielinie jest dzisiaj kopia rzeźby, oryginał znajduje się w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. Specjalnie tam pojechałem, aby rzeźbę zobaczyć i sfotografować. Jest wielką ozdobą tego muzeum, było nie było jest to najstarsza zachowana w Polsce drewniana kapliczka słupowa. Wyciosana jest w pniu, na frontowej ścianie umieszczono napis będący fragmentem popularnej do dziś pieśni suplikacyjnej: Święty Jezu, święty i mocny, święty a nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami.
Oryginalna rzeźba jest niepolichromowana, wykonana z surowego,
spękanego przez lata drewna. Kopia z Anielowa w zasadzie jest wierna oryginałowi, ale nie wiadomo dlaczego pomalowano ją na różowo. Gdy dokładniej się przyjrzeć i porównać zdjęcia obu, na pierwszy rzut oka widać, że kopia wyrazu oryginału nie ma zupełnie. W Anielowie też byłem, a jakże. Pośród zieleni mazowieckiego pejzażu nie najgorzej tam wygląda ten na różowo pomalowany Frasobliwy.
Inwentaryzacja krajoznawcza z czasów PRL odnotowywała figury Frasobliwego w kilku wioskach Kurpiów Zielonych, we wsi Sul koło Kadzidła, w Brzozowym Kącie... Nie bylem tam całe lata, czy one tam jeszcze stoją? Dobrze byłoby wiedzieć. A były tam kapliczki z Frasobliwym przepiękne. Jak ta poniżej, ona jest z Gąsek koło Ostrołęki, sfotografował ją Jacek Olędzki i w czarno białej reprodukcji pomieścił w swoim albumie z 1970 roku.
Czasem, zupełnie przypadkowo, na Mazowszu wciąż można trafić na kapliczkę, w której skrywa się Frasobliwy. Najczęściej nie jest to żadne dzieło sztuki, ot taki sobie, najzwyklejszy wiejski Chrystus Frasobliwy. Jednego takiego sfotografowałem nie tak dawno we wnętrzu kapliczki na wschodnim Mazowszu. Ileż ludzkich modlitw unosi się wewnątrz tej kapliczki! Z każdym świętym obrazkiem związana jest jakaś intencja, podziękowania za okazane łaski, prośba o pomoc w strapieniu. Jaka kryje się za tym Chrystusem Frasobliwym? Dlaczego on się tutaj znalazł, kto go tutaj umieścił i dlaczego? Tę kapliczkę trafiłem w okolicach Siennicy. Pstryknąłem zdjęcie i swoim małym fiacikiem pojechałem dalej. Nie zapisałem obok jakiej miejscowości ona kapliczka stoi. Nie mam zdjęcia całej kapliczki. Mam do siebie żal.
W całkiem sporej wielkości murowanej przydrożnej kapliczce we wsi Lesznowola koło Grójca znajduje się wnęka, a w niej skrywa zachwycający Chrystus Frasobliwy, skromny, taki jak należy. Jest na fotografii poniżej, nie moglem się mu oprzeć, na zdjęciu mieć go musiałem. Kapliczka w której jest umieszczony, jest wysoką, kilkupiętrową budowlą, wystawioną w roku 1891 i najprawdopodobniej w intencji ustąpienia epidemii cholery; ustąpiła dopiero pięć lat po wystawieniu kapliczki.
W wieku XIX kilka razy cholera nawiedzała Mazowsze, ostatnia w swoich końcowych latach, zabierała tysiące ofiar. W epidemiach powinniśmy więc być biegli. Dlaczego więc teraźniejsza zaraza tak bardzo spokoju nie daje? Dziewiętnastowieczna cholera została w jednym z najbardziej popularnych polskich przekleństw: o żesz ty, cholero jedna. Ciekawe, jak wśród polskich przekleństw umości się koronawirus, albo covid. Ty, kowidzie jeden?Na środkowym Mazowszu kapliczki z Frasobliwym stawiał czasem nie tzw. lud z potrzeby serca, ale dziedzic. Bo przy jego dworze ten symboliczny polski świątek być powinien i basta. Piękna latarniowa kapliczka z figurką Frasobliwego stoi w Żelazowej Woli. Wysiadający z aut i autokarów turyści pędzą do muzeum chopinowskiego, na kapliczkę mało kto zwraca uwagę. Obok dworu w Tułowicach wznosi się tamtej bliźniacza, obecny dziedzic jest artystą malarzem, odbudowywał z ruin zabytkowy dwór, urządzał okolicę jak trzeba, na szlachecką modłę, o kapliczkę zadbał, sam jest zresztą herbowym szlachcicem z dziada pradziada.
Inny dziedzic Frasobliwemu kazał strzec skrzyżowania dróg w Pilaszkowie koło kampinoskiego Zaborowa; jest na zdjęciu powyżej. Kilka lat temu zbudowano rondo na tym skrzyżowaniu i w jej obecnym usytuowaniu – piszą autorzy tekstu na stronie internetowej pt. Wirtualne Muzeum Ożarowa Mazowieckiego – figura nie wygląda na uszanowaną ani jako obiekt kultu, ani jako leciwy obiekt malej architektury, ani jako ozdoba krajobrazu wsi mazowieckiej. Kapliczka pochodzi z lat 80-tych XIX wieku. Fundatorem był Teodor Ostrowski, o czym świadczy wyryty w kamieniu napis. Figura Chrystusa nie jest rzeźbą o szczególniejszych walorach artystycznych, to praca rzemieślnika, który obsługiwał także cmentarze. przecież jednak nie można jej odmówić wyrazu.
Niewiele dzisiaj przy wiejskich, mazowieckich drogach kapliczek z wprawiającymi w zachwyt rzeźbami Chrystusa Frasobliwego. Gdyby nie muzea, w których znalazły schronienie przed kradzieżą, nie mielibyśmy żadnej szansy o nich wiedzieć. Niektóre pozostały nadal na Mazowszu, jak te, a najbardziej ze wszystkich wstrząsający naturalizmem Frasobliwy, który znalazł schronienie w Muzeum Diecezjalnym w Płocku.
Albo ten
ze zdjęcia otwierającego post, Frasobliwy z sierpeckiego Muzeum Wsi
Mazowieckiej, gdzie prócz drewnianych, wiejskich domostw, takich jakie
się w każdym skansenie znajdować powinny, znajduje się również
zachwycająca galeria sztuki ludowej. Frasobliwy z mazowieckiego Anielowa zawędrował do muzeum w Krakowie, a do muzeum etnograficznego w Toruniu dzieło Józefa Soboty z Reguta (pisałem o nim m.in. w poście Lipa Czesława Łaszka). Takich wspaniałych rzeźb, całkowicie osobnych, niepowtarzalnych, ukazujących ogromny talent twórców, na pewno nie spotkamy już w przydrożnych kapliczkach mazowieckich...
Na koniec chciałbym wspomnieć jeszcze o jednej rzeźbie z piękniejszych, rzeźbionych, kaplicznych figur Chrystusa Frasobliwego, którą oglądałem przy leśnej drodze o pół kilometra od Karczewa, jest współcześnie wykonana z drewna przez rzeźbiarza Stefana Lisowskiego z Góry Kalwarii. Na urokliwym obiekcie, nazywanym kapliczką leśnych rowerzystów, umieszczono tabliczkę z mottem: "W nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy; leśni rowerzyści". Bardzo to mądre zdanie. Wzruszające, że powstają takie rzeźby. Ta jest pełna wyrazu, zarówno tradycyjna, jak i nowoczesna w formie, jest po prostu świetna!
....................................................................
To wspaniałe, że odsłania Pan bogactwo kultury Mazowsza. Cudownie się to czyta i aż ma się ochotę udać w podróż obejrzeć tych wszystkich Frasobliwych. Proszę pisać dalej. Z chęcią wszystko przeczytam.
OdpowiedzUsuń