środa, 7 kwietnia 2021

 


Wawrzynek w Wymiękliźnie albo piękna trucicielka, czyli kilka opowieści o pewnej roślinie.

    Takie sobie, bardzo przeciętnej urody drzewostany sosnowe otaczają rezerwat Wymięklizna, znajdujący się w pozostałościach Puszczy Osieckiej koło Sobieni Jezior. A w rezerwacie obok fragmentów lasu stosunkowo młodego, co naturalne, są również  starodrzewy w godnym szacunku wieku, dochodzące lat 120. Gdyby nie ten rezerwat, zostałyby przerąbane lub nawet  wycięte w pień, bo taka jest rola wiekowych drzew w ich wieku.  A w rezerwacie las jest podniecająco interesujący. Drzewostany są wielogatunkowe, liściaste, iglaste i mieszane, wszystkie o znacznym stopniu naturalności. Największą powierzchnię zajmują las mieszany wilgotny, bór mieszany wilgotny, bór trzęślicowy, bór mieszany świeży i ols jesionowy, prawie wszystko to przedwiośniem bywa podtopione, bez gumiaków na nogach wędrowców nie przepuści, przerabiałem to i wiem, co piszę.
      Nie wdając się w szczegółowy opis przyrody rezerwatu, wypada jednak wspomnieć o tym, iż zwłaszcza w środkowej jego części, rosną łęgi, a w nich, wśród starych olszy można zobaczy ponad stuletnie, wysokie jesiony. Tak dobrze zachowane jesionowe lasy łęgowe to duża rzadkość i niewiele jest tak imponujących zgrupowań starych jesionów leśnych, bowiem ze względu na dużą wartość gospodarczą tego gatunku drzewa, został on bardzo wytrzebiony w polskich lasach i stare jego drzewostany są dziś dość dużym ewenementem.


    Wszędzie niemal, nawet na leśnych duktach, można spotkać roślinę, dla której rezerwat został utworzony. Ona jest tutaj bohaterką i jej o przedwiośniu przypadło grać główną rolę. Jest tutaj jej zapewne najbogatsze na Mazowszu stanowisko i jedno z najcenniejszych w środkowej Polsce. Prawdziwie atrakcyjny okres w życiu tej rośliny zaczyna się niekiedy już przy końcu zimy, gdy przedwiośniem pojawia się na jeszcze bezlistnych krzewach jej fiołkowe, mocno pachnące kwiecie, ale trwa również jesienią, gdy na krzewinkach dojrzewają czerwone, lśniące owoce.
     Wawrzynek wilczełyko to bardzo urodziwa i dość rzadka roślina, wspaniały zabytek przyrody, jeden z pierwszych zwiastunów wiosny, ubogacający nam ziemię. W średniowiecznej Europie uważano go za niezwykle groźną truciznę. Tadeusz Traczyk w popularnym atlasie roślin lasu liściastego przestrzega z naciskiem: "Uwaga. Wszystkie części tej rośliny są trujące. 10-12 zjedzonych owoców może spowodować śmierć człowieka!"
         Na Słowiańszczyźnie w przeszłości wawrzynek był używany jako środek kosmetyczny. Wywołuje bowiem zaczerwienienie skóry, dzięki oddziaływaniu drażniącemu lub pobudzającemu. Słowaczki myły sobie twarz wywarem z wilczegołyka, aby za pomocą tego wywaru, sporządzanego z gałązek krzewu, uzyskać "pięknie czerwone" policzki. Na wschodnich krańcach Słowiańszczyzny spowodowana takim myciem opuchlizna miała wywoływać efekt pełnej i krągłej twarzy. 
     W Rosji nazywają tę roślinę "pożujłyczkiem". Dla zabawy dzieciaki wręczają nieświadomemu gałązkę, ciesząc się, gdy potem pluje on z niesmakiem. W Polsce wawrzynek bywa niszczony dla urody swojego kwiecia, stając się rośliną rzadką lub w pewnych regionach nawet bardzo rzadką. Jest rośliną chronioną, lecz któż o tym wie naprawdę? Piękny i groźny dla człowieka, jest lubiany przez ptaki, które - o dziwo! - bez szkody dla siebie zjadają jego czerwone owoce.  

  Boski Apollo ściga piękną Dafne. Obraz z paryskiego Luwru.


    Łacińska nazwa wawrzynka wilczełyko brzmi: Daphne mezererum. Nazwa ta ma swój rodowód w starych, greckich mitach. Dafne była nimfą górską, kapłanką Matki Ziemi, zalecał się do niej Apollo. Gdy wreszcie udało mu się spotkać ją samą i już miał nastąpić finalny efekt uwiedzenia, wtedy nimfa wezwała na pomoc Matkę Ziemię, która porwała ją na Kretę. Zamiast niej Ziemia postawiła przed Apollonem drzewo laurowe, a ten z liści tego drzewa uplótł sobie wianek, aby się pocieszyć. Nosi go na wszystkich niemal rzeźbach starożytnych. 

      Imię nimfy, jak napisał Robert Graves, "jest skrótem słowa daphoene - >krwawa< bogini w nastroju orgiastycznym, której kapłanki, menady, żuły liście lauru jako środek podniecający i od czasu do czasu biegały przy pełni księżyca, napadały na nieostrożnych podróżników i rozszarpywały dzieci i młode zwierzęta" [Robert Graves: "Mity greckie".1955].
    Drzewa laurowe z wawrzynem szlachetnym na czele, występują w krajach śródziemnomorskich; bardzo często w zwartej gęstwinie krzewów wiecznie zielonej makii. Są ładne, lecz gdzie im do urody naszego wawrzynka. Jego ciemnoróżowe kwiaty silnie pachną, a ten zapach niekiedy wcześniej się odczuwa, niż zobaczy samo kwiecie. Kwiaty są skupione w niewielkich pękach tuż przy samej gałązce. Mocny zapach zwabia liczne gatunki owadów, które od rośliny w nagrodę otrzymują w darze smakowity nektar. 





        Niewiele jest krzewów wawrzynka na Mazowszu i gdyby je wszystkie zinwentaryzować być może nie byłoby nawet tysiąca. Z tego jednak około stu pięćdziesięciu krzewów doliczyłem się w Wymiekliźnie, jeszcze zanim utworzono tam w 1996 roku leśnym rezerwat przyrody. Gdy prawie pół wieku temu  pierwszy raz ujrzałem tak masowo występujący tutaj wawrzynek, natychmiast zgłosiłem to bogate stanowisko konserwatorowi przyrody, wówczas uroczysko  znajdowało się w woj.siedleckim. Dzięki zabiegom ówczesnego konserwatora siedleckiego, pana Zbigniewa Kaszuby, powstał ten rezerwat na powierzchni ok.68 ha.  


         Doskonale pamiętam swoje pierwsze odwiedziny tego lasu, gdy rezerwatem jeszcze nie był. Trafiłem w porze, gdy wawrzynek pachniał odurzająco pięknie. Szedłem duktem przez ten las, a wawrzynek zdawał się być wszędzie. To on spowodował, że począłem starania o utworzenia rezerwatu w tym lesie.
          Ćwierć wieku nie było mnie w Wymiękliźnie, nie wiem jak się tam żyje wawrzynkowi, powinienem to sprawdzić, bardzo hciałbym znowu odwiedzić ten las. Ale... już od kilku lat się wybieram i jakoś nie mogę, jak nie to, to tamto przeszkadzało, a teraz ta pandemia zupełnie mi to uniemożliwiła. W tym roku już się raczej na kwitnienie wawrzynkowe nie załapię. Ale może o przedwiośniu roku przyszłego?  Kto wie, może się tam zobaczymy?    
    Wawrzynek zakwita o przedwiośniu, często jeszcze u krańca zimy. Czasem już 1  marca pękają pąki kwiatowe wawrzynków. Czasem  wawrzynki kwitną jak szalone
1 kwietnia. Jak się nie ma kogoś w terenie, kto podrzuci aktualną informację co tam słychać u pięknej trucicielki w Wymiękliźnie, trzeba ryzykować. A czyż nie warto? Bo, czyż nie graniczy to z cudem, iż przetrwały jeszcze tu i ówdzie takie przyrodnicze wspaniałości na naszym Mazowszu?
   


1 komentarz:

  1. W zeszłym tygodniu takie pięknie kwitnące krzaczki zachwyciły mnie w rezerwacie Dębina koło Klembowa. Teraz wiem, że to wawrzynki. Bardzo dziękuję za ciekawy wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń