środa, 15 grudnia 2021

 Żeremie z Lasu Bemowskiego

Piszę te słowa w czasie przedświątecznym. W  domach towarowych już lecą z głośników różne sweet Christmasy muzyczne, płoną żaróweczki choinek na ulicach, w kościołach jeszcze adwent i roraty, a tak w ogóle to zimno, czasem mroźnie, na ziemi trochę śniegu, trochę błota, coś jakby zima w swojej mało  sympatycznej postaci. 

Uczyli nas ojce i pradziady, tradycja tak mówić każe, że zima zaczyna się zawsze 22 grudnia. Prawda to i owszem, data kalendarzowej zimy jest stała i zawsze  jest to dzień 22 grudnia. Ale data zimy astronomicznej jest ruchoma i związana z przesileniem zimowym. Mamy wtedy do czynienia z najkrótszym dniem w roku na półkuli północnej, natomiast na drugiej - południowej - z najdłuższym. Z powodu stosowania lat przestępnych przesilenie zimowe na półkuli północnej przypada 21 lub 22 grudnia, w roku 2021 pierwszy dzień zimy astronomicznej wypada we wtorek 21 grudnia. Natomiast meteorolodzy mówią, że zima już się zaczęła, meteorologiczna miała w tym roku początek 1 grudnia. Chyba mają rację, albowiem to, co przeżywamy tego grudnia w pogodzie  bardzo na zimę patrzy. Dzień denerwująco krótki, niebo dzień w dzień szare, brudne, ciężkie, wisi niemal tuż nad głową. A za rogatkami mojego miasta wciąż trwa przyroda. Czeka na mnie i wabi.   

Serdeczna moja znajoma każdą wolną chwile przeznacza na wędrowanie pośród przyrody, a ma ono wędrowanie we krwi i sporo w swoim życiu ładnych krajobrazów tym wędrowaniem posmakowała.  W stosunkowo bliskim od jej Jelonek sąsiedztwie znajduje się Puszcza Kampinoska, a już naprawdę blisko Las Bemowski. Pisałem już o tym lesie w tym blogu, pewnie jeszcze nieraz wrócę do dalszego opisywania tego zadziwiająco bogatego w krajoznawcze atrakcje terenu.  

Wielokrotnie zapraszała mnie Hania na wspólne wędrowanie do imponującego bobrowego żeremia, jakie wytropiła w tym niewielkim, podwarszawskim lesie. Niełatwo do onego żeremia dotrzeć, bardzo dobrze zresztą, że nie można, bo przecież nikt nie lubi, jak niespodziewany gość bezceremonialnie wtranżala się na jego podwórko. Jakoś nigdy nie miałem czasu na to żeremie, więc teraz, na koniec roku przysłała mi Hania zrobione przez siebie fotografie. Bobrowe żeremie ze zdjęcia powaliło mnie na kolana. 

Zygmunt Gloger w Encyklopedii Staropolskiej pisał: żeremię — osada bobrów. Próbowałem dojść skąd to nazwanie bobrowego domostwa, nikt nie udzielił mi odpowiedzi, ani trochę już zapomniany Brückner, ani współczesny Bralczyk. W szesnastowiecznych Statutach Litewskich – co zacytował Gloger - czytamy: „W czyjej dziedzinie będą gony bobrowe  [tu dodajmy, że gonami bobrowymi nazywano gniazda i siedliska bobrów. Zdaje się, że nazwa gony właściwa była językowi polskiemu a nazwa żeremie powszechna na Rusi litewskiej], ten nie ma doorać tak daleko, jakoby od żeremienia mógł kijem dorzucić, a jeśliby pod żeremienia podorał, a tym bobry wygonił, ma płacić 12 rubli, a temu żeremieniu przecię ma dać spokój. A jeśliby bóbr z tego samego żeremienia wyszedł, a przyszedł w inne żeremię, na grunt inszego pana, tedy w czyim gruncie żeremię będzie, temu też i łowienie bobrów należeć ma“. Jest ten zapis dowodem, jak cennym były siedliska bóbr w przeszłości. Różnie z tym teraz bywa, ale ogólnie jednak cieszy się zwierzątko sympatią i otacza się szacunkiem ich pomieszkania.

Zwróćmy uwagę na użyte tam formy interesującego nas słowa. Jest więc żeremię [przez ę na końcu!], ale jest także – żeremienie! Mogę więc przypuszczać i to z dużą dozą pewności (skądinąd dość zarozumiale, bo nikt tego mi tak nie wyłożył jak dotąd) że żeremię, czyli domek bobrowy, znajduje się na terenie żeremienia. Mienia, a więc własności, domeny, terytorium. Na terenie żeremienia znajduje się żeremię. Krotko i węzłowato. Proste, nieprawdaż?

Bobry z Lasu Bemowskiego rozgościły się na kanałach, których wykopanie było niezbędne, bo jednostka wojskowa umościła się wśród wilgotnego, częściowo bagiennego terenu. Otaczający to żeremię cały okoliczny Las Bemowski rośnie na obszarze dawnego poligonu artyleryjskiego jeszcze z carskich czasów.  Zdecydowana większość drzewostanów była sadzona po zakończeniu drugiej wojny światowej. 







Nieodżałowany Czesław Łaszek, ówczesny warszawski konserwator przyrody,  we fragmencie tego lasu utworzył w 1980 roku rezerwat Łosiowe Błota, jest on w dwóch częściach, rozdzielała je jednostka wojskowa, której teraz już nie ma i na tym jej terenie znajduje się dzisiaj bemowskie żeremienie! Albo, jak kto woli: bemowskie gony bobrowe. Imponująca sprawa! Oto szlachetny przykład czemu ziemia powinna służyć. Żadnej tam artylerii, broń Boże! Przyrodzie powinna służyć. A ona przyroda sobie przede wszystkim, okoliczne ludzkie domeny i gony karmiąc naturalnym powietrzem , w miarę możliwości nam niekiedy  pokazując swoje zachwycająco tajemnicze oblicze. 

Aby nam dobrze było i żebyśmy byli szczęśliwi. Ot co!  

Wesołych Świąt!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz