piątek, 13 września 2024

Na zwyczajnej, mazowieckiej prowincji
Dębina w Ostrówku koło Klembowa.


 
Był marzec, drzewa nie były jeszcze odziane w zieleń. Czas zimy pozostawił po sobie liczne rozlewiska śród lasu, bardzo puszczańskim jawił mi się  ten niewielki w gruncie rzeczy las  o prezencji białowieskiej. Imponujące wielkością dęby wznosiły ku niebu swoje gonne kłody, jeden w drugi jest potężny, królewski. Przedwiośnie jest zresztą najlepszym czasem do oglądania takich drzewostanów, liście nie przesłaniają jeszcze koron dębowych. A dęby w Dębinie swoje korony niosły bardzo wysoko. Niby dworzanie kryły się po ich osłoną cieniolubne graby, u ich stóp leżały na ziemi inne, powalone już starością dęby umarłe, służące teraz najrozmaitszym roślinom i robalom, ku pożytkowi tego puszczańskiego świata żywiących się ich truchłami. Bardzo to wszystko malownicze i niezwykle fotogeniczne. Taką właśnie ją zobaczyłem po raz pierwszy, ten niezwyczajny las  koło Klembowa.

 



 
Dowiedziałem się o tej Dębinie z pomnikowej księgi znakomitego polskiego geografa i przyrodnika, prof. Stefana Jarosza. „Krajobrazy Polski i ich pierwotne fragmenty”, wydane w roku 1954. Dla zauroczonego ojczystą przyrodą młodego człowieka był to skarb prawdziwy. Wszystko, co najważniej, wszystko co zobaczyć się w kraju powinno, wszystko w jednym miejscu. Zachwyciwszy się tą księgą w jakiejś bibliotece, odnalazłem ją dla siebie i nabyłem w jednym z warszawskich antykwariatów. Wciągnięty w przyrodę miłością nie do odrzucenia, po wszystko, co mogło mi ją przybliżyć, sięgałem bez opamiętania. A wrastając właśnie w  Mazowsze i  tropami takich, jak prof.Jarosz podążając, odkrywałem to, co z krajobrazów przyrodniczych ziemi mazowieckiej powinienem zobaczyć przede wszystkim. 
 



Znakomity nasz botanik, prof. Roman Kobendza, inicjator powołania parku narodowego w Puszczy Kampinoskiej, opisywał bogactwo flory tego rezerwatu jeszcze w roku 1934, miał o czym pisać. Robią wrażenia rosnące tutaj  ponad 200-letnie dęby szypułkowe sięgające  ok. 30 metrów wysokości. Wiele z nich to okazy o grubości w obwodzie pnia 400-500 cm, a zatem dorównujące olbrzymom z Puszczy Białowieskiej! Świetny ornitolog, Bolesław Jabłoński w roku 1964 opublikował obszerną pracę na temat ptaków tej okolicy. I on miał o czym pisać. Jak mogę, czasem tu wpadam, najchętniej przedwiośniem, to dla lasów dębowych najlepsza, najbardziej widowiskowa pora. Gdy  zawilce i przylaszczki się czają w runie, a tysiące  małych łepków czeka na ten właściwy moment, gdy będą mogły się rozwinąć w promieniach słońca, aby zmienić dno rezerwatu w ogromny, kwietny dywan. I wtedy dopiero oko i serce ma używanie. 

 

 
Z drzewostanem rezerwatowym sąsiaduje najważniejszy dzisiaj obiekt Ostrówka, drewniany dom Aldony i Samuela Lipszyców, miejsce związane z Heleną Kowalską, późniejszą świętą Faustyną, wielką mistyczką i orędowniczką nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, kanonizowaną w roku 2000 przez Jana Pawła II w Rzymie. Na rok przed wstąpieniem do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w roku 1924  która w latach 1924-25, mieszkała w tym domu pośród okolicznych lasów, w nim w roku 1924 podjęła pracę jako pomoc domowa w domu. Ten nad wyraz pięknie zadbany drewniany dom letniskowy o zjawiskowej architekturze powstał ok.1905 roku i  szczęśliwie przetrwał czas wojenny. Jest  zbudowaną z modrzewiowego drewna typową podwarszawską willą z dużymi, oszklonymi tarasami. Pomalowany na biało ładnie wygląda w tamtej okolicy, otoczony sporym ogrodem. Dzisiaj służy pielgrzymom jako Dom Faustyny, opiekują się nim siostry zakonne ze Zgromadzenia  Jezusa Miłosiernego.
 

Niedawno stanęła w Ostrówku udana rzeźba, przedstawiająca przyszłą świętą; młoda, uśmiechnięta dziewczyna, przy niej trójka dzieci...  Udane to dzieło Krystyny Antoniakowej. Taką ją sobie tutaj wyobrażałem. Helenka Kowalska tutaj mieszkała przez  rok przed wstąpieniem do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej, opiekując się dziećmi państwa Lipszyców, nikt nie spodziewał się, że w przyszłości świętą kościoła katolickiego. Że odegra arcyważną rolę dla Kościoła powszechnego. Bo dzięki niej, inaczej będziemy patrzeć na Boga. To już nie będzie srogi Bóg Ojciec, rózgą żelazną każący swoje owieczki a ich grzechy. Dzięki Faustynie w myśleniu katolickim pojawił się Bóg prawdziwy, Bóg Miłosierny. 

Czesław Miłosz się zastanawiał jakie postaci z kart polskiej historii zasługuje na to, aby uznać je jako postacie dla Polski – wielkie. Więc kilku władców: Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego, Jadwigę i Jagiełłę, Kazimierza Jagiellończyka, obu jagiellońskich Zygmuntów, Batorego… O politykach Miłosz nie chce w ogóle wspominać, nawet o Piłsudskim. Ale o  ludziach literatury bezwzględnie tak, bo nie da się nie wspomnieć absolutnie posągowej wielkości Kochanowskiego, Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, Prusa, Wyspiańskiego i Żeromskiego… Z ludzi Kościoła oczywiście Jana Pawła II i prócz niego (dodając: chyba tylko) kardynała Stefana Wyszyńskiego, ale także paru doprawdy niezwykłych świętych, jak Wojciech Sławnikowic albo Brat Albert, może Faustyna… Zwykła, prosta polska dziewczyna, Helenka Kowalska, późniejsza święta Faustyna. Niezwykła postać. W godnym znalazła się towarzystwie!  
 

Jest w Ostrówku drugi zabytkowy dom, zadziwiająco niepozorny jest ten dwór "Zacisze" z 1914 roku wzniesiony dla Jana Kasprzyckiego, znanego Polskiego fotografa, mającego swój zakład fotograficzny w Warszawie przy ul.Nowy Świat 45. Kasprzyccy nie pozostali długo właścicielami dworu i w 1918 roku sprzedali posiadłość. Nowym właścicielem został Józef Aleksander Gozdawa Gołębiowski - fabrykant, społecznik, działacz rządowy i dziedzic wsi Ostrówek. Cztery lata później dwór został rezydencją  Józefa Aleksandra Gozdawa Gołębiowskiego, fabrykanta i społecznika oraz dziedzica Ostrówka, bywała w tym dworze elita polityczna, kulturalna i naukowa przedwojennej Polski z prezydentem Mościckim na czele, a w czasie drugiej wojny światowej pełnił funkcję szpitala polowego polskiego wojska, potem zajmowała go kolejno podziemna Armia Krajowa, hitlerowski  Wermacht i radziecka Armię Czerwoną. Takie to bywają  budynki na mazowieckiej prowincji, z taką historią!
 
Starodrzew Dębiny było widać z dworskich okien. Niewiele okien w naszym kraju dostąpiło takiego zaszczytu. Dwór został zresztą usytuowany tak właśnie, aby z werandowego okna Dębina była najlepiej widoczna. Do kategorii cudów należy, że ocalał ten dębowy las, że przetrwał ten fragment starego liściastego lasu, utopiony w otaczającym go morzu sosnowym. 
 

Na początku tegorocznego września znowu odwiedziłem rezerwat. Jesieni jeszcze się tam nie czuło, las kipiał zielenią. I tylko zasłana opadłymi liśćmi rezerwatowa podłoga o niej przypominała. Wszedłem do rezerwatu tam, gdzie ostrówkowa ulica Leśna zakręca pod ostrym katem. Minąłem tablicę z informacjami o walorach chronionego lasu i poszedłem prosto. Do najbardziej efektownego fragmentu całego rezerwatu. Tam, gdzie czuje się prawdziwą, dębową puszczę.
 
Najstarsze fragmenty dębowego drzewostanu mają dzisiaj ok.230 lat; nie są więc szczególnie wiekowe, teoretycznie nasze polskie dęby mogą żyć lat nawet tysiąc. Ostatnimi laty ten rezerwat przeżywa jednak  dramat, czemu w miarę ludzkich możliwości starają się zapobiec opiekunowie rezerwatu. Zmiany klimatyczne wydają się być nieubłagane, i my w miastach i rolnicy na wsi też to odczuwamy;  na skutek obniżania się poziomu wód gruntowych, drzewostan dębowy praktycznie się nie odnawia,  nie  pojawiają się młode dębczaki u stóp dostojnych dębowych starców, z wolna zaczęło się ich umieranie, co roku więcej drzew jest martwych, poruszający jest to widok...
 
 
 
Obszar uroczyska był chroniony już od 1934 r. w formie rezerwatu ścisłego „Lipki”. Od niego później dopiero powołano do życia pierwsze rezerwaty w Puszczy Kampinoskiej: "Granica" w 1936, a "Sieraków" w 1937.  W roku 1952 rezerwat w Ostrówku uchwała Ministra Leśnictwa został reaktywował ochronę rezerwatową tego obiektu pod nową nazwą „Dębina”. Ochroną objęto obszar 51,21 ha w celu zachowania ze względów naukowych i dydaktycznych fragmentu liściastego lasu mieszanego o charakterze zespołu naturalnego dębowo –grabowego z udziałem jesionu, wiązu i lipy. Wyczytałem w jednym z internetowych blogów (pozdrawiam autora!) trafną ocenę rezerwatu: że panuje tam niepokojąco wciągający klimat mroku i cienia. Że, jeśli ktoś lubi takie światy, warto, aby go samemu poczuł. Dołączam się do tej oceny.

No i tak tu jest, proszę państwa, w tym niewielkim Ostrówku, położonym pośród lasów koło Klembowa. Dla większości warszawiaków miejscowość właściwie nieznana. Takie to jednak bywają na zwyczajnej mazowieckiej prowincji, nie tylko tutaj, gdzieś na wschodniej stronie od Warszawy, pomiędzy Wołominem, a Tłuszczem...
 
 …...................................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz