Kraina wiecznej szczęśliwości
dla dobrych ludzi.
Epizod z życia w mazowieckim Nadkolu
nad Liwcem
Avenue des Champs-Élysées jest dwukilometrowej długości, szeroką i bardzo reprezentacyjną aleją w mieście Paryż nad Sekwaną, gdzie podąża od placu Zgody ku Łukowi Triumfalnemu. Francuskie Pola Elizejskie, jak znane u starożytnych Greków mitologiczne Elizjum, dla Paryżan wydają się być przeznaczonym dla dusz dobrych ludzi miejscem wiecznej szczęśliwości i wiecznej wiosny. One też są mitem. Niemal mityczne Pola Elizejskie, jak się okazuje, a przekonałem się o tym naocznie i mam na to dowód w postaci załączonej fotografii, są nie tylko w Paryżu! Znalazły się także ...w Nadkolu nad mazowieckim Liwcem. W zdecydowanie skromniejszej postaci, ale przecież jednak tam są.
dla dobrych ludzi.
Epizod z życia w mazowieckim Nadkolu
nad Liwcem
Avenue des Champs-Élysées jest dwukilometrowej długości, szeroką i bardzo reprezentacyjną aleją w mieście Paryż nad Sekwaną, gdzie podąża od placu Zgody ku Łukowi Triumfalnemu. Francuskie Pola Elizejskie, jak znane u starożytnych Greków mitologiczne Elizjum, dla Paryżan wydają się być przeznaczonym dla dusz dobrych ludzi miejscem wiecznej szczęśliwości i wiecznej wiosny. One też są mitem. Niemal mityczne Pola Elizejskie, jak się okazuje, a przekonałem się o tym naocznie i mam na to dowód w postaci załączonej fotografii, są nie tylko w Paryżu! Znalazły się także ...w Nadkolu nad mazowieckim Liwcem. W zdecydowanie skromniejszej postaci, ale przecież jednak tam są.
Liwiec w Nadkolu |
O Liwcu można nieskończenie. Rzeka ma kilka twarzy, najbardziej znana znajduje się w okolicach Urli. O letniej porze zaludniają się liczne w całej okolicy letniskowe domki, domy i wille w miejscowościach znajdujących się w dolinie Liwca, w Kamieńczyku, Świniotopi, Halinie, Pustych Łąkach, Nadliwiu, Strachowie i Urlach na zachodnim brzegu rzeki, oraz na brzegu wschodnim w Nadkolu, Koszelance, Gniazdowie, Julinie i Barchowie. Tu i tam pozostały jeszcze domy stałych mieszkańców tych rolniczych niegdyś wiosek, tyle, że dzisiaj już nikną pośród masy domów letniskowych.
Uliczki we wszystkich osiedlach letniskowych są przeważnie zwykłymi, gruntowymi drogami. Mają swoje nazwy, nie tylko nad Liwcem, także nad Świdrem, Bugiem, Narwią i jeszcze gdzie indziej, jest albowiem tych osiedli wiele w okolicach podwarszawskich. Najczęściej noszą nazwy sympatycznie zwykłe i banalne, np. Wrzosowa, Akacjowa, Sosnowa, chociaż niektóre bywają całkiem oryginalnie, jest np. uliczka Mlekicie w Szuminie. W osiedlu nad zakolem Liwca koło wsi Nadkole, pośród typowo podwarszawskich „daczy”, na ogrodzeniach przy piaszczystych, wyboistych drogach, umieszczono metalowe, emaliowane tabliczki z bardzo dowcipnymi nazwami, wskazującymi na szczególną miłość mieszkańców tego osiedla do Francji: Allée des Jeunes Maries, Champs-Allée des Elysées de Nadkole albo Rondo a Bientôt. Czyż nie urocze?
W Nadkolu, idąc szosą od strony Łochowa na początku wsi z lewej strony, jest stara chata, duża niczym dworek, należąca z dawien dawna do rodziny Piórów. Bodaj jedyny obiekt w Nadkolu wpisany do rejestru zabytków i opatrzony odpowiednią plakietką. Dziś zaniedbany, ale kiedyś było to zamożne gospodarstwo. Z drugiej strony jest wielkie podwórko i ogromna stodoła szerokości chaty. Stodołę przeszło 30 lat temu kupiła jedna z wielkich rodzin arystokratycznych (Radziwiłłowie? Lubomirscy? Czartoryscy?), aby móc sprowadzać na wspólne wakacje dzieci krewnych mieszkających zagranicą, w większości francuskojęzyczne. Prymitywną stodołę przystosowali do celów mieszkalnych, doprowadzili wodę, zlikwidowali sławojkę. Miejsce bardzo się na rodzinne wakacje nadawało, za stodołą jest sad, a dalej sosnowy borek i prześliczny tam Liwiec. Sąsiednie uliczki dla zabawy nazwali z francuska, na płotach powiesili deski z ich nazwami. Musiało się to spodobać lokalnym decydentom, skoro prymitywne deski zastąpiono, wydaje się, oficjalnymi francuskimi nazwami ulic.
Mazowiecki Liwiec pod Warszawą widocznie ma w sobie coś, czego nie sposób nazwać, niewątpliwie jego atmosfera jest "klimatyczna", jak teraz mówi się o czymś takim. Podobnego zjawiska jak Liwiec nie znajdzie się nigdzie indziej w Polsce, ba! nigdzie indziej na świecie. To coś musi być wartością ogromną, skoro ciągnie ku sobie i to tak, jak tych francuskojęzycznych polskich emigrantów z arystokratycznych rodzin, którzy chcą, aby ich wnuki właśnie nad Liwcem, a nie w renomowanych kurortach europejskich spędzały wakacje.
...a może ktoś z Czytelników zechce opowieść tę uzupełnić sobie znanymi szczegółami? Zapraszam.
Liwiec koło Nadkola |
Żadna Gać tylko łacińskie Gai - tak zapisywano tę miejscowość w XVIII wieku. W łacinie nie ma litery ć. Po prostu ktoś źle przepisał nazwę w wielu miejscowościach i tak zostało. Gaj - Gai to młody lasek, prawie łąka, zarastająca łąka młodnikiem. Wszystko się zgadza. A o tym błędzie Gai - Gać wiem, bo z tego kawałka mam krewnych z czasów po Potopie Szwedzkim. Sworne Gaje były na początku i taka nazwa ma sens. Tylko zaborca źle poprzepisywał. Co ciekawe wiele miejscowości jednak ma dobrą nazwę i Gaj się zwą, bo Gai przerobiono na Gaj a nie na Gać. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWyraz „gaj" jest wyrazem ogólnosłowiańskim. Pierwotnie oznaczał ogrodzoną, chronioną przestrzeń z drzewami. ,,Gaj ogrodzony stanowił najpierwotniejszy przybytek bogów" — pisał Zygmunt Gloger. Zapewne nie byłoby słusznym domniemanie, że jest prawidłową nazwa Gaj w odniesieniu do miejscowości, zwanej jakoby mylnie Gacią (wg autora komentarza). Wątły byłby albowiem ślad przypuszczeń, iż istniał święty gaj w tej akurat okolicy. Drogę też ogacono gałęziami, a nie ogajono.
OdpowiedzUsuń