piątek, 16 października 2015

Jesień w krainie Chopina

Żelazowa Wola, tutaj się urodził Fryderyk Chopin w roku 1810. Fot.L.Herz
     Nie doceniamy często naszego Mazowsza. Bo takie ono mało atrakcyjne, nizinne i równinne, nic się tutaj nie dzieje. Ale przecież w mazowieckiej Warszawie rozkwitł wielki talent Fryderyka Chopina. W Żelazowej Woli się urodził, w mazowieckiej maciupciej wioszczynie nad niedużą Utratą. Oddychał mazowieckim krajobrazem, pośród tego krajobrazu narodziła się  jego muzyka,  tak pięknie zadomowiona w jego mazurkach, nokturnach i preludiach. Zadziwiające, przecież on w tej Żelazowej Woli niemal nie mieszkał zupełnie.  Dzieciństwo tam  spędził, potem przyjeżdżał na wakacje,  ostatni raz był niedługo przed opuszczeniem kraju na zawsze w 1830 roku. 
    Każdy prawie człowiek wraca wspomnieniami do miejsc swego dzieciństwa. A jednak o małym Frycku w Żelazowej Woli niczego od Fryderyka się nie dowiadujemy. Czy lubił ten uroczy zakątek? Czy wędrował z rodzicami po okolicy? Czy wiedział o tym, że gdzieś obok szumi Puszcza Kampinoska? Podczas gdy jego listy z innych letnisk pełne są uniesień nad ich ślicznością, o Żelazowej Woli ani słówka, żadnej impresji, żadnego wspomnienia - rozważał Józef Nyka w wydanym w roku 1960  jednym z pierwszych powojennych przewodników po Żelazowej Woli.  Trudno to sobie inaczej wytłumaczyć, jak tylko tym, że była ona dla niego czymś zbyt bliskim, zbyt powszednim.     
   Nie jest łatwo oswoić się z tym tęsknym pejzażem i odnaleźć całe jego piękno – pisał Jarosław Iwaszkiewicz. Są kraje, gdzie cały wdzięk, całe piękno okolicy leży jak na dłoni,  urodę mazowieckiego krajobrazu odkrywa się powoli i niekiedy wiele czasu musi upłynąć, zanim się pojmie jego muzykalną melancholię...
    Szukam tego chopinowskiego pejzażu od lat, lecz on coraz dalej od Żelazowej Woli, widocznie tak już musi być. Ale są i tam takie krajobrazy, a jesień ze swoimi kolorami jest stosowną porą, aby poszukiwać w nich chopinowskiej nuty. Na mazowieckich drogach, wśród mazowieckich pól, pośród łąk, wśród leśnych krajobrazów Puszczy Kampinoskiej, sąsiadującej z Żelazową Wolą...










Jesień w krainie Chopina, na Mazowszu w okolicy Żelazowej Woli. Fot.L.Herz


O tym, jak mały Szopen ładnie grał na fujarce
      
    W roku 1913 swoje wrażenia z wycieczki w okolicę Żelazowej Woli i do pobliskiej Puszczy Kampinoskiej opisał w krajoznawczym czasopiśmie "Ziemia" Stanisław Czepieliński i jest to jeden z najpierwszych reportaży krajoznawczych o tym terenie. 
     "W poszukiwaniu wrażeń i pięknych widoków zwiedzamy zazwyczaj miejscowości bardziej oddalone, bez zaprzeczenia piękne i ciekawe, ale też nie staramy się tak dalece poznawać tego, co mamy pod bokiem, w tem przekonaniu, że nie znajdziemy nic, co by mogło wzbogacić nasze wiadomości, dostarczyć jakichkolwiek wrażeń, rozbudzić wspomnienia."    Czepieliński po drodze nocował przygodnie u miejscowych gospodarzy. Jeden z nich, niejaki Pyrak, w jednej ze wsi okolicznych tak mu opowiadał. 
     "Z tym artystom z Żelazowej Woli -  to, panie, mój ojciec świnie pasał, bo tego Szopena ociec parobkiem był we dworze, a jego chłopak czytać i pisać nie umiał. ABC nie znał, ale tak pięknie na fujarce grał, że z całuśkiego świata, panie, ludzie do Zielazoskiej karczmy przyjeżdżali, żeby tej anielskiej muzyki słuchać; i dlatego, panie, pomnik mu po śmierci postawili. Widzą panowie, jak to ciemny człowiek, niby ten Szopen, wielkim artystom się zrobił, bo tak ładnie na fujarce grał"...



Ps. Zapraszam gorąco do lektury innego posta w tym blogu, przedstawiającego urodę jesieni na Mazowszu: 
Tajemniczy świat mazowieckich mszarów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz