Chopinowskie Sanniki
W Warszawie trwa kolejny konkurs chopinowski. Z całego niemal świata przyjechali młodzi pianiści na Mazowsze, rodzinną ziemię Fryderyka Chopina. Urodził się w Żelazowej Woli nad Utratą, w kościele w Brochowie nad Bzurą został ochrzczony, w Warszawie nad Wisłą mieszkał. Najmniej znaną miejscowością, jaka związana jest z wielkim kompozytorem na Mazowszu, są Sanniki na Ziemi Płockiej.
Atrakcyjna willa włoska pośrodku Mazowsza, zabytkowy pałac w Sannikach. Fot.L.Herz |
Sannicki
pałac jest dzisiaj pięknie odnowiony, otynkowany na biało, przyjemnie patrzeć.
Gospodaruje w nim obecnie Europejskie Centrum Artystyczne im.
Fryderyka Chopina. Sanniki są miejscem kultu wielkiego kompozytora, będąc jedną z kilku
miejscowości na tej naszej polskiej prowincji, szczególniej z nim związanych.
Młody Fryderyk w roku 1828 część swoich wakacji spędził w
sannickim dworze u swojego kolegi, Kazimierza Pruszaka. Rodzina
Pruszaków przyjaźniła się w Warszawie z Chopinami, młodzieńcy
się kolegowali, Fryderyk udzielał lekcji siostrze Kazimierza,
Aleksandrze.
Fryderyk Chopin z sannickiego parku. Fot.L.Herz |
Jest
w siennickim parku krajobrazowym pomnik, na nim oparta o fortepian młoda dziewczyna
w długiej sukni, wpatrzona jest we Fryderyka, on wyciągnął jedną dłoń ku klawiaturze. Ale ta
dziewczyna to nie Olesia Pruszakówna, lecz guwernantka z
miejscowego dworu, z którą młody
kompozytor spędzał w Sannikach sporo czasu. Wzięto Fryderyka na ploteczki, ojcostwem dziecięcia dziewczęcia go obdarzano, a on był rzeczywiście ojcem jej dziecka, tyle że tylko chrzestnym. Pomnik jest z roku
2014, projektował go młody artysta rzeźbiarz, Bartłomieja Kurzeja
z Nowego Targu. Dzieło jest urocze, jednak fakt jest jednak faktem,
że znacznie lepszej klasy jest inny pomnik Chopina, znajdujący się
w Sannikach od roku 1985, zaprojektowany przez Ludwikę Nitschową,
tę samą, której dziełem jest Pomnik Syrenki nad Wisłą w
Warszawie.
W
czasie, gdy młody Chopin w 1928 roku tutaj przebywał, nie było
jeszcze tego pałacu, stał tutaj dwór, a pannę Aleksandrę uczył
Fryderyk najpewniej nie tu, lecz w Warszawie, gdzie Pruszakowie mieli
skromny dwór na Marszałkowskiej. Tam też najprawdopodobniej stał
fortepian, na którym grywał Chopin, który to instrument jest teraz
w Sannikach największą ozdobą pałacu i jego najcenniejszą
pamiątką.
Pałac sannicki powstał na miejscu dworu, dwór był
dziewiętnastowieczny, niektóre źródła podają nawet koniec
osiemnastego wieku. Na pewno dwór w Sannikach był od dawna, bo
miejscowość ma długą historię, ale nie o niej tu mowa, więc aby
opowieści nie zaciemniać i nie komplikować, pomińmy tamte dawniejsze
czasy.
Pałac
stanął na miejscu dworu pod koniec wieku XIX, lub dopiero w roku
1910, co do daty trwają spory. Jest budowlą eklektyczną,
neoklasycystyczną, ukształtowaną na wzór willi włoskiej. Jej
autorem jest Władysław Marconi z
uzdolnionej rodziny spolszczonych artystów, przybyłych z Włoch.
Ale nie Pruszakowie zamówili u Marconiego tę pałacową włoską
willę wśród mazowieckich piasków postawiona, lecz kolejni
właściciele Sannik, wpierw Natansonowie, a potem Dziewulscy, którzy
mieszkali tutaj aż do roku 1945, gdy komuniści ich stąd
wyrugowali. Oglądałem ten pałac tegorocznym latem, przy błękitnym niebie, temperatura powietrza
przekroczyła tego dnia 30 stopni, było zupełnie jak we Włoszech,
i tak się naprawdę czułem. Jak w słonecznej, upalnej Italii.
W czasie odwiedzin w Sannikach przeglądałem folder,
anonsujący imprezy kulturalne tutaj organizowane w tym roku. Program
jest imponujący. Z koncertami występują laureaci konkursów
chopinowskich, ale nie tylko i nie wyłącznie fortepianowe to
koncerty, bo i portugalskich pieśni fado, i polskich kolęd i
pastorałek. Towarzyszą często koncertom recytacje w wykonaniu
najwybitniejszych aktorów polskich oraz wystawy plastyczne, np.
występowi pianistki japońskiej towarzyszy wystawa fotogramów
japońskiego fotografika „Polska oczami Japończyka”. Oglądałem inną wystawę, przedstawiająca portrety wielkiego kompozytora, przez współczesną sannicką młodzież namalowane w czasie zajęć plastycznych w pałacu. Czyż nie są te malunki urocze?
Byłam tam niedawno:) Moja relację można przeczytać tu: http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/2017/07/chopin-w-sannikach.html
OdpowiedzUsuń