wtorek, 1 marca 2016



Czuwajki pod Bemowem

Warszawski Las Bemowski lekko śniegiem posypany. Fot.L.Herz

... a to jest Czuwajka w Lesie Bemowskim. Fot.L.Herz

Zaczął padać śnieg, więc aby złowić trochę zimy, zanim ten mokry śnieg stopnieje, skoczyłem na dwie godziny do Lasu Bemowskiego, aby odwiedzić schowane w tym lesie Czuwajki. Las w śnieżnym przyodziewku bardzo przyjemnie się prezentował. Na skraju lasu osiedle jest tam  malownicze, nad nim tłoczy się tłum starych sosen o urodziwych koronach, przy wąskich uliczkach niewielkie wille i jednorodzinne domy, sosny zaglądają do ich okien, mnóstwo tam przyzwoitego modernizmu, bardzo to funkcjonalna architektura, skromna i elegancka, jak wszystko, co powstawało w międzywojennym dwudziestoleciu. Przy głównej ulicy jednotorowa linia tramwajowa, stojący na pętli tramwaj skrywa się pod koronami drzew, widoczek bardzo sympatyczny, okolica prezentuje się nie najgorzej, coś w stylu powszechnie znanych miast-ogrodów podwarszawskich. 
Modernistyczny kościół w Boernerowie, godny cel odwiedzin. Fot.L.Herz.
     Osiedle graniczy z lasem i jest to bardzo dorodny las liściasty.  Przed stu laty las zajmował mniejszą powierzchnię, niż obecnie. Przez kilka wielu wieków w tej okolicy przeważały pastwiska i nieużytki, lasu było tyle, co kot napłakał. Po Powstaniu Styczniowym wojska rosyjskie zaczęły budować w tej okolicy forty. Wtedy też Rosjanie zaczęli nieużytki zalesiać. Starodrzewy koło osiedla to las z tamtych czasów, sadzony w ostatniej ćwierci wieku XIX. Nieco dalej znajdują się malownicze mokradła, część z nich w rezerwacie „Łosiowe Błota”, kampinoskie łosie tam zachodzą.  
Łosiowe Bota o zimowej porze. Fot.L.Herz
  

Prowadzi tamtędy szlak przechadzkowy, na którym zamiast tradycyjnych znaków w paski wymalowano na drzewach trop łosia. Świetny pomysł ! Gdy pójść na tę trasę spacerkiem od  boernerowskiej pętli tramwajowej, będzie to całkiem niezły spacerek, około jedenastokilometrowy, wcale niemało.
Znak turystycznego szlaku przechadzkowego w Lesie Bemowskim. Fot.L.Herz
      Na tym terenie ogromnie wiele się działo, ma wyjątkowo bogatą historię. Był tam poligon artyleryjski. Generał Józef Bem był artylerzystą, to i dzielnicę Warszawy obok założoną  nazwano Bemowem. Ten polski bohater narodowy pochodził z polskiej rodziny szlacheckiej, mającej korzenie w Prusach. Walczył w Polsce, Austrii i na Węgrzech. Podczas jednego ze starć w Siedmiogrodzie, widząc Austriaków zdobywających węgierskie działa, rzucił się sam jeden na wrogie oddziały. Galopując przeklinał po niemiecku: „Uciekajcie stąd psy, to są moje działa!”. Widok oficera wymachującego szpicrutą tak zszokował Austriaków, że pozwolili się wyprzeć z zajętych pozycji. Jedna z kul trafiła Bema w dłoń, a on, nie chcąc przerywać dowodzenia i udać się do szpitala, obciął sobie ranny palec nożyczkami. Walczył też w Syrii, tam przyjął islam i został pochowany na muzułmańskim cmentarzu wojskowym na górze Dżebel el Islam i dopiero w roku 1929 jego prochy przewieziono do rodzinnego Tarnowa. 
     Cóż to za postać, jakże barwna! Ale czy taki generał może być polskim bohaterem narodowym? czy rodzimi tropiciele Obcych w polskim narodzie nie zaprotestują przeciwko nazwie Bemowo? Bo kogo nią uczczono?   Nie dość, że przeklinał i na dodatek po niemiecku, to jeszcze wyznawał islam? Okropność ! 

Generał Bem na pomniku w Ostrołęce. Tam też walczył dzielnie. Fot.L.Herz
    Na  obrzeżach artyleryjskiego poligonu Rosjanie zbudowali forty, a gdy Polska odzyskała niepodległość powstała tam Transatlantycka Radiostacja Nadawcza:  na 10 masztach o wysokości 126 metrów zawieszono dwie anteny. Dzięki tej radiostacji można się było porozumiewać z USA, Japonia, z polskimi statkami na morzach i oceanach całego świata. Była to wówczas największa radiostacja telegraficzna w Europie. Minister od poczt i telegrafów nią zawiadywał i obok  zbudował osiedle, on się nazywał Boerner, osiedle nazwano Boernerowem i jest to najstarsze osiedle warszawskiego Bemowa. Zanim włączono je do Warszawy, tak jak i radiostacja, przynależało do sąsiednich Babic. Po radiostacji niewiele zostało, tylko podstawy masztów i te charakterystyczne budki strażnicze z napisem „Czuwaj”, pieszczotliwie zwane Czuwajkami. 


Pozostałości radiostacji; na tym cokole z betonu opierała się jedna z masztowych nóg. Fot.L.Herz
Fragment przedwojennej mapy tych okolic. Warto porównać ze współczesną mapą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz