poniedziałek, 14 grudnia 2020

Wspomnienie z czasów zarazy (4)

 Puszczańską jesienią w końcu listopada


Kończyła się jesień i gasły już światła w teatrze barw, który jak co roku  ofiarowywała nam natura. Opadały ostatnie liście z drzew. Na zegarku trzeba było zmienić czas letni na zimowy. Zima pewnie znowu będzie bezśnieżna, jak w roku ubiegłym, gdy na naszym Mazowszu tylko jednego dnia spadł śnieg, jeszcze tego samego dnia nas opuszczając. Wędrowałem teraz niespiesznie, krajobrazy pełne nastroju pozdrawiały mnie na poboczach, szlaki były niemal bezludne, a pogoda sympatyczna, taka jaka jest zawsze w dniu słonecznym przy końcu jesieni. Samojeden wybrałem się do Puszczy Kampinoskiej. Pięknie było i jesiennie. Wędrowałem więc sobie niespiesznie i tak sobie oto myślałem.

Fascynuje mnie przyroda jako element dziedzictwa kulturowego. Niewątpliwie jest przyroda  częścią kultury. W Polsce jest tego kilka przykładów sztandarowych,  Puszcza Białowieska, Pieniny, Tatry są na miejscach medalowych. A Puszcza Kampinoska?

Od ponad sześćdziesięciu lat jest  nobilitującym ją parkiem narodowym. Położona jest na Mazowszu, ziemi wielkich polskich romantyków: Fryderyka Chopina, Cypriana Norwida i Zygmunta Krasińskiego. Chopin i Norwid się na tej ziemi urodzili, Krasiński został pochowany. Pisał tu swoje poezje "lirnik mazowiecki", Teofil Lenartowicz. Odkryli mazowiecki pejzaż artyści malarze, a najsłynniejsze obrazy zostawił po sobie Józef Chełmoński. Najwybitniejsi z polskich literatów w realiach mazowieckiej ziemi osadzali swoje poezje, nowele i powieści: Maria Konopnicka, Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont, Stefan Żeromski, a później Władysław Broniewski i Jarosław Iwaszkiewicz.  Warszawa od dziesięcioleci jest największym w kraju ośrodkiem kultury, mieszkali w niej i nadal w niej żyją znakomici artyści wszelkiej maści i rodzajów, zapewne wielu z nich wędrowało tym lasem raz nie jeden. 

A w ich twórczości żadnego śladu Puszczy Kampinoskiej nie ma.  Pojawiają się tu i tam puszczańskie miejscowości, tylko jako dekoracja do jakichś opowieści, czasem puszczańskie plenery wykorzystują filmowcy do fabularnych obrazów. I to wszystko? Proszę sobie wyobrazić, również Fryderyk Chopin nie pozostawił po sobie ani jednego opisu Żelazowej Woli. Żadnego! Chociaż, przecież zawarł opisy krajobrazów nad Utratą w swojej muzyce. Japończycy dobrze o tym wiedzą, bo masowo przyjeżdżają do Żelazowej Woli.  Ale pejzażu z chopinowskich ballad, nokturnów i mazurków już nie znajdą w okolicy. A tak na marginesie. Jestem przekonany, że mały Frycek nawet nie miał pojęcia, że gdzieś, obok, niedaleko, znajduje się jakaś puszcza.

Przyroda i człowiek związani są ze sobą od tysięcy lat. Przyroda nabiera soczystszych barw wtedy szczególniej, gdy człowiek jest z nią związany bliższymi więzami. Często jest tak nawet, że obecność człowieka przyrodę nobilituje. No dobrze, a jak to jest w przypadku naszej podwarszawskiej Puszczy Kampinoskiej? 

 



























--------------------------------------------------------------------

 

1 komentarz: