Puszczańską jesienią w końcu listopada
Kończyła
się jesień i gasły już światła w teatrze barw, który jak co roku
ofiarowywała nam natura. Opadały ostatnie liście z drzew. Na zegarku
trzeba było zmienić czas letni na zimowy. Zima pewnie znowu będzie
bezśnieżna, jak w roku ubiegłym, gdy na naszym Mazowszu tylko jednego
dnia spadł śnieg, jeszcze tego samego dnia nas opuszczając. Wędrowałem
teraz niespiesznie, krajobrazy pełne nastroju pozdrawiały mnie na poboczach, szlaki były niemal
bezludne, a pogoda sympatyczna, taka jaka jest zawsze w dniu słonecznym
przy końcu jesieni. Samojeden wybrałem się do Puszczy Kampinoskiej.
Pięknie było i jesiennie. Wędrowałem więc sobie niespiesznie i tak sobie
oto myślałem.
Fascynuje mnie przyroda jako element dziedzictwa
kulturowego. Niewątpliwie jest przyroda częścią kultury. W Polsce jest
tego kilka przykładów sztandarowych, Puszcza Białowieska, Pieniny,
Tatry są na miejscach medalowych. A Puszcza Kampinoska?
Od ponad
sześćdziesięciu lat jest nobilitującym ją parkiem narodowym. Położona
jest na Mazowszu, ziemi wielkich polskich romantyków: Fryderyka Chopina,
Cypriana Norwida i Zygmunta Krasińskiego. Chopin i Norwid się na tej ziemi urodzili,
Krasiński został pochowany. Pisał tu swoje poezje "lirnik mazowiecki",
Teofil Lenartowicz. Odkryli mazowiecki pejzaż artyści malarze, a
najsłynniejsze obrazy zostawił po sobie Józef Chełmoński. Najwybitniejsi
z polskich literatów w realiach mazowieckiej ziemi osadzali swoje
poezje, nowele i powieści: Maria Konopnicka, Henryk Sienkiewicz,
Władysław Reymont, Stefan Żeromski, a później Władysław Broniewski i
Jarosław Iwaszkiewicz. Warszawa
od dziesięcioleci jest największym w kraju ośrodkiem kultury, mieszkali
w niej i nadal w niej żyją znakomici artyści wszelkiej maści i
rodzajów, zapewne wielu z nich wędrowało tym lasem raz nie jeden.
A w
ich twórczości żadnego śladu Puszczy Kampinoskiej nie ma. Pojawiają się
tu i tam puszczańskie miejscowości, tylko jako dekoracja do jakichś opowieści,
czasem puszczańskie plenery wykorzystują filmowcy do fabularnych obrazów. I to wszystko? Proszę sobie wyobrazić, również Fryderyk Chopin nie pozostawił po sobie
ani jednego opisu Żelazowej Woli. Żadnego! Chociaż, przecież zawarł
opisy krajobrazów nad Utratą w swojej muzyce. Japończycy dobrze o tym
wiedzą, bo masowo przyjeżdżają do Żelazowej Woli. Ale pejzażu z
chopinowskich ballad, nokturnów i mazurków już nie znajdą w okolicy.
A tak na marginesie. Jestem przekonany, że mały Frycek nawet nie miał
pojęcia, że gdzieś, obok, niedaleko, znajduje się jakaś puszcza.
Przyroda
i człowiek związani są ze sobą od tysięcy lat. Przyroda nabiera
soczystszych barw wtedy szczególniej, gdy człowiek jest z nią związany
bliższymi więzami. Często jest tak nawet, że obecność człowieka przyrodę
nobilituje. No dobrze, a jak to jest w przypadku naszej podwarszawskiej
Puszczy Kampinoskiej?
--------------------------------------------------------------------
Piękne zdjęcia, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń