Miasteczko Wyszogród. Wysoki gród nad Wisłą
Wyszogród nad Wisłą jest usytuowany rzeczywiście wysoko, nazwa grodu nie kłamie, stromizna brzegowa jest zadziwiająca i wspaniały jest widok Mazowsza z wysokiego brzegu. Miasteczko jest nieduże, takie sobie, nic w nim specjalnego i wielkiej klasy zabytków tam nie ma, starej zabudowy niewiele ocalało. Wyszogród wygląda, jak wygląda. Jego największym skarbem jest położenie.
Już w odległej przeszłości był Wyszogród wyraźnym
centrum plemiennym, powstałym na skrzyżowaniu dróg, a później, w czasach
książąt mazowieckich, na tym już „sprawdzonym” miejscu o korzystnym
położeniu, rozwinął się o gród o znaczeniu lokalnym, ale ważnym.
Ośrodkiem miasta lokacyjnego w Wyszogrodzie jest rynek, skąd wszędzie
jest blisko, bo miasto niewielkie. Starej zabudowy jest mało, bowiem w
czasie II wojny światowej były duże zniszczenia.
|
Góra Zamkowa w Wyszogrodzie na fotografii z roku 1968. Niewiele się zmieniło. Drzewa na górze są wyższe. Fot.L.Herz |
Opodal rynku wznosi się Góra Zamkowa. Jest grodziskiem o bardzo stromych zboczach, wspiąć się na ten wzgórek trudno, chociaż na górę prowadzą schody. Miejsce jest pyszne i historyczne, był tam w siódmym wieku ośrodek kultowy naszych praprzodków, w początkach XIII wieku książę mazowiecki Konrad zbudował drewniany zamek. Przebywał w nim książę halicki Daniel, zbiegły z Rusi przed najazdem Tatarów. W roku 1313 zmarł w tym zamku książę płocki Bolesław. Murowany zamek postawiono dopiero za panowania Kazimierza Wielkiego. Był siedzibą starostów królewskich. Sebastian Klonowicz w swoim opisie Wisły pisał o nim w końcu XVI wieku: "Kędy na prawo gród bardzo wysoki - rzeże obłoki". Dopiero Prusacy rozebrali go w 1798 roku.
Od niedawna jest w Wyszogrodzie muzeum, w nim znajdują się bogate zbiory archeologiczne, liczne pamiątki historyczne i Wisła ważną rolę odgrywa w tym muzeum. Z dumą mi je pokazywał jego dyrektor, p.Zdzisław Leszczyński. Zobaczyć w nim można unikatową kolekcję sieci jakimi dawniej łowiono ryby w Wiśle. Sieci noszą przedziwne, egzotyczne nazwy: drygawice, żaki, wiersze. I oczywiście, jakżeby mogło być inaczej, prezentowana jest w muzeum żegluga na Wiśle.
|
Pan Zbigniew Leszczyński, dusza wyszogrodzkiego Muzeum Wisły. Fot.L.Herz |
|
Modele wiślanego lejtaka i krypy wiślanej. Fot.L.Herz |
Królowa rzek polskich tętniła kiedyś życiem. Wisłą pływały dubasy, szkuty, krypy i berlinki, jeszcze do lat siedemdziesiątych XX wieku także parostatki, o zwykłych lejtakach nie wspominając. O kilka kilometrów na wschód od Wyszogrodu oddalony Czerwińsk był gniazdem, z którego na wodne szlaki wyruszyło wielu marynarzy słodkich wód, pochodziło stamtąd wielu kapitanów żeglugi śródlądowej, baciarzy, krypiarzy, piaskarzy, żwirowników i szkutników. Tutaj żyli ludzie, którzy od urodzenia aż po dni ostatnie swego żywota żyli z Wisły i pracowali na niej i dla niej.
W przeszłości był Wyszogród ważnym portem, spławiano stąd zboże do Gdańska. Przed drugą wojną światową rzeką pływały pasażerskie statki z Warszawy w dół Wisły. Polska Żegluga Rzeczna "Vistula" utrzymywała regularne pospieszne linie statkami pasażersko - towarowymi. Wygodnie i ładnie urządzone parostatki, kursujące na tej linii, nie ustępowały zupełnie statkom, kursującym np. po Dunaju i - jak pisano w reklamowych wydawnictwach - „mogły zadowolić nawet najwybredniejszą publiczność”.
|
Makiety statków rzecznych; takie pływały Wisła z Warszawy do Torunia i Gdańska. Fot.L.Herz |
Jeszcze w pierwszych kilkunastu latach po ostatniej wojnie światowej statki kursowały z Warszawy w dół rzeki do Czerwińska, Wyszogrodu, Płocka, Torunia. Autobusów wtedy nie było, z Wyszogrodu statek do Warszawy odpływał nocą, w stolicy był nad ranem. Te okolice były dla warszawiaka trudniej dostępne, niż Zakopane. W pierwszych latach powojennych na statkach z Warszawy do Gdańska organizowano wczasy pod hasłem „praca na lądzie, odpoczynek na wodzie”. Taki statek, pełen wczasowiczów, płynął przez dwa tygodnie i co jakiś czas zatrzymywał się w nadwiślańskich miastach, aby wczasowicze mogli zwiedzić ich zabytki. Czasem, a nie było to tak rzadko, stawał na wyrosłej przez noc mieliźnie piaskowej i trzeba było wzywać pomocy, a wówczas było bardzo egzotycznie i pachniało prawdziwą przygodą. Taki właśnie wczasowy statek w roku 1970 posłużył Markowi Piwowskiemu do realizacji jego wspaniałego filmu "Rejs".
Ileż jest u nas takich miasteczek, które albo tylko z nazwy się je pamięta, albo nie wie o nich nic. Które się mija. Po prostu i najzwyczajniej w świecie. Ani Wyszogród wśród nich pierwszy, ani nie jedyny. Czy zasługuje na lekceważenie? W żadnym wypadku. Jego nazwa znajduje się na bardzo starej mapie, eksponowanej w Sali Kartograficznej weneckiego Pałacu Dożów! Dla krajoznawcy ten wysoki gród nad Wisłą jest bardzo smakowitym kąskiem. W Wyszogrodzie można się przekonać jak ta prowincja bywa niezwykłą... Opowiem o tym w swojej książce, taki właśnie nosi tytuł „Niezwykła prowincja”, właśnie ją ukończyłem i szukam dla niej wydawcy.
Dla pełnego obrazu Wisły w Wyszogrodzie, po odwiedzeniu muzeum, należy przejść do przystani nad Wisłą, gdzie czeka na chętnych niewielki stateczek, którym można popłynąć rzeką, a przy dobrej, letniej pogodzie, rejs ten można zaliczyć do tzw. przeżyć niezapomnianych. W sezonie rejsy są w każdy weekend co godzinę, w pozostałe dni tygodnia tylko rejs wcześniej rezerwując telefonem (tel.794.600.501). Ceny są umiarkowane. Statek jest niewielki, szyper jest bardzo sympatyczny i ma co opowiadać w czasie niemal godzinnego rejsu, a on tutejszy, z nad Wisły. To ten pan przy kierownicy na fotografii poniżej.
|
Fot.L.Herz |
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPan Zbigniew Leszczyński zna mój adres. Pozdrowienia ślę !
UsuńLH