Na raszyńskich stawach
Wyspa Kormoranów na Stawie Falenckim. Fot.L.Herz |
Zupełnie
niezwykłym obiektem przyrodniczym są Stawy Raszyńskie obok
Raszyna. Koło nich codziennie przejeżdża ponad 60 tysięcy
pojazdów i uwzględniając wśród nich autobusy, zapewne wypadną
cztery osoby na pojazd, wychodzi więc na to, że codziennie przez
Raszyn przejeżdża ludność Gdyni lub połowa mieszkańców
Gdańska, z niemowlętami włącznie. Większość mija raszyńskie
stawy, ledwo je dostrzegając.
Raszyńskich stawów jest
jedenaście, pierwsze z nich powstały już w roku 1784, hodowlę ryb
na większą skalę rozpoczął w roku 1839 ówczesny właściciel
majątku Jan Spiski, jeden staw nosi jego nazwisko, największe z
pozostałych też mają swoje nazwy: Puchalski jest niedaleko wsi
Puchały, Raszyński pod Raszynem, Parkowy Dolny i Parkowy Górny
graniczą z pałacowym parkiem, a w Falentach jest Staw Falencki na
południe od Hrabskiej Drogi, jest to wielkiej urody aleja dojazdowa
do pałacu, wysadzona stareńkimi jesionami. W stawach hoduje się
ryby, stawy się zarybia, ryby się odławia, jak to w stawach, część
zimę spędza w zimochu, ze stawów pozostałych na zimę wodę się
spuszcza.
Istotą
istnienia raszyńskich stawów jest hodowla ryb, ptaki są tylko
dodatkiem, jednak z biegiem lat dodatek ten przestał już grać role
epizodyczne i to z powodu ptaków, które na tych stawach bytują, w
roku 1978 utworzony został rezerwat przyrody i dla podziwiania tych
ptaków, a nie karpi, została urządzona nad stawami ścieżka
turystyczna z pobudowanymi na niej ambonami obserwacyjnymi,
pozwalającymi znakomicie na obserwację ptasiego towarzystwa,
pływającego i fruwającego w rezerwacie.
Ptaki
czują się tutaj wyśmienicie, niektóre gatunki rozmnożyły się
nadzwyczajnie, niektórych jest już zbyt wiele i bardzo
zagrażają hodowli ryb, straty w rybostanie są poważne i to jest
problem, nad którym deliberują przyrodnicy: co zrobić, aby i wilk
był syty, i owce całe. Spotkać tam można ptasie rarytasy, na
widok których każdy rasowy ptakolub i ptakolubka drżą z
podniecenia. Dostałem właśnie zdjęcia, jakie tam w ostatnią
kwietniową sobotę roku bieżącego zaprzyjaźniona birdwatcherka
uczyniła.
Są
na tych zdjęciach niezwykłości wielkie. Jest zdjęcie pary dzikich
gęsi, te gęgawy fotograficznie zostały zdjęte kolo Raszyna w
końcu kwietnia i są już ze swoimi małymi gąsiątkami, które
dopiero co przyszły na świat. Pod koniec kwietnia! Kiedy się
jeszcze wiosna nie rozpoczęła na dobre. I do tego przy granicach
dwumilionowej aglomeracji miejskiej. A na drugim zdjęciu jest para
kormoranów na gnieździe, niesłychana sprawa. Słynny fotografik
przyrody, Włodzimierz Puchalski, aby fotografować dzikie gęsi i
kormorany jeździć musiał na Mazury. O kormoranach na Mazurach
śpiewano piosenki. Wciąż są symbolem mazurskich jezior. Z nimi
kojarzymy sylwetkę dużego czarnego ptaka, jak z szeroko otwartymi
skrzydłami, które suszy po podwodnym polowaniu, siedzi na jakimś
konarze, lub wbitym w wodę palu. Dlaczego ni stąd, ni zowąd ilość
kormoranów na świecie się zwiększyła, a one pojawiły się u
nas, nawet w Warszawie? Powyrabiało się w tym świecie przyrody,
oj, powyrabiało!
Gęsia rodzinka czyli gęgawy z dziećmi na spacerze. Fot.U.Kaczyńska |
Mazowieckie kormorany na gnieździe koło Falent. Fot.U.Kaczyńska |
Pokazuje corce mojej I czytam jej bo wlasnie sie uczy o ptakach w szkole. Oznajmila mi ze chce ksiazke ze wszystkimi ptakami swiata. hah
OdpowiedzUsuń