Tylko tyle
pozostało z pałacu księcia Stanisława Poniatowskiego w Górze. Fot.L.Herz
|
Góra
znajduje się o kilka kroków od Warszawy, w sąsiedztwie Nowego Dworu
Mazowieckiego. Chociaż historyczne wzmianki o Górze sięgają początków wieku
piętnastego, jednak historia miejscowości zaczęła się tak naprawdę w wieku
osiemnastym.
Po
roku 1773 Góra, wraz z dobrami
nowodworskimi, znalazła się w posiadaniu księcia Stanisława Poniatowskiego. Dla
ludzi mojego pokolenia pierwsze o nim informacje przekazał Marian Brandys w
swojej opowieści historycznej „Nieznany książę Poniatowski”, wydanej w roku
1967. Dzięki tej książce poznałem księcia i jego letnią rezydencję w Górze,
Pałac
został wzniesiony w miejscu dla niego wymarzonym. Takich miejsc nie za wiele na
podwarszawskim Mazowszu. Powstał około roku 1780, zaprojektowany zapewne przez
Stanisława Zawadzkiego. Polichromią wnętrze zdobił Szymon Mańkowski. Nim historia obeszła się z pałacem tak, jak
to często ma w zwyczaju, był on budowlą okazałą. Zaprojektowany na planie
prostokąta, pośrodku umieścił architekt reprezentacyjną, ośmioboczną salę
balową o wysokości dwóch kondygnacji. Na piętrze były pomieszczenia mieszkalne.
Z okien rozpościerał się widok na dolinę narwiańską. Ogromne oszklone drzwi
wiodły do ogrodu, który miał charakter parku krajobrazowego w stylu angielskim.
Ku pałacowi wiodła aleja dojazdowa, obsadzona lipami. Resztki jej rosną
nadal.
Kim był Stanisław Poniatowski herbu Ciołek, bohater historycznej
opowieści Mariana Brandysa? Żył 79 lat.
Urodzony w Warszawie, zmarł we Florencji. W Rzeczpospolitej pełnił wiele
funkcji i zajmował wiele stanowisk. Był podskarbim wielkim litewskim, szefem regimentu
gwardii pieszej koronnej, podlaskim starostą, posłem i m.in. marszałkiem sejmu
w roku 1780, członkiem Komisji Edukacji Narodowej.
W swoim nowodworskim
majątku chronił innowierców, dawał im pełną swobodę wyznania – izraelitom, menonitom, protestantom. Po prostu
wszystkim, nawet ateistom. Był książę generałem, ministrem i dyplomatą,
uczestniczył w historycznych zjazdach, które zmieniały mapy świata. Ale kiedy przyszło do ostatecznego
rozrachunku uznał, że największym, najpiękniejszym osiągnięciem całego życia
było to, że polepszył dolę kilkudziesięciu tysięcy ukraińskich i mazowieckich
chłopów.
Był
ulubieńcem Stanisława Augusta. Ten starał się zapewnić mu drogą układów z
Katarzyną II następstwo tronu. Konstytucji 3 Maja jednak książę nie pochwalał.
Po jej ogłoszeniu majątki swoje na Ukrainie i na Mazowszu sprzedał, wyjechał z
kraju, zamieszkał we Włoszech. Tam poznał bitą przez męża szewca Cassandrę
Luci. Pomimo braku papieskiego pozwolenia na jej rozwód, wziął ją do swego
domu, ona dała mu kilkoro dzieci. Mezaliansu arystokracja polska księciu nie wybaczyła. Został zapomniany. We
Florencji nikt go nie odwiedzał. Wstępowano do mieszkającego tam Michała
Kleofasa Ogińskiego. Do księcia Stanisława Poniatowskiego nigdy.
Wszystko
dobre, co Górę spotkało, jest już przeszłością. Tylko przez piętnaście lat
służył ten pałac księciu Stanisławowi. W roku 1795 właścicielem dóbr i pałacu
był już Ludwik Szymon Gutakowski, potem zarządzały nim po kolei jego żony,
siostry i brat. Źle się nie działo, wręcz przeciwnie, pałac modernizowano,
przerabiano, czy udanie to inna sprawa. Obok
powstawały budowle dworskich przemysłów, gorzelnia i browar, wiatrak i
młyn. Przez jakiś czas w XIX w. Górę dzierżawił
jeden z pierwszych polskich krajoznawców, Kazimierz Władysław Wójcicki.
Po
roku 1839, aż do I wojny światowej,
gospodarzyli tu prawosławni archireje. Po odzyskaniu niepodległości, w roku
1933 Ministerstwo Wyznań Religijnych i
Oświecenia Publicznego otworzyło w pałacu Państwową Szkołę Rolniczą Żeńską w
Willi Górze. Była oblegana przez kobiety, nie tylko z Polski, również z
Francji i Niemiec. W czasie drugiej
wojny światowej zaczęło się umieranie. Podczas II wojny światowej szkoła
zaprzestała działalności, a sam pałac uległ poważnym uszkodzeniom. Z zabudowań
pałacowych zachowała się jedynie oficyna pałacowa – obecnie jest to dom
mieszkalny
Po
wojnie obiekt zajął Zakład Doświadczalny Polskiej Akademii Nauk. Czego nie
dokonała wojna, to on dokończył. Powstały fermy drobiu, obory dla świń i krów,
budowano pośród parku bezładnie, stawiano typowo socjalistyczne bloki
mieszkalne dla pracowników, na zakolu Narwi powstały ośrodek wczasowy z domkami
kempingowymi, w których zażywali powietrza pracownicy Polskiej Akademii Nauk,
wszystkiemu towarzyszył chaos architektoniczny, wszystko powstawało tak jakoś
bez sensu, cegieł w ruinach pałacu ubywało.
A
potem socjalizm upadł i zaczęło być jeszcze straszniej. Brakło gospodarzy, nie
najlepszych, ale zawsze jednak gospodarzy. Dzisiejsza Góra to ruiny
cywilizacji. Straszą smętne resztki dawnych obór i ferm, bloki i domostwa
dawnych pracowników wciąż stoją, wciąż są zamieszkałe, bo i gdzie się ci ludzie
maja podziać, chociaż nie ma już dla nich pracy w tej Górze nad dolną Narwią.
Wszystko to otoczone pozostałościami dawnego parku i rosną tam jeszcze dęby,
zapewne pamiętające przechadzających się u ich stóp gości księcia Stanisława, a
byli wśród nich poeci nie lada,
Stanisław Trembecki, Józef Wybicki, Franciszek Karpiński, Ignacy Krasicki.
Dzisiaj
ruiny pałacu sterczą jak samotny nagrobek na zapomnianym cmentarzu, jak
określił to trafnie Arkadiusz Szaraniec, teatrolog z wykształcenia,
ekolog-ornitolog z zamiłowania, pasjonat i miłośnik tej okolicy, która – jak
wspomina - to prawdziwy unikat w skali Europy, tym bardziej niezwykły, że
rozciągający się dosłownie tuż tuż za granicami aglomeracji warszawskiej i może dlatego jest tak mało znana i doceniana.
To, co w okolicy jest najładniejsze, znajduje się na północ od pałacowych ruin.
Jest tam dawne starorzecze Narwi, zwane
też jeziorem Góra lub Górskim jezioro Drążdżewo, a w jego sąsiedztwie
rozciągają się ogromne i bardzo malownicze łąki narwiańskie, ulubione miejsce
ornitologicznych obserwacji, prowadzonych przez warszawskich birwatcherów. Okolica ta opisana jest szerzej w wydanej przez Wydawnictwo Iskry w r. 2012 mojej książce „Opowieści z Mazowsza. Klangor
i fanfary”, której fragmentem jest tekst powyższy.
Góra
znajduje się w sąsiedztwie Nowego Dworu Mazowieckiego, można do niej dojechać
autem, asfalt dochodzi niemal pod sam pałac. Pieszo najlepiej dotrzeć tam z
przyst.PKP Janówek: najprościej po ok.2 km asfaltową ulicą zaczynającą się przy
kolei, a kończącą pod pałacem, lub
bardziej terenowymi drogami po ok.4 km za zn.zielonymi (szlak
wyznakowany niedawno, nie ma go jeszcze na mapach turystycznych).
Panie Lechosławie, bardzo dziękuję za sobotnią wycieczkę w okolice "takiej góry w dolinie dolnej Narwi" oraz za wpis do książki.
OdpowiedzUsuńZapiski na blogu "Mazowsze z sercem" przeczytałem z dużą przyjemnością. Czekam na następne.
Pozdrawiam słonecznie,
Michał Stokowski
michal.stokowski@gmail.com
Tak czytam te informacje o Górze i się zastanawiam nad pewnymi informacjami jakie Pan zamieścił. Mianowicie jak mogły po śmierci Ludwika Szymona Gutakowskiego zarządzać Górą jego żony, siostry i brat. Po pierwsze pierwsza żona Teresa z Sobolewskich zmarła w 1790 roku a Gutakowski przecież zmarł 1 grudnia 1811 roku, więc ta żona nie mogła zarządzać Górą bo już nie żyła. Fakt druga żona Marianna była siostrą rodzoną pierwszej żony rzeczywiście przeżyła Ludwika Gutakowskiego i na krótko zarządzała Górą, zanim wszedł w jej posiadania jego syn z pierwszego małżeństwa Wacław Gutakowski, który nie był na pewno jego bratem.
OdpowiedzUsuńTak, ma Pan rację, nie zwróciłem na to uwagi, a błąd oczywisty, dostrzec to powinienem.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńNie wiem czy udało mi się wysłać komentarz do Pańskiego wpisu. Szukam wszelkich informacji o Górze, Pan-Górze i tak zwanych trupich główkach, o których czasem wspominają wędkarze z okolicy.
Proszę o kontakt. majewski.marci (at) gmail.com