Okrzejka
Rzeka w pobliżu Oronnego. W tej okolicy w roku 1794 umierała Rzeczpospolita. Fot.L.Herz |
Bardzo polski,
mazowiecki, łagodny i serdeczny jest krajobraz nad Okrzejką. Niedawno znów byłem nad tą rzeczką. Wraz ze mną kilkanaście osób,
najstarszy uczestnik tej wycieczki był o siedemdziesiąt lat starszy
od uczestniczki najmłodszej. Wszyscy z wycieczkowiczów nad brzegami
Okrzejki stanęli po raz pierwszy, wszyscy po raz pierwszy usłyszeli
jej nazwę.
Ten prawobrzeżny dopływ Wisły
jest rzeczką niepozorną, niebyt szeroką, jedną z wielu
mazowieckich rzeczek o których się nic nie wie i wydaje się, że
wiedzieć nie ma po co. A jednak wiedzieć się powinno. Okrzejka ma
zaledwie kilkadziesiąt kilometrów długości, ale z jej brzegami związane są dwa
bardzo ważne dla Polski wydarzenia. W górnym bieg nad brzegiem tej
rzeczki znajduje się wioska Wola Okrzejska, 5 maja 1846 roku w
skromnym dworku, należącym do jego babki Felicjany Cieciszowskiej,
w którym zamieszkali jego rodzice, urodził się jeden z
tych Polaków, którzy nas wszystkich ukształtowali, laureat
literackiej nagrody Nobla, Henryk Sienkiewicz.
Rzeczka uchodzi do Wisły
nieopodal Maciejowic, około których na polach wsi Oronne koło
Podzamcza nad Okrzejką umarła Rzeczpospolita, 10 października 1784
roku tam rozegrała się decydująca bitwa Insurekcji
Kościuszkowskiej, nad Okrzejką Rosjanie pokonali polską armię
Tadeusza Kościuszki, a on sam dostał się do carskiej niewoli.
Jakiś czas temu czytałem wywiad, udzielony przez Stanisława Barańczaka, w którym opowiadał on, że jego amerykańscy studenci mieli zwyczaj kreślić uwagi na marginesach pożyczanych książek; dzieła literatury polskiej upstrzone są zdaniami w rodzaju „dobrze wam tak!, sami na to zasłużyliście...". Być może, z amerykańskiej perspektywy patrząc, mają nieco racji. Tyle, że polska literatura nie żywiła się tylko klęskami. A Henryk Sienkiewicz nie o klęskach pisał swoje najlepsze powieści, on je pisał ku pokrzepieniu narodu. Niektórzy mają mu to za złe, dlaczego? nie za bardzo rozumiem.
Różne myśli nachodzą człowieka nad rzeką Okrzejką, o której większość z nas nic nie wie. A bardzo jest ładną ta niewielka rzeczka. I sporo ma nam do powiedzenia. Bardzo mazowiecki jest pejzaż okolicy nad Okrzejką. Polskę się czuje nad nią, taką zwyczajną, z krajobrazem w którym właściwie nie ma niczego szczególnego, ale to przecież nasz krajobraz, własny, wśród niego wzrastaliśmy i w głębi tego pejzażu żyjemy. Nasz ci on jest i tyle...
Jakiś czas temu czytałem wywiad, udzielony przez Stanisława Barańczaka, w którym opowiadał on, że jego amerykańscy studenci mieli zwyczaj kreślić uwagi na marginesach pożyczanych książek; dzieła literatury polskiej upstrzone są zdaniami w rodzaju „dobrze wam tak!, sami na to zasłużyliście...". Być może, z amerykańskiej perspektywy patrząc, mają nieco racji. Tyle, że polska literatura nie żywiła się tylko klęskami. A Henryk Sienkiewicz nie o klęskach pisał swoje najlepsze powieści, on je pisał ku pokrzepieniu narodu. Niektórzy mają mu to za złe, dlaczego? nie za bardzo rozumiem.
Różne myśli nachodzą człowieka nad rzeką Okrzejką, o której większość z nas nic nie wie. A bardzo jest ładną ta niewielka rzeczka. I sporo ma nam do powiedzenia. Bardzo mazowiecki jest pejzaż okolicy nad Okrzejką. Polskę się czuje nad nią, taką zwyczajną, z krajobrazem w którym właściwie nie ma niczego szczególnego, ale to przecież nasz krajobraz, własny, wśród niego wzrastaliśmy i w głębi tego pejzażu żyjemy. Nasz ci on jest i tyle...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz