wtorek, 12 maja 2015

Mazowsza barwy wiosenne

Majowa zieleń wiosennego grądu w rezerwacie Dąbrowy Łąckie na Pojezierzu Gostynińskim. Fot.L.Herz

Rozpustna zieleń bagiennego olsu w rezerwacie Sokół nad Pilicą. Fot.L.Herz

Paprocie budzą się do życia. Fot.M.Kaniewska

    Tegoroczna wiosna bardzo się ociągała z przyjściem na Mazowsze, ale jak już nadeszła, to z fasonem i na całego. Nie wiadomo nawet kiedy to się stało, a jak się stało, to już wszystko wokół nas kipiało od zieleni. Świeżuchna to  zieleń i sympatyczna. Taką wszyscy lubimy najbardziej. A pośród tej zieleni kwiecie najprzeróżniejsze, głównie białe i żółte, albowiem błękity, czerwienie i fiolety nadchodzą zawsze nieco później, bo to  taki teatr barw, który przyroda odgrywa przed nami, co roku mniej więcej taki sam, z niewielkimi tylko wariantami, a my – chociaż dobrze wiemy, jaki będzie akt następny – na występy Pani Przyrody czekamy wciąż z taką samą, dziecinną niemal niecierpliwością.    
   Wiele ma przyroda do zaoferowania naszemu Mazowszu. Inny kostium ubiera w sosnowym borze, a inny w lesie liściastym, inny na wilgotnych łąkach, a inny na mokradłach, jeszcze inny w sadach owocowych, a inny w podmiejskim parku. Gdy nadchodzi wiosna wyruszam na jej spotkanie, kompletując te wszystkie obrazy, tak przecież odmienne.  
   Zieleń majowa bywa upajającą, jej świeżość ujmuje. Fantastycznie prezentują się bagienne lasy mazowieckie o tej porze roku. Cóż za intensywność zieleni! W mazowieckich borach sosnowych duże ich połacie zajmuje siedliskowy ich typ, zwany borem świeżym, lub borem czernicowym. Dno takiego bory wyściełają krzewinki borówki czernicy, popularnie zwanej czarną jagodą. Owocować zacną latem, teraz pysznią się świeżą zielenią. 
Świeżą zielenią się zielenią krzwinki borówki czernicy w podwarszawskim borze świeżym. Fot.L.Herz

Coraz rzadziej spotykana w naturze ozdoba mazowieckich borów, wielce urodziwa sasanka. Fot.L.Herz

Konwalia majowa, kwiat zakochanych. 
Grafomani chętnie wiersze o niej piszą. Z poetami ma różnie. Fot.L.Herz

   Był czas, gdy dość powszechnie rosły w borach sasanki. W Puszczy Augustowskiej, ale to już poza Mazowszem, na bindugach nad jeziorami rosły ogromne kobierce sasanek. Kładłem się między nimi i przyglądałem długimi minutami. Ta chroniona roślina o niezwykłej urodzie, kwitnie czasem już od końca marca, niekiedy aż do początków maja. 
   Autor tych słów od ponad trzydziestu lat wędrując szlakami Puszczy Białej i pamięta bardzo bogate stanowiska sasanek, których dzisiaj już nie ma. Zostały zniszczone przez prace leśne, przez wyręby i zaorywanie gruntu pod nowe sadzonki, przez zrywanie kwiatów dla przyjemności ich zrywania. Zrywanie sasanek nie ma zresztą sensu, bowiem kwiaty szybko więdną i oko cieszą tylko w naturalnym środowisku. Dzisiaj sasanka jest gatunkiem zagrożonym mocno wyginięciem. Nie ratuje jej nawet to, iż jest rośliną trującą. Dla ochrony siedlisk sasankowych obszarami specjalnej troski są znajdujące się w granicach europejskich obszarów chronionych „Kurpiowskie Bory Sasankowe” w mazowieckiej Puszczy Zielonej.
   Któż nie kocha konwalii! Konwalię majową w starożytności uważano za krewną lilii. W pogańskich czasach była kwiatem bogini jutrzenki i wiosny. Na jej cześć urządzano zabawy, a jej kwiaty noszono jako oznakę szczęścia i miłości. We Francji dzień pierwszego maja był jej świętem. Na Mazowszu konwalia ma się dobrze, chociaż nadal jest nielegalnie zrywana i to w dużych ilościach, głównie na handel. W Kampinoskim Parku Narodowym hurtowi zbieracze konwalii są prawdziwą zmorą dla straży leśnej. 
   Z kaczeńcami w tym roku było marnie. Nie co roku tak jest. Wody było mało, a kaczeńce za nią przepadają. Zima była niemal bezśnieżna i wiosna bez dużych opadów, a to swoje zrobiło. Są lata, gdy na płaskich, jak stół, torfowiskach niskich na płaskich, jak stół, torfowiskach niskich w okolicach kampinoskiej Granicy kaczeńce zakwitają dywanowo. Nazwa tej pięknej rośliny pochodzi od staropolskiego wyrazu >kał<, oznaczającego miejsce błotniste. Pochodzi też odeń nazwa ptaka kaczki i  kampinoskiego uroczysk Kaczubały i Kaliszki, a także wielkopolskiego miasta Kalisz.

Kaczeńce alias knieć błotna. Jak i kaczka uwielbia wodę. Naturę albowiem ma ona taką. Fot.L.Herz

Urodziwa wełnianka, roślina bezodpływowych torfowisk. Fot.L.Herz
Łąki uroczyska Pulwy w majowej szacie. Fot.L.Herz
   Na torfowiskach wysokich Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, tam tego typu torfowisk najwięcej, bieleją w maju wełnianki. Być może od mgieł, jesienią ścielących się nad tymi torfowiskami, albo i od tych bielejących na nich wełnianek pochodzą ludowe nazwy tego rodzaju mokradeł, przez wełnianki ulubionych. Lud nazywa je bielami, bielawami, bielinami i wiele wiosek też taką nazwę nosi, nie tylko na Mazowszu. Ale to, co u wełnianek wydaje się kwiatami, to nie są kwiaty, to co widzimy, to owocostany okryte charakterystycznymi białymi włoskami. Stanowią one aparat lotny nasion i pozwalają na przenoszenie ich przez wiatr na znaczne odległości.
   Jedna z największych krajobrazowych osobliwości mazowieckich nazywa się - Pulwy. Czy byłeś tam, miły czytelniku? Widziałeś? Jeśli nie – podążaj ku tym ogromnym łąkom, rozciągającym się w dolinie Narwi na północ od Wyszkowa.  Przez wieki były tam bagna. Powstały przed kilku tysiącami lat, prawdopodobnie na dnie dawnego jeziora, będącego starorzeczem Pra-Narwi. Przez wiele lat do nazwy Pulwy, często i niesłusznie  dodawane jest słowo: bagno. Tymczasem jest to nazwa kurpiowska, a "pulwy" albo "polewy" właśnie "bagno" oznaczają. Najładniej jest tam wtedy, gdy wiosna już na dobre zagości na Mazowszu. Pośród krzewów w końcu maja kląskają dziesiątki słowików. Łąki przykrywa kobierzec złocących się w słońcu jaskrów, jest ogromny, kilometrami ciągnie się i ciągnie, okiem nie ogarniesz, bo ziemia tu płaska w sposób niemal doskonały.
    W pierwszej połowie maja na  żyznych glebach  Równina Warszawskiej na południe od Warszawy, w regionie grójeckim i wareckim, zakwitają drzewa owocowe w tamtejszych sadach. Drzewa są wtedy obsypane białoróżowym kwieciem, a wśród zieleni traw u ich stóp złocą się dywany mniszków. Trwa to krótko, zazwyczaj niewiele ponad tydzień i trzeba się bardzo spieszyć, aby ten cudowny obraz obejrzeć, a do tego przy słonecznej pogodzie. Nie co roku udaje się zdążyć, aby to widowisko zobaczyć i przeżyć. 
Grójeckie sady owocowe, czyli sama radość na południowym Mazowszu. Fot.L.Herz

Gałązka kwitnącej jabłoni. Jabłoń rosła już w raju. Mazowsze jest jabłoniową potęgą. 
W jabłkach Polska jest mocarstwem. Fot.L.Herz

   Nigdy jeszcze nie udało mi się w jednym roku zobaczyć tego wszystkiego, co oferuje nam wiosna w początkach maja. Wór obfitości nie do ogarnięcia przynosi ze sobą Pani Wiosna w początkach miesiąca maja. Bardzo nam albowiem maj życie umaja....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz