Skarby mazowieckiej przyrody:
Niezwykła Modrzewina koło Grójca
Niezwykła Modrzewina koło Grójca
Wiekowe modrzewie w Modrzewinie. Fot.L.Herz |
Dopiero co tam byłem i wiem, co piszę: kto
tego rezerwatu nie zna, ten kiep. Pośród największych
skarbów mazowieckiej przyrody należy umieścić rezerwat
„Modrzewina”. Znajduje się na południowym Mazowszu, tuż
obok Małej Wsi i Dużego Belska nieopodal Grójca. Jest jednym z
najświetniejszych w całej Polsce. W tym rezerwatowym lesie znajduje
się naturalne skupisko modrzewia polskiego. A najstarsze drzewa
dorastają tutaj wieku 230 lat, dosięgając 40 metrów wysokości i są to najwyższe drzewa, jakie można zobaczyć w naszej części kraju.
W głębi tego wspaniałego lasu panuje mrok, jak w gotyckiej
katedrze, rozświetlany promieniami słońca wpadającymi pomiędzy
koronami drzew. Modrzewie są tutaj tak potężne, iż niemal nikną
przy nich towarzyszące im dęby i sosny.
Modrzew
na naszej ziemi był przed nami już wtedy, gdy o nas się nie
śniło, w czasach plejstocenu. Można sądzić – przypuszcza
prof. Romuald Olaczek – że ten modrzewiowy drzewostan koło
Grójca, nawet jeśli powstał z siewu lub sadzenia po zrębach
zupełnych w pierwszej połowie wieku XIX, pochodzi z nasion drzew
miejscowych, żyjących na tym obszarze wraz z ludźmi od tysięcy
lat. Modrzew jest jedynym polskim drzewem szpilkowym, tracącym na
zimę swoje igły. Może żyć nawet i pół tysiąca lat, lecz po
150 roku życia przestaje rosnąć wzwyż. Ponad trzysta lat miał
najstarszy tutejszy modrzew, zwany Wojewodą. Nie żyje on już od
roku 1945, od lat leży na ziemi pień tego modrzewia, już zdążył
się niemal całkiem rozpaść. Wojewoda nie umarł śmiercią
naturalną, został podobno podpalony przez polujących Rosjan.
umierał w męczarniach.
W
całej Polsce modrzewiowe lasy są rarytasami. Trudno się dziwić,
na drewno modrzewiowe był zawsze popyt. Przez całe wieki budowano z
modrzewi kościoły i dwory, a ze względu na trwałość,
spowodowaną dużą zawartością żywicy, również stykające się
z wodą elementy młynów i tartaków. W medycynie ludowej jego
żywicę stosowano do gojenia ran, pochodzących z odmrożeń, a
potem wyrabiano z niej terpentynę. Także i ten las dawno byłby
wyniszczony, gdyby nie był ozdobą majątku. Znajduje się tuż obok
pałacu, dla jego właścicieli był to las domowy, do którego
jechano konno lub powozem na wycieczkę, w którym polowano.
O
zachowanie tego lasu zabiegano już od początków XIX wieku. O jego
rezerwatową ochronę w roku 1925 wystąpił prof. Roman Kobendza,
znakomity nasz botanik, znany przede wszystkim jako inicjator
powołania parku narodowego w Puszczy Kampinoskiej. Pierwszy
rezerwat, jeszcze na gruntach prywatnych, powstał za zgodą
właścicieli w 1927 roku na powierzchni 7.44 ha. Ten fragment,
położony pośrodku całego kompleksu, jest dzisiaj najwspanialszym, imponującym sanktuarium przyrody. Objęty ochroną ścisłą pozostawiony jest gospodarowaniu samej przyrodzie. Tam
widać prawdziwą puszczę modrzewiową i jest to las, u stóp
którego powinno się z szacunku dla niego przyklęknąć. Nie można być
obojętnym wobec potęgi tych wspaniałych drzew. Bardzo mali przy
nich jesteśmy... Jakież dostojeństwo, powaga, godność!
Zadziwiła
Modrzewina nawet hitlerowców: w czasie drugiej wojny światowej
udało się las przed wycięciem uratować i nawet 67 hektarów uznać
za powierzchnię chronioną, bo okupant uznał tutejsze modrzewie za
znaczące dla Rzeszy. Podobny los spotkał jeszcze jeden mazowiecki
rezerwat, przez hitlerowców wzięty pod ochronę, a był nim sosnowy
starodrzew w Narcie w Puszczy Kampinoskiej. Dopiero jednak w roku
1959 została Modrzewina
prawnie chronionym rezerwatem. Obecnie ochroną objęto powierzchnię
332,15 ha.
Aleja lipowa, prowadząca w głąb rezerwatu. |
Po pniach starych modrzewi kora zsuwa się do ziemi. Do kresu życia drzewu coraz bliżej. |
Leżące truchło starego Wojewody, aż trudno się domyśleć, iż był potężniejszy niż drzewo stojące ponad nim. |
Matecznik pośrodku rezerwatu, prawdziwa, dzika puszcza. |
O
każdej porze roku warto odwiedzać Modrzewinę. Najlepiej przy
świeżej, wiosennej wiośnie i jest tam wówczas tak, jak na tych zdjęciach. Kolorową, październikową jesienią,
zdaje się tam być najpiękniej, wtedy barwią się modrzewiowe szpilki i opadają na ziemię, zaścielając ją rudym dywanem. Autobusem dojechać można z Warszawy do
Belska Dużego, albo bezpośrednio, albo z przesiadką w Grójcu.
Samochodem z Grójca należy wyjechać w kier. Końskich, a w Belsku
Dużym koło kościoła skręcić w prawo i dojechać do szlabanu,
zamykającego wjazd do lasu; dalej trzeba iść pieszo i nie powinno
się opuszczać głównej drogi, z niej urodę rezerwatu ocenić
można najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz