Podwarszawskie
cudo
Venecia Palace w podwarszawskich Michałowicach koło Raszyna. Fot.L.Herz |
Sporo
ostatnio wędruję po Mazowszu, pracowicie zbieram wrażenia,
odwiedzam miejsca w których dawno mnie nie było. Niekiedy udaje
się trafić coś jeszcze mi nieznanego. W okolicach Raszyna
odwiedziłem nareszcie powstały w Michałowicach koło Raszyna
największy architektoniczno-obyczajowy hit okolicy podwarszawskiej,
Venecia Palace. Dokładnie tak się nazywa: nie po polsku Wenecja,
ani nie po włosku Venezia, tylko po prostu Venecia. Z
myślą o organizowaniu wystawnych wesel powstał tam obiekt
niezwykły, ekstra super miejsce wyjątkowe, które "łączy
wszystkie aspekty wielkomiejskiego stylu życia z luksusem natury"
- jak o swoim dziele piszą jego właściciele.
Pojechałem,
zobaczyłem, zostałem oszołomiony. Niebo akurat było niebieskie,
chmurki też jak należy bardzo dekoracyjne, a poniżej znajdowało
się coś absolutnie przedziwnego, trochę w stylu Ludwika XIII,
nieco w stylu Las Vegas. Powitały mnie rzeźby lwów i skrzydlate
sfinksy z obfitymi damskimi biustami, za nimi stał prawdziwy i
okazały pałac pełen kolumn, balustrad, rzeźb, herbów i panoplii,
wnętrza skrzyły się od dostojnych barw, na kapitelach kolumn,
udających czarny granit, umieszczono podtrzymujące sufit złote
posągi Atlasów. Wszystko swoim przepychem i bezguściem powalało
na kolana. Kicz
nad kiczami w Michałowicach powstał. Jest w swojej doskonałości
doskonale doskonały.
Twórcy
i właściciele tego domu weselnego idealnie wstrzelili się w
zapotrzebowanie ludu: idealne polskie wesele powinno przypominać
wystawną hollywoodzką superprodukcję. Albo przynajmniej „Taniec
z gwiazdami”. Dekoracja do tego powstała bardzo akuratna. Prowadzimy biznes i nie dla sztuki się to wszystko robi –
przeczytałem w jednym z wywiadów, jakich sporo udzielili
właściciele. – Nie jesteśmy tu po to, żeby prowadzić muzeum.
Dostarczamy komercję, ale to komercja na wysokim, amerykańskim
poziomie. Dziewięć
wesel tygodniowo, terminy rezerwowane z dwuletnim wyprzedzeniem,
polskie dziewczyny nie chcą się wstydzić przed zagranicznymi
kawalerami, Anglikom i Hiszpanom opadają szczęki, że u nas jest
nawet bardziej Europa niż u nich.
O
tempora, o mores ! Jakie czasy, takie obyczaje.
Kicz nad kiczami. W doskonałości doskonały.Nic, tylko podziwiać Szczęki opadają.. Fot.L.Herz |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz