Zielona zima nad Bielą
Święta Bożego Narodzenia kojarzą się nam wszystkim z choinką, to oczywiste. W podwarszawskich lasach choinek jak na lekarstwo. Mazowsze znajduje się w pasie bezświerkowym, świerki rosną tylko wtedy, gdy zostały sadzone, same z siebie rzadko tutaj przybywają, jakoś im podwarszawska okolica nie po drodze. Te nasze świerki dość rzadko osiągają rozmiary imponujące, a przecież na swoich naturalnych stanowiskach wzrostem przewyższają sosny.
A u nas, na podwarszawskim Mazowszu? Bardzo często charławe, jakieś takie niezupełnie wydarzone. Wyraźnie po nich widać, że nie dla nich te siedliska, te gleby, ten klimat. Świerk lubi wilgoć. Dlatego dobrze się czuje w górach, bo tam wciąż pada, wiemy to dobrze ze swoich górskich wakacji. Na niżu najchętniej rośnie w północno wschodniej Polsce, tam mu wyjątkowo dobrze, m,in na Mazuirach, w Augustowskiem, na Suwakszczyźnie. Szczególnie dobrze się świerk czuje na pograniczu torfowisk i czasem (jednak!) na Mazowszu, np. w kurpiowskiej Puszczy Zielonej. Jeśli gdziekolwiek warto powędrować, aby znaleźć się pośród świerków, to właśnie tam.
O zimowej, bezśnieżnej porze lubię szukać świerkowych klimatów w kilku miejscach. W bliskim sąsiedztwie Warszawy się zdarzają, choć trzeba się ich trochę naszukać. Jedno takie miejsce w Kampinoskim Parku Narodowym znajduje się w obszarze ochrony ścisłej "Biela" i w jego okolicy, wokół znajdującego się tam bezodpływowego torfowiska, umoszczonego w kotlinie międzywydmowej. Kręcą się tam pośród wydm malowniczo poprowadzone szlaki turystyczne, a oczom wędrowcy ukazują krajobrazy przypominający puszcze północno wschodniej Polski.
Pod Warszawą takich pejzaży leśnych się nie spotyka zbyt często. Niemazowiecką fizjognomię tamtejszego boru zawdzięczamy gł. rosnącym tam roślinom zimozielonym, przede wszystkim dzięki świerkom, nadzwyczaj ubierającym tamtejsze bory. Ale i dzięki wcale pokaźnym poletkom chronionego widlaka jałowcowatego.
Bezśnieżnym czasem grudniowym odwiedzam niekiedy okolice Starej Dąbrowy. Dojazd tam niełatwy, to nie są łatwo dostępne okolice podwarszawskie, najbliższy autobus jest w Leoncinie, a stamtąd nad Bielę jest dobry kawałek drogi. Na wyjazd w tamte strony trzeba przeznaczyć cały dzień, a teraz dni krótkie, wraca się po ciemku. Chociaż to tylko podwarszawska Puszcza Kampinoska, ale o tej porze roku staje się celem dalekim, niemal egzotycznym. Oprócz leśnego pejzażu, jakiego obok Wólki Węglowej się nie spotka, w grudniu tutaj prawie na pewno nie spotka się innych turystów! To luksus, jakiego na szlakach podwarszawskich się nie doświadcza: samotność. Możliwość słuchania ciszy leśnej. Cudowne uczucie !
A u nas, na podwarszawskim Mazowszu? Bardzo często charławe, jakieś takie niezupełnie wydarzone. Wyraźnie po nich widać, że nie dla nich te siedliska, te gleby, ten klimat. Świerk lubi wilgoć. Dlatego dobrze się czuje w górach, bo tam wciąż pada, wiemy to dobrze ze swoich górskich wakacji. Na niżu najchętniej rośnie w północno wschodniej Polsce, tam mu wyjątkowo dobrze, m,in na Mazuirach, w Augustowskiem, na Suwakszczyźnie. Szczególnie dobrze się świerk czuje na pograniczu torfowisk i czasem (jednak!) na Mazowszu, np. w kurpiowskiej Puszczy Zielonej. Jeśli gdziekolwiek warto powędrować, aby znaleźć się pośród świerków, to właśnie tam.
O zimowej, bezśnieżnej porze lubię szukać świerkowych klimatów w kilku miejscach. W bliskim sąsiedztwie Warszawy się zdarzają, choć trzeba się ich trochę naszukać. Jedno takie miejsce w Kampinoskim Parku Narodowym znajduje się w obszarze ochrony ścisłej "Biela" i w jego okolicy, wokół znajdującego się tam bezodpływowego torfowiska, umoszczonego w kotlinie międzywydmowej. Kręcą się tam pośród wydm malowniczo poprowadzone szlaki turystyczne, a oczom wędrowcy ukazują krajobrazy przypominający puszcze północno wschodniej Polski.
Pod Warszawą takich pejzaży leśnych się nie spotyka zbyt często. Niemazowiecką fizjognomię tamtejszego boru zawdzięczamy gł. rosnącym tam roślinom zimozielonym, przede wszystkim dzięki świerkom, nadzwyczaj ubierającym tamtejsze bory. Ale i dzięki wcale pokaźnym poletkom chronionego widlaka jałowcowatego.
Bezśnieżnym czasem grudniowym odwiedzam niekiedy okolice Starej Dąbrowy. Dojazd tam niełatwy, to nie są łatwo dostępne okolice podwarszawskie, najbliższy autobus jest w Leoncinie, a stamtąd nad Bielę jest dobry kawałek drogi. Na wyjazd w tamte strony trzeba przeznaczyć cały dzień, a teraz dni krótkie, wraca się po ciemku. Chociaż to tylko podwarszawska Puszcza Kampinoska, ale o tej porze roku staje się celem dalekim, niemal egzotycznym. Oprócz leśnego pejzażu, jakiego obok Wólki Węglowej się nie spotka, w grudniu tutaj prawie na pewno nie spotka się innych turystów! To luksus, jakiego na szlakach podwarszawskich się nie doświadcza: samotność. Możliwość słuchania ciszy leśnej. Cudowne uczucie !