czwartek, 7 lutego 2019

Książka o podwarszawskich okolicach



 Wydałem trochę przewodników turystycznych po Mazowszu i jego różnych zakątkach oraz cztery książki, zawierające gawędy i eseje krajoznawcze o mazowieckiej prowincji: „Wardęga”, „Klangor i fanfary”, "Podróże po Mazowszu" oraz "Pod ożywczym drzew cieniem". Wydawca mówi mi, że trzy pierwsze tytuły cieszą się sporym zainteresowaniem, a pierwszy z nich jest całkowicie wyczerpany. Z czwartą pozycją jest gorzej, wydawca ma do mnie żal, że czytelnicy się do niej nie garną. Dlaczego? Dalipan, nie wiem. Winnym się nie czuję, zdawało mi się, że właśnie ta książka powinna zainteresować szczególnie warszawiaków, opowiadam w niej bowiem o  bliskim otoczeniu Warszawy. O miejscach wywczasów w przeszłości, o tym, co odwiedza się teraz, o Wiśle, Puszczy Kampinoskiej i Lasach Chojnowskich, Aninie, Bielanach i Radości, Otwocku, Podkowie Leśnej oraz Zalesiu Górnym i Konstancinie. Również o podwarszawskiej przyrodzie, o bytujących w sąsiedztwie Warszawy wilkach i bobrach, o narodowym godle – bieliku, oraz o kormoranach, w poszukiwaniu których nie trzeba jeździć już na Mazury, bo jest ich tutaj całe mnóstwo.
 Bohaterowie (poniektórzy) książki
Kormorany na zimowej Wiśle. Fot.Maria Kaniewska


Zima w Puszczy Kampinoskiej. Leśna baśń o krok od granic Warszawy.
Świder w zimowej szacie.W lecie ulubiona rzeka warszawiaków.
 

 Bardzo sympatycznie została książka przyjęta w internecie. W blogu poszukiwania.pl pisano o książce: że wskrzesza dla nas świat, którego już nie ma. Opowiada także o zwierzętach, spotykanych pod ożywczym drzew cieniem, „których obecność wzmacnia emocjonalną wartość lasu, do którego wchodzi człowiek”.
     Gawędy Herza - pisał pan Wojciech  Sobański w swoim blogu (poszukiwania.pl) - zbliżają się momentami do przypowieści. Książka umiejętnie łączy opisy przyrody podwarszawskich miejscowości z ich historią. i refleksjami bliskimi filozoficznym. Zdumiewać może zresztą mnogość tematów i wątków, jakie autor zawarł w swojej pracy. Tym bardziej jeszcze, że podróż po podwarszawskim Mazowszu staje się okazją do podróży przez bogatą polską historię i kulturę.
     A Kamil Swiątkoski (przykominku.com) pisał, że książka "może być świetnym pomysłem na przewodnik i inspirację do zorganizowania weekendowych wypadów poza miasto (nie tylko stołeczne) – pod warunkiem, że jako turyści nie wymagacie od wyprawy obowiązkowej wizyty w McDonald’s czy Pizza Hut. Pierwsze programy podróżnicze oglądałem na zaśnieżonym ekranie Neptuna 624, a moja wyobraźnia dopowiadała mi wszystkie niezbędne barwy. Książka Herza robi ze mną dokładnie to samo."
    Jestem wdzięczny autorom tych  recenzji za miłe słowa. Ale - proszę sobie wyobrazić - jakoś to wszystko, co w tej książce się znalazło -  potencjalnych jej czytelników nie interesuje. Widocznie tak już jest, że najciemniej musi być pod latarnią. Wydawca się na mnie krzywi, że napisałeś coś, co ludzi niespecjalnie interesuje, a mnie dopada smuteczek. No cóż, życie bywa takie, jakie bywa...


 

sobota, 2 lutego 2019



Puszcza u granic Warszawy
60.lat Kampinoskiego Parku Narodowego.


© Lechosław Herz


Puszcza u wrót Stolicy
     
Puszcza Kampinoska u bram Warszawy jest zjawiskiem, z którego znaczenia być może nie wszyscy zdajemy sobie sprawy. Różne były  losy tej puszczy, mogło się nawet wydawać w wieku XIX, że jej już nie będzie, że będzie już tylko historycznym wspomnieniem. 16 stycznia w roku 1959 puszcza znalazła się w granicach Kampinoskiego Parku Narodowego i została jej zapewniona prawna ochrona i możliwość odbudowy dawnej, puszczańskiej potęgi. Jest ten Park najbardziej atrakcyjnym krajobrazowo fragmentem ziemi mazowieckiej. Ba! Jest perłą polskiego niżu, jego walory przyrodnicze  są cennym bogactwem całego narodu, jest ewenementem o wartościach ogólnoeuropejskich, znalazł się na liście obszarów chronionej przyrody, powołanych do życia uchwałą Komisji Europejskiej,  wpisano Puszczę Kampinoską na listę światowych rezerwatów biosfery.
    Przed wejściem w głąb Tatrzańskiego Parku Narodowego wyjeżdża się kolejką linową na Gubałówkę, aby stamtąd ogarnąć wzrokiem  górską panoramę Tatr. Przed zagłębieniem się w krajobrazie Kampinoskiego Parku Narodowego dobrze jest spojrzeć na Puszczę Kampinoską z odległości, zza Wisły. Zanim powstał park narodowy, była już puszcza. Zanim ona powstała, była Wisła. Dzieje Puszczy z Wisłą są  związane nierozerwalnie. 


  Koryto dzisiejszej Wisły w okolicach Warszawy uzmysławia jak przed kilkunastu tysiącami lat, pod koniec epoki lodowej, wyglądała pradolina, na dnie której rośnie Puszcza. Gdy lody ustąpiły, wyłoniły się ogromne, piaszczyste wyspy, poprzedzielane kilkoma korytami rzeki. Jeszcze później wiatr począł usypywać wydmy z piasków tych wysp. A jeszcze potem do dzieła przystąpiła roślinność. Zaczęła rosnąć prawdziwa puszcza...
    Nadzwyczajny jest widok na na Wisłę i na rosnącą na jej drugim brzegu Puszczę Kampinoską z Wieży Czerwonej w Twierdzy Modlin, wznoszącej się u ujścia Narwi do Wisły. Modlińska twierdza jest cennym zabytkiem architektury obronnej, jednym z symboli bohaterskiej obrony wojsk polskich na początku drugiej wojny światowej. Na południowym horyzoncie widać  z niej oddalone o 23 km stamtąd wieżowce Warszawy i długie pasmo lasów puszczańskich na prawo od nich. Zdają się ciągnąć i ciągnąć ku zachodowi, końca ich nie widać. Nie mam niestety takiego obiektywu, którym umiałbym to sfotografować, ale tym co mają polecam gorąco wycieczkę do Modlina przy odpowiedniej pogodzie oczywiście  i koniecznie bez smogu nad Warszawą!



     Pośród puszczańskich borów znajdują się Palmiry, gdzie pośród puszczy w czasie drugiej wojny światowej hitlerowcy mordowali Polaków za to tylko, że byli Polakami. Niezłą lekcją dramatycznych polskich dziejów jest Puszcza Kampinoska. Każde narodowe powstanie swój ślad krwawy pozostawiło w tych lasach. Ta puszcza jest po równi zabytkiem przyrody, jak i historii. Tak się nam w tej naszej Polsce przydarzyło, że przede wszystkim historii powstań i wojen.

Cmentarz ofiar terroru hitlerowskiego w puszczy pod Palmirami

      Walorami przyrodniczymi puszczy zainteresowano się po raz pierwszy w połowie XIX wieku. Wojciech Jastrzębowski, profesor nauk przyrodniczych w Instytucie Agronomicznym na Marymoncie, uczony i wychowawca całego zastępu wybitnych Polaków, wodził swoich studentów na dydaktyczne wycieczki o charakterze naukowym po puszczy. Do utworzenia parku narodowego w Puszczy Kampinoskiej nawoływał  Stefan Żeromski w roku 1925. Tym jednak, któremu ta puszcza wypełniła życie, stał się Roman Kobendza. Razem z żoną, Jadwigą Kaczorowską-Kobendziną byli autorami do dziś podstawowych opracowań roślinności i wydm, za ich sprawą powstały pierwsze rezerwaty przyrody w Granicy i Sierakowie w latach 1936-37. Za ich  głównie sprawą powstał Kampinoski Park Narodowy. Wybitny polski przyrodnik, Władysław Szafer napisał kiedyś, iż nie zna innego obszaru Polski, który by był tak ulubiony i tak wszechstronnie opracowywany przez dwoje najbliższych sobie i świetnie uzupełniających się przyrodników.

Dąb Kobendzy pod Krzywą Górą

Najbardziej znany dąb szypułkowy w Puszczy Kampinoskiej rośnie u podnóża wydm Krzywej Góry na skraju bagien. Swoją nazwą upamiętnia inicjatora powstania w puszczy parku narodowego, prof. Romana Kobendzę.  Zanim dąb otrzymał tę nazwę, zwano go Jagiellonem. Był jednym z trzech dębów jagiellońskich w tej puszczy. Tradycja mówi o tym, że pod tym drzewem odpoczywał w czasie polowań w puszczy król Władysław Jagiełło, gdy w pobliskim Czerwińsku nad Wisłą zbierał siły przed wyprawą na wojnę z Krzyżakami w 1410 roku.  To akurat drzewo raczej nie pamięta króla, co nie przekreśla wartości wciąż żywej w narodzie tradycji. Rośnie ten dąb u stóp wydm Krzywej Góry nad skraju bagien, ma 520 cm obwodu na wysokości piersi, ale o 35 cm tęższy odeń jest Dąb Jagiellon na pobliskiej Posadzie Demboskie. Jest niższy i bardziej rozłożysty, bowiem wzrastał na polanie. 

Dąb Jagiellon na Posadzie Demboskie
  Po ile lat mają oba te drzewa? Nikt jeszcze nie próbował w sposób naukowy odpowiedzieć na to pytanie. Zapewne nie mają lat więcej niż 400. Był jeszcze trzeci z dębów jagiellońskich, też w pobliżu, umarł już i zwalił się na ziemię. Cieszył oczy idących żółtym szlakiem Kacapską Drogą ku Granicy.

Niezwykły zabytek: Dąb Powstańców 1863 roku na Wystawie koło Bielin.

Do najważniejszych pomników przyrody i historii w Kampinoskim Parku Narodowym należy Dąb Powstańców 1863 roku (na zdjęciu powyżej).
Jest to dąb szypułkowy w wieku około 300 lat. Ma 420 cm obwodu w pierśnicy, a jego pięknie wykształcona korona sięga wysokości 18 m. Wciąż żyje jego najdłuższy konar, na którym według tradycji carscy kozacy wieszali młodych powstańców z oddziału Walerego Remiszewskiego, działającego w Puszczy w kwietniu 1863 r. To niezwykle drzewo jest oddalone o  3,5 km na północny zachód od parkingu w Granicy, skąd  doprowadza do drzewa jeden z najładniejszych szlaków turystycznych w całej puszczy, wiodący malowniczymi, wielce dorodnymi borami sosnowymi. 

Martwa Sosna Powstańców Styczniowych koło Górek




Pamiątką styczniowego zrywu narodowego  jest również Sosna Powstańców 1863 r. Rosła na skraju lasu na południu wsi w miejscu zwanym Trzy Krzyże. Miała 350 cm obwodu w pierśnicy i 22 m wysokości. W roku 1984 w wieku ok.170 lat drzewo runęło i teraz można oglądać tylko jego leżące szczątki. Jest ważnym pomnikiem historii, jak i na dębie pod Bielinami, tak i na sośnie koło Górek carscy kozacy wieszali niedobitków z oddziału powstańczego, który stoczył walkę pod Zaborowem Leśnym. Pochowanych w pobliżu ekshumowano później na cmentarz w Kampinosie, gdzie jest ich mogiła. Legenda głosiła, że konary sosny, które zwieszały się ku ziemi, zostały tak wygięte od ciężaru powstańczych ciał. O krok od sosny przy Lesznowskiej Drodze na wydmie został odsłonięty system korzeniowy  innej, znacznie młodszej sosny, a jest to doskonały przykład na to, ile wysiłku i pomysłowości muszą wykazać niektóre drzewa, aby przeżyć na piaszczystych wydmach i sięgnąć korzeniami potrzebnej do życia wody gruntowej. Natomiast na  zachód od Sosny stały na skraju lasu ostatnie zabudowania już nieistniejącego przysiółka od szkód wyrządzanych przez dziki  nazywanego Świńską Krzywdą. Tym, co zechcą słuchać, przyroda puszczańska wiele może o swojej historii opowiedzieć. 
Wiekowy dąb szypułkowy na Zamczysku


Niewiele jest kompleksów leśnych, w który rośnie tak wiele  starych, wiekowych drzew, które są zabytkami nie tylko przyrody, ale i historii. Puszcza Kampinoska należy do tych nielicznych. Na Mazowszu jest jedynym dużym lasem, obfitującym w takie zabytki. Jest żywym dowodem na swoją puszczańską historię. Dąb ze zdjęcia powyżej rośnie w lesie obszaru ochrony ścisłej tuż obok wczesnośredniowiecznego grodziska, które  od dawien dawna nazywano Zamczyskiem. To ważne miejsce w tej puszczy, pozwalające sięgać daleko w naszą historię, aż do czasów powstania państwa polskiego. Lud okoliczny opowiadał, że stał tam zamek królowej Bony i jej skarby były tam zakopane, a wiara w tę legendę była tak silna w narodzie, że tuż  po 1945 roku tych ukrytych skarbów całkiem serio poszukiwano. Dęby tam rosną potężne, wystarczy spojrzeć na stojącą obok jednego z nich  maleńką przy jego ogromie sylwetkę ludzką (na zdjęciu powyżej)

Wspaniałe dęby szypułkowe przy czerwonym szlaku w okolicy Mogilnego Mostka

Dla przeciętnego Polaka puszczą jest tylko las, który sprawia wrażenie dzikiego i przepastnego, z wiekowymi drzewostanami. Przyrodnicy twierdzą, że prawdziwych puszcz już nie ma, że z chwilą, gdy człowiek zaczął lasy wycinać i zalesiać, nie zasługują już one na nazwę puszczy. Gdy w drugiej połowie wieku XVIII  zaczął się rozwój przemysłu, wzrosło zapotrzebowanie na drewno i wówczas w ocalałych dotąd puszczach poczęto osadzać budników, tj. ludzi, którzy w zamian za wycinanie lasu byli zwolnieni od pańszczyźnianych powinności. 
Mimo ogromnych zniszczeń, spowodowanych rabunkową gospodarką leśną w przeszłości, w Puszczy Kampinoskiej zachowało się wcale dużo starych borów sosnowych, a dzięki rezerwatowej ochronie średnia wieku sosnowych drzewostanów kampinoskich jest imponująca, wynosi ponad 80 lat, a najstarsze przekraczają wiek lat dwustu i sięgają wysokości niemal trzydziestu metrów. Czapki z głów, proszę państwa!   


Imponujący starodrzew sosnowy w obszarze ochrony ścisłej na Czerwińskich Górach

Puszcza Kampinoska przetrwała tylko dlatego, że zajmowała nieużyteczne dla rolnictwa gleby piaszczyste. Trzeba było wielkiej zaiste wyobraźni, aby w zniszczonych laskach i piaskach mazowieckich dostrzec możliwości odbudowy prawdziwej Puszczy, godnej miana Parku Narodowego. Czy była to tylko kwestia wyobraźni? Czy nie także umiejętność zawierzenia nieprawdopodobnym możliwościom samej przyrody?


One też rosną w  Puszczy Kampinoskiej, te kilkudziesięcioletnie sosny koło Wólki Węglowej




Najczęściej odwiedza się park kampinoski w jego fragmentach graniczących bezpośrednio z Warszawą. Tam na piaszczystych terenach wydmowych rosną pośród młodszych sosen stare sosny karłowate, o charakterystycznych, poskręcanych konwulsyjnie konarach, a ich kształty świadczą o ciężkiej walce o byt, jakie drzewa musiały toczyć na tych wydmowych terenach. Pamiętajmy, że  przez ponad sto lat piaszczyste wydmy tamtej okolicy pozbawione były lasu. Tylko te pojedyncze sosny tam rosły. Otoczone teraz sadzonymi już po 1945 roku młodszym drzewostanami są świadkami czasu wcale nie tak dawnego. Tak samo, jak te wiekowe, potężne dęby, tak i one są pomnikami przyrody i historii. 



Dla wielu warszawiaków właśnie koło Wólki Węglowej jest Puszcza Kampinoska, tuż za granicami miasta.  Ale, aby spotkać puszczę prawdziwą, trzeba pojechać dalej, tam gdzie można odnaleźć to wszystko, co w Kampinoskim Parku jest najcenniejsze. Rosną tam zwarte około dwustuletnie starodrzewy, które ukazują nam jaką była Puszcza, nim człowiek począł ją niemiłosiernie rąbać  i wszędzie sadzić sosnę na miejscu wyciętych wielogatunkowych drzewostanów na wydmach. A za pasmami wydm kryją się tam przed niepożądanymi gośćmi ogromne torfowiska, na nich morze turzycowisk i wkraczający na nie las, obraz niewypowiedzianie urodziwy, przypominający opisywane przez Weyssenhoffa, Ejsmonda i Konwickiego rojsty na wschodnich Kresach.  




Puszcza jak z romantycznej baśni... 

Od wielu dziesiątków lat dzieje Warszawy splatały się z dziejami sąsiadującej z nią Puszczy. O korzyściach, płynących z istnienia Kampinoskiego Parku Narodowego można nieskończenie. Dla uczonego jest to ogromne laboratorium, pozwalające na badanie naturalnych procesów przyrodniczych. Wiejące z nad puszczy wiatry  przynoszą warszawiakom dobre, żywiczne powietrze sosnowych borów, rosnących na wydmowych piaskach. Czym byłaby Warszawa bez Puszczy Kampinoskiej? Bez Kampinoskiego Parku Narodowego ?
Dokładnie w sześćdziesiątą rocznicę powołania Parku, 16 stycznia 2019 roku odbyło się jubileuszowe posiedzenie jego Rady Naukowej, której członkiem mam zaszczyt być od kilku kadencji. Prof.Jerzy Solon, obecny przewodniczący Rady Naukowej Parku, przedstawił zaproszonym na posiedzenie znamienitym gościom sylwetkę znakomitego uczonego, zasłużonego dla polskiej ochrony przyrody ekologa, prof.Romana Andrzejewskiego (1930–2015), wieloletniego przewodniczącego parkowej rady naukowej. Był jedną z ważnych postaci w sześćdziesięcioletniej historii Parku.
 
Profesor Solon opowiada o profesorze Andrzejewskim.


 Później tłum zaproszonych rocznicowych gości pojechał do Famułek w zachodniej części puszczy, aby uczestniczyć w odsłonięciu głazu, upamiętniającego profesora. Był sztandar parkowy, żona i córka profesora dokonały odsłonięcia kamienia, który został ustawiony u stóp ogromnego dębu pośrodku nieistniejącej już wsi Famułki w zachodniej części Kampinoskiego Parku Narodowego.

Odsłonięcia kamienia dokonują żona i córka prof.Andrzejewskiego. Towarzyszą im prof.J.Solon, przewodniczący Rady Naukowej i M.Markowski, dyrektor KPN.



Lubił profesor to drzewo, obok niego jeździł do stacji naukowej którą Park założył w jedynym murowanym domu, jaki pozostał po wsi. Dębu wtedy nie było widać, zasłaniało go gospodarstwo, ale gdy jego gospodarz się wyprowadził i dom rozebrano, wówczas ukazał się dąb: piękne drzewo, wysokie i gonne. Bardzo go polubił pan profesor. Jak zastanawialiśmy się gdzie ustawić kamień upamiętniający profesora, zaproponowałem miejsce pod tym dębem. I tak pojawił się kolejny w tej opowieści ogromny dąb, zabytek przyrody i najnowszej historii naszej podwarszawskiej puszczy.
 
Dąb Profesora Andrzejewskiego w Famułkach

.......................................................................................................................