Zadziwiające... 
.....................

Na tej stronie umieszczam informacje o miejscowościach, miejscach i rzeczach mniej znanych, z naszej niewiedzy pomijanych, a przecież nadzwyczaj interesujących i na poznanie zasługujących...

Frasobliwy z Anielowa

Frasobliwy z Anielowa. Fot.L.Herz

Zadziwiające rzeczy znajdują się niekiedy na tzw. głębokiej prowincji. W Anielowie w powiecie garwolińskim, schowanej gdzieś z boku niewielkiej wioseczce, przy skrzyżowaniu dróg znajduje się kapliczka przydrożna, a w niej rzeźba Chrystusa Frasobliwego, wykonana z lipowego drewna w charakterystycznym dla baroku typie Chrystusa Króla. W Polsce pierwsze wizerunki Chrystusa Frasobliwego pojawiły się na Śląsku i Pomorzu i niebawem zostały ważnym elementem ludowej sztuki i polskiej pobożności. Za prototyp uważana jest scena z ołtarza w Szydłowcu, z około 1510 roku.
     Zygmunt Gloger w "Encyklopedii staropolskiej" wyjaśniał, iż od słowa niemieckiego fressen – gryźć, utworzyli Polacy wyrazy: frasować, frasobliwy, frasowny czyli stroskany, zmartwiony, bolesny. Chrystusa  zadumanego, siedzącego z głową na dłoni wspartą, zwano „frasobliwym” i przedstawiano często w tej właśnie postaci na figurach przydrożnych.     Znakomity znawca ludowej sztuki,  Józef Grabowski pisał, iż powtarzając w swoistej interpretacji spotykany w kościołach wzór nieludowy, artyści ludowi znaleźli własne rozwiązania formalne i nasilili go spotykanym jedynie u ludowych świątków wyrazem. Powstał więc  twór na wskroś ludowy i tak charakterystyczny, że może być w pełni uważany za symbol polskiej sztuki ludowej. Rzeźby Frasobliwego spotykane są prócz Polski tylko na Litwie, dokąd od nas zawędrowały, a z wygnańcami politycznymi przedostał się Frasobliwy do niektórych okolic Rosji.
    Anielów zapewne wziął nazwę od imienia Aniela. O jaką Anielę mogło chodzić? Czy o żonę, a może córkę dziedzica z majątku Ostrożeń, do którego ta wieś przynależała, gdy ją zakładano? Pierwsze informacje o wsi Anielów pochodzą z lat osiemdziesiątych XIX wieku, figura została wyrzeźbiona ponad trzysta lat wcześniej. Jak to się stało, że tam się znalazła? nie we wsi, lecz na odludziu? czy wtenczas było to odludzie?                     Dopiero po II wojnie światowej odkryto wartość tej figury. Jak wiele innych zabytków sztuki na Mazowszu, tak i ten w czasie ich inwentaryzowania odkryły panie Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska. W Anielowie jest dzisiaj kopia rzeźby, oryginał znajduje się w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. Jest wielką ozdobą tego muzeum, było nie było jest to najstarsza zachowana w Polsce drewniana kapliczka słupowa. Wyciosana jest w pniu, na frontowej ścianie umieszczono napis będący fragmentem popularnej do dziś pieśni suplikacyjnej: Święty Jezu, święty i mocny, święty a nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami oraz datę fundacji: 1 maja 1650 r. 

   Oryginalna rzeźba jest niepolichromowana, wykonana z surowego, spękanego przez lata drewna. Rzeźba w Aniołowie została pomalowana i to zupełnie niecodziennie, na różowo. Dlaczego to zrobiono? Po co i kiedy? Krajoznawca nie jest uczonym historykiem, ani etnografem, czasem musi się ograniczyć tylko do zadawania pytań.

Miasteczko Warka 

Miasteczka bywają bardzo malownicze. We Włoszech, Francji, w Austrii, Szwajcarii... A jakie są miasteczka mazowieckie? Niedawno odwiedziłem jedno z nich, Warkę nad Pilicą. Dawno mnie tam nie było. Zapamiętałem ją jako miasteczko nieco zapyziałe. W czasach, w których tam bywałem, miasto jeszcze nie doszło do siebie po niemal totalnym zniszczeniu w czasie walk na przyczółku warecko-magnuszewskim w czasie ostatniej zimy drugiej wojny światowej. Teraz zobaczyłem zupełnie inną Warkę.


Hetman Czarniecki na wareckim rynku. Fot.L.Herz

Rynek jest dzisiaj urządzony nadzwyczaj elegancko. Posągowy hetman Czarniecki na koniu rusza ku północy, tam dokąd uciekli Szwedzi, w roku 1656 przezeń rozgromieni tutaj nad Pilicą. Jego armia pod Warką forsowała rzekę w bród, na kartach trzeciego tomu "Potopu" Henryk Sienkiewicz z rozmachem to opisywał jak rasowy reportażysta: ...."ława mężów i koni runęła w falę, aż woda wyskoczyła z szalonym rozpędem na brzegi... Zapełnili tak rzekę, że tłum łbów końskich i ludzkich utworzył jakoby most, po którym mógłbyś przejść suchą nogą na drugi brzeg."

Każde miasto ma swoją historię. Warka również. Prawa miejskie otrzymała w roku 1321. W wiekach XV i XVI była jednym z ważniejszych grodów mazowieckich, pracowało w niej ponad 200 rzemieślników. Rzeką spławiano towary do Warszawy, a dalej do Gdańska. Pilica poruszała szereg młynów wodnych. Wedle lustracji z 1564 roku było w Warce 369 domostw, w których zamieszkiwało zapewne ok. 2000 mieszkańców. Miało miasto bruki i łaźnie. Ojcowie miasta szczycili się dobrze wyposażoną szubienicą. Gdy pewnego razu  rajcowie Garwolina wysłali do Warki poselstwo, by wypożyczyć ów niezbędny statek w celu wykonania egzekucji na jakimś niebezpiecznym złoczyńcy, wójt warecki z ławnikami dał im urzędowo taką odpowiedź: „Zważywszy, żeśmy szubienicę sprawili dla nas i dla naszych dzieci, nie uważamy za możliwe żądanego statku garwoliniakom pożyczać". 
Kościół farny św.Mikołaja w swoich najstarszych częściach pochodzi z pocz.XVII w. Fot.L.Herz
 Było kiedyś w Warce osiem kościołów. Dzisiaj są dwa. Jeden o charakterze gotyckim, drugi o barokowym, architektura obu nie jest warta większej uwagi, bo wielkimi dziełami nie są. Bardziej się je pamięta dzięki ludziom, którzy w ich podziemiach spoczęli.  W kościele farnym jest jakoby pochowany siłacz Stanisław Ciołek. Pisał o nim Jan Długosz, iż jako mały chłopiec już po jednym rówieśniku na dłoniach trzymał, a jako dorosły sam jeden wciągnął dzwon na wieżę kościoła mariackiego w Krakowie, czemu nie zdołało podołać 40 ludzi. W podziemiach kościoła franciszkanów według tradycji spoczywają książęta mazowieccy: Trojden I, Ziemowit II i Danuta Anna, córka księcia litewskiego Kiejstuta oraz siostra Witołda, a żona Janusza I.

W Warce umierał Piotr Wysocki,  nieszczęsny bohater powstania listopadowego. W nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. stał na czele grupy podchorążych, która atakiem na warszawski Belweder powstanie zapoczątkowała. Ranny dostał się  do carskiej niewoli. Wyrok śmierci zmieniono mu na katorgę w kopalniach Syberii. Po 29 latach powrócił do swojego miasteczka. Pomnik mu wystawiono w Warce, w samym środku miasteczka, na skwerze obok którego zatrzymują się autobusy warszawskie, w nieco ponad godzinę można nimi dojechać do stacji metra.

Na błoniach nadpilickich umierał Władysław Kononowicz. Major w armii rosyjskiej, pułkownik wojsk powstania styczniowego, dowodził oddziałem złożonym z mieszkańców okolicznych wiosek, bił Rosjan ile sił, ujęty przez rosyjski korpus ekspedycyjny, wraz z towarzyszami został rozstrzelany 4 czerwca w roku 1863, w przypadającą w tym dniu uroczystość Bożego Ciała. Na egzekucję rozkazem carskiego generała spędzono mieszkańców Warki i okolicznych wsi.

Pomnik Kazimierza Pułaskiego w parku przed rodzinnym pałacem w Winiarach. Fot.L.Herz



         W pałacu w Winiarach na wschodnich krańcach miasteczka, w roku 1747 urodził się Kazimierz Pułaski, bohater narodu polskiego i amerykańskiego. Barski konfederata, obrońca polskiej Częstochowy i amerykańskiego Charlestonu, pod Savannah śmiertelnie raniony angielską kulą kartaczową, zmarł w roku 1779. Pałac architekturę ma marną, ale jest w tym pałacu pałacu świetne muzeum, dwa lata temu zyskało nowy wystrój, wnętrza urządzone stylowo, pełne pamiątek, ekspozycja przypomina wielkich Polaków, związanych ze Stanami Zjednoczonymi. Prócz Pułaskiego, także Tadeusza Kościuszkę i Juliana Ursyna Niemcewicza, Helenę Modrzejewska i Ignacego Paderewskiego. Park wokół pałacu pięknościowy jest nad wyraz. 
    Podobało mi się w tej Warce. Kwitły śliwy, forsycje i magnolie. Miasteczko wyglądało porządnie, dla przybysza wydało się atrakcyjne, kto wie czy teraz nie trwa właśnie najlepszy okres w jego życiu. Należy Warka do tych miasteczek mazowieckich, które w ostatnim czasie uzyskały nową, wcale dostatnią twarz. Rynek otaczają barwnie otynkowane kamienice, na prowadzących do niego uliczkach czekają na klientów zadbane sklepy. Warka nie jest jedynym z wielu takich mazowieckich miasteczek, które dzisiaj proszą się o oklaski. Na pewno nie oślepiają urodą miasteczek prowansalskich, toskańskich lub andaluzyjskich, ale są wcale do rzeczy i wstydzić się ich nie trzeba. Odwiedzam je z przyjemnością. Są położone blisko mojego miasta, w którym żyję, i bliskie są memu sercu, i rośnie mi to serce z dumy, że tak się ta nasza mazowiecka prowincja zmienia.

Dzisiejsza Warka w widoczny sposób żyje spływami po Pilicy. Nad rzeką sterta kajaków czeka na chętnych, miasteczko zawieszone reklamami co najmniej dwóch firm, które tym, się zajmują. Dawno mnie tam nie było. Już nie ma petetekowskiej stanicy, w której kiedyś nocowałem, spłonęła, podobno dobrych kilka lat temu. Na spływ Pilicą się jednak piszę, ładna to albowiem rzeka, akuratna wielce na kajakowe spływanie, rzeka nie za mała, nie za duża, po prostu w sam raz.

W całej Polsce słynie wareckie piwo. Od wieków ono słynie. Nie tylko w Polsce. Na koniec tej opowieści przypomnieć się zatem godzi starą, ale pyszną anegdotę, wedle której podobno szesnastowieczny nuncjusz papieski, w czasie swojej bytności w Polsce tak bardzo rozsmakował się w wareckim piwie, iż w rodzinnej Italii umierając w roku 1596 zawołał "o! santa biera di Varca". Zgromadzeni przy jego łożu śmierci klerycy, sądząc iż chodzi o jakąś świętą, poczęli modlić się chóralnie: Santa Biera di Varca - ora pro nobis", czyli "święta Biero z Warki - módl się za nami".

Istnieje możliwość – twierdzi prof.Stanisław Rospond w swoim słowniku etymologicznym nazw miast i gmin, że nazwa Warki jest nazwą kulturową i pochodzi od warzenia piwa właśnie. Nie ma takiej samej nazwy gdzie indziej w Polsce. Warka jest jedna i jedyna, tutaj tylko, nad Pilicą na południowym Mazowszu.



Pocztówki z miasteczka Warka

Na głównej ulicy.Widok zamyka barok kościoła franciszkańskiego. Fot.L.Herz
XIX-wieczny warecki ratusz projektował Hilary Szpilowski. Fot.L.Herz

Pałac Pułaskich w Winiarach dzisiaj mieści muzeum. Fot.L.Herz

Fragment muzealnych wnętrz; ta sala poświęcona jest Kazimierzowi Pułaskiemu. Fot.L.Herz

Pomnik na miejscu, w którym stał dom Piotra Wysockiego.For.L.Herz

Domek na przedmieściach. I takie domy są w Warce. Fot.L.Herz

Pilica w okolicach Warki. Sama radość. Fot.L.Herz





Na piaseczyńskim rynku




  Sympatyczny jest rynek piaseczyński. Dzisiaj jest salonem o ładnej posadzce, jest na tym rynku fontanna, ławeczki są i w ogóle to miło tam jest, letnią zwłaszcza, pogodną porą. Nieliczne kamieniczki dziewiętnastowieczne też swój wdzięk mają i tworzą klimat. Najważniejsza jest zachodnia pierzeja rynkowa, na której znajdują się obok siebie trzy najważniejsze zabytki miasta.      
    Podwarszawskie Piaseczno jest dziwnym tworem miejskim. Najbardziej sympatyczne jest otoczenie rynku, bo to jest miasto lokacyjne, zbudowane na średniowiecznym założeniu urbanistycznym. Jest Piaseczno jednym z najstarszych miast na Mazowszu, a prawa miejskie otrzymało w 1429 roku z rąk księcia Janusza I.  Herbem Piaseczna jest Junosza (Baran), polski herb szlachecki, którym pieczętowały się niektóre rody mazowieckie. Przez lata Piaseczno było tradycyjnym miejscem targów i jarmarków, w XVI wieku miasto przeżywało  swój największy rozkwit. Wówczas na Mazowszu istniało coś około setki miast, ale na dobrą sprawę większość z nich była więcej wsią, niż miastem, chociaż w wielu całkiem przyzwoite miały założenie urbanistyczne, często z porządnym rynkiem pośrodku.
  Gdybyśmy się znaleźli w którymś z tych mazowieckich miasteczek  pod koniec XIX wieku, zapewne również i w Piasecznie, zobaczylibyśmy pełen końskich i krowich łajn rynek oraz kaczki, gęsi i indyki, spacerujące po bocznych uliczkach, po których płynęły nieczystości. Takimi miasteczkami nasza polska ziemia była usiana.
  W ostatnim dwudziestopięcioleciu wiele mazowieckich miast uzyskało nową, wcale dostatnią twarz. Niektóre miasteczkami pozostały, inne bardzo się rozrosły, tak jak Piaseczno. Wokół rynku Piaseczno jest miasteczkiem, a nie miastem. I to jest chyba najpiękniejsze co się mogło miastu Piaseczno przydarzyć, że tę miasteczkową część zachowało i że o nią dba. A wokół jest zupełnie inne Piaseczno, na które składa się kilka odmiennych miast. Każde z nich inne, jedne do drugiego niepodobne. Niedaleko od tego rynku jest dzielnica przemysłowa, telewizory dla połowy mieszkań w Polsce tam produkowano. Niemal tuż obok rynku ogromne domy mieszkalne, wielopiętrowe, zupełnie do tego starego miasteczka nie pasujące. Pod Las Kabacki podchodzi Józefosław, cały jest  we współczesnym budownictwie mieszkaniowym i chociaż to Piaseczno, tak naprawdę to sypialnia Warszawy z mieszkaniami tańszymi niż w Stolicy. I jest jeszcze Zalesie Dolne, miasto-ogród z willami wśród starego drzewostanu, z niezliczonymi pomnikami przyrody. 

Przez Piaseczno najczęściej się tylko przejeżdża. Fot.L.Herz

     Turyści przez środek Piaseczna najczęściej przejeżdżają autobusem, jadąc na wycieczkę do Chojnowa lub Warki. Rzadko  celem wycieczki czyni się samo miasto. A jest na co spojrzeć. Niewielki ratusz  zbudowany został wedle projektu Hilarego Szpilowskiego w 1823 roku w stylu klasycystycznym. Takich ratuszy Szpilowski porozsadzał po Mazowszu kilka. Ten się wyróżnia umieszczonym na kopule wież półksiężycem, który ma przypominać o pobycie w Piasecznie w 1777 roku posła tureckiego Numan-beja, wysłannika Otomańskiej Porty do króla Polski.

Najważniejsze zabytki piaseczyńskie: klasycystyczny ratusz i gotycki  kościół. Fot.L.Herz

  Najcenniejszym zabytkiem jest orientowany, ceglany kościół Św. Anny. Należy do grupy mazowieckich kościołów późnogotyckich z XVI wieku,  był wielokrotnie  restaurowany, prócz elementów z epoki gotyku, zawiera również sporo z epok renesansu i baroku, a także współczesnych. Razem   współtworzą udaną całość. Gotyckie są portale ceglane z ok.1565 roku, a najładniejszy do zakrystii ma ręcznie kute drzwi. Od strony rynku widnieją w murze szczątki tzw. kuny, w którą zakuwano przestępców, wystawionych na publiczny widok gwoli przestrogi. W arkadowej wnęce prezbiterium umieszczono późnobarokową figurę św. Jana Nepomucena, fundowaną przez starostę piaseczyńskiego Józefa Aleksandra Sułkowskiego w 1736 roku, a jak podaje tablica obok, w milenijnym roku 2000 odnowiona przez starostę piaseczyńskiego Wojciecha Adamiaka wyznania ewangelicko-augsburskiego w intencji jedności chrześcijan. 
Św. Jan Nepomucen z Piaseczna. Fot.L.Herz

    Do wnętrza turyście wejść niełatwo, albowiem -  jak to bywa na ogół -  poza godzinami nabożeństw polskie kościoły są zamknięte dla odwiedzających je przybyszy i turystów. Szkoda, wnętrze kościoła piaseczyńskiego odwiedzin jest warte. Jest tam późnogotycki krucyfiks z początku XVI wieku, noszący cechy oddziaływania sztuki Wita Stwosza, z tegoż wieku pochodzą również fragmenty malowideł wewnętrznych ścian, przedstawiające Mękę Pańską, odkryte w części prezbiterialnej. Ołtarz główny i dwa boczne są  też godne spojrzenia.
    Pomiędzy kościołem, a ratuszem, stoi murowana, klasycystyczna stara plebania, parterowa z poddaszem, na szczycie data 1794, wedle tradycji budynek powstał fundacji Ryxów. Jest wewnątrz Muzeum Regionalne. Dla przybysza z zewnątrz nic w nim specjalnego, ale dla mieszkańców wręcz przeciwnie, z takich jak tam przechowywanych pamiątek i zdjęć, tka się historia miasta i gdy w nim się mieszka, dobrze jest to wiedzieć. 

Najwspanialsze krajobrazy Mazowsza: nad Radomką w Puszczy Stromieckiej koło Ryczywołu


Nad Radomką koło Ryczywołu. Fot H.T.Tomaszewscy

Na południowych krańcach historycznego Mazowsza płynie Radomka, a na jej północnym brzegu jest Puszcza Stromiecka. Na skraju tej puszczy, w pobliżu  ujścia Radomki do Wisły, znajduje się Ryczywół. Osada została założona na dawnym szlaku  handlowym, wiodącym  z  Rusi  Halickiej  na  Śląsk. Tym szlakiem przepędzano wielkie masy bydła i innych zwierząt hodowlanych, a  w Ryczywole przeprawiano się na drugą stronę rzeki i zatrzymywano  na popas. Stąd   prawdopodobnie  Ryczywół wziął swoją nazwę. Początki osady datowane są na wiek XIII, była tam już wtedy parafia. Wiek potem, w roku 1388 Ryczywół był już miastem królewskim, znajdował się w nim dwór królewski i komora  celna,  która pobierała cła na moście od przejeżdżających traktem i przepływających Radomką. Od dawna nie jest już miastem ten Ryczywół, a z czasów lokacji miasta pozostał tylko średniowieczny zarys rynku, na którym dzisiaj jest zieleniec. Zabudowa wokół parterowa, przypadkowa. Przy tym placu jest murowany kościół i przystanek autobusowy, dwa najważniejsze miejsca osady. Ten przystanek jest bardzo akuratny na rozpoczęcie na nim wycieczki do pobliskiej puszczy. 
Radomka z Puszczy Stromieckiej. Fot.H.T.Tomaszewscy
        Płynąca obok Ryczywołu rzeka Radomka  (zwana dawniej Radomierzą)  jest długim na około sto kilometrów lewobrzeżnym dopływem Wisły. Wypływa z urodziwych lasów w okolicy Przysuchy na wysokości ok. 310 m n.p.m. Ujście do Wisły znajduje się na wysokości ok. 160 m n.p.m. nieopodal Ryczywołu. Na południowym brzegu rzeki jest Puszcza Kozienicka, na północnym brzegu Puszcza  Stromiecka  (albo: Stromecka. Tak też piszą tę nazwę). Okalają  puszczę  trzy doliny rzeczne, prócz doliny Radomki także  dolina  Wisły i dolina  Pilicy. W puszczy przeważają  drzewostany w średnim wieku, dominują bory sosnowe  i  mieszane, sporo w nich   dębów, runo mają urozmaicone, sporo tam jeżyn. Nie ma w tej puszczy nadzwyczajnych osobliwości przyrodniczych, występują jednak rośliny cenne i chronione, np. kilka gatunków widłaków i storczyków, wawrzynek wilczełyko, lilia złotogłów, orlik pospolity, sasanki, konwalia majowa. Starodrzewów niewiele, tylko około 2,5% powierzchni leśnej,  to drzewostany najstarsze. Są jednak w tej puszczy fragmenty leśne wielce dorodne, chociaż nie są wiekowe. Wiodące prostymi jak strzała leśnymi duktami linie oddziałowe ciągną się kilometrami. Wiele  z tych duktów wędrowcom dają zaznać smaku leśnej przygody, są nie przejeżdżone, zarośnięte trawą, z wchodzącymi na nie krzewami podszycia. Innymi z duktów wiodą wygodne, żwirowe drogi, ułatwiające zwózkę drewna. Teraz po wyrąbane dłużyce nie przyjeżdża się sprzężajem konnym, teraz przyjeżdżają po nie potężne samochody z przyczepami, na które ścięte pnie ładuje się dźwigami. Taki jest teraz las, tak się w lesie tym gospodaruje.  


Starodrzew dębowy w rezerwacie nad Radomką. Fot.L.Herz
        Stosunkowo blisko Ryczywołu znajduje się w tej puszczy rezerwat „Dęby Biesiadne nad Radomką” o powierzchni ok.17 ha, dość niedawno utworzony dla ochrony  naturalnych grądów typowych, a głównym przedmiotem ochrony jest 220-letni starodrzew dębowy z dużym udziałem grabu oraz przyległe zbiorowiska grądów i łęgów. Dominującym siedliskiem leśnym jest w rezerwacie las świeży. Pojęcia nie mam skąd ta nazwa i kim był patron rezerwatu, bo jest to rezerwat imienia Mariana Pulkowskiego. W internecie odpowiedzi na te pytania nie znalazłem. Zwiedzanie rezerwatu dostępne jest tylko dla upartych i pod warunkiem, że mają przyzwoitą mapę w dobrej skali i odnajdą właściwą drogę, która do rezerwatu doprowadzi. Kierunkowskazu żadnego nie ma. Jak już się tę drogę odnajdzie, wtedy już wiadomo, że było warto, takich lasów nie widuje się zbyt często, ten jest wyjątkowo. Najpiękniejsze miejsce w rezerwacie znajduje się tuż nad Radomką, o która rezerwat się opiera. Śladowe ślady ścieżek tam doprowadzają, a miejsce jest wspaniałe, to prawdziwe sanktuarium naturalnej przyrody. Wiele imponujących miejsc przyrody na Mazowszu widziałem, to tutaj znajduje się w ścisłej czołówce. A zobaczyłem go dopiero teraz, po pięćdziesięciu latach łażenia drogami i bezdrożami mazowieckimi, dopiero w sierpniu roku 2016.Ile jeszcze miejsc podobnych ukrywa się przede mną. Fantastyczne jest to Mazowsze, na którym  wciąż coś nowego daje się odkryć. Po prostu - rewelacja.
Takich, prawdziwie puszczańskich lasów, nie widuje się zbyt wiele. A tutaj taki jest! Fot.L.Herz

     Najstarszą wzmiankę o Puszczy Stromieckiej spotyka się u Jana Długosza. Pisze on o Tatarach, przebywających w okolicach Sieciechowa, którzy napadli na Polskę w roku 1241 „zatrzymali się w wielkim lesie, który u Polaków zowią Stremech”. Jest to zniekształcona nazwa Stromca; w tej wsi znajdowała się siedziba administracji tej puszczy. Stanisław Rospond nazwę Stromca wywodzi od wyrazu >strom<, czyli miejsce strome, urwisko, ale zwraca też uwagę, że wyraz >strom< tyczył też drzewa, zarówno u Polaków, jak i u Czechów, ale u nich taka nazwa drzewa przetrwała i wciąż jest używaną. 
     Podczas walk dzielnicowych za Leszka Białego w 1250 roku  obszar między Pilicą a Radomką został odłączony od Korony na rzecz Księstwa Mazowieckiego i odtąd możemy uważać tę puszcżę za mazowiecką. W końcu XV wieku puszcza stała się dobrami królewskimi, które podczas zaborów zostały lasami skarbowymi. Po Kongresie Wiedeńskim lich część rozdano rosyjskim oficerom za uśmierzenie Powstania Listopadowego. W czasie hitlerowskiej okupacji lasy kryły partyzantów, pośród pól na skraju lasu na spadochronach lądowali cichociemni. Te okolice sporo przeżyły, warto o tym wiedzieć.

Mgły poranne nad Radomką. Po zimnej nocy woda w rzece paruje. Fot.H.T.Tomaszewscy

     Nad Radomką leży niewielki Chodków. Tylko połowa zabudowań należy do miejscowych, można je rozpoznać po tym, że dachy mają kryte eternitem. Tylko starzy i niebogaci mają dzisiaj eternit na dachach. Z dachami eternitowymi sąsiadują w Chodkowie eleganckie, wyzywająco czerwone dachówki na dachach willi, wybudowanych przez przybyszy, zwabionych urodą tutejszych "okoliczności przyrody". Wieś ma swoje lata, notowana już była we wczesnym średniowieczu. Nazwa pochodzi zapewne od staropolskiego imienia Chot (Kot), w niektórych dokumentach pisana jako Kotków. 1 października 1939 roku po przeprawie przez Wisłę zatrzymał się tu na popas oddział mjr. Henryka Dobrzańskiego - "Hubala". Szedł lasami z Puszczy Augustowskiej ku lasom świętokrzyskim, wioska Chodków jest otoczony lasami  i znakomicie nadała się na postój zmęczonych marszem koni i żołnierzy. Ale i tu dopadł Hubala nieprzyjaciel. Jeszcze tego samego dnia stoczył on potyczkę z wojskami niemieckimi w położonej po drugiej stronie Radomki wsi Wola Chodkowska.   
Pomnik w Chodkowie. Fot.L.Herz

      Najbardziej znaną miejscowością tej okolicy są Studzianki Pancerne. Późnym latem roku 1944 na terenach pomiędzy Pilicą, a Puszczą Stromiecką, został utworzony przyczółek, nazwany później warecko - magnuszewskim.  1 sierpnia radzieckie wojska przekroczyły Wisłę, w Warszawie gorzało już powstanie, tutaj o utrzymanie przyczółka toczyły się ciężkie walki. Mieszkańcy  masowo opuszczali swoje domostwa, dobytek pakowano na wozy, kto wozu nie miał, brał wory na własne plecy, a czego się nie dało zabrać, to zakopywano w ziemi. W czasie walk  Studzianki  przechodziły z rąk do rak rąk aż siedem razy!
   Biografem walk na przyczółku, szczególnie polskich pancerniaków z brygady im. Bohaterów Westerplatte, był Janusz Przymanowski, autor popularnej swego czasu powieści i wciąż popularnego serialu telewizyjnego.  Pod  Studziankami narodziła się legenda czterech pancernych i psa Szarika. Tam jest pomnik - mauzoleum, zwieńczony najprawdziwszym czołgiem T-34, który  brał udział w bitwie. Na przyjeżdżających do Studzianek wycieczkowiczów niekiedy czeka tam przyodziany w mundur czołgisty młody mieszkaniec wsi z psem przy boku, na podobieństwo białego niedźwiedzia z zakopiańskich Krupówek gotowy do pozowania fotografującym turystom.  
Czołg T-34  z pomnika w Studziankach na skraju Puszczy Stromieckiej. Fot.L.Herz


      Nazwa wsi Studzianki wywodzi się od potocznego określenia „studzone”, czyli chłodne miejsce, chłodna  woda,  „studzić  –  chłodzić  oziębiać.  Historia  osadnictwa  na  terenie  wsi  Studzianki sięga XIV w., pierwsze zaś wzmianki pisane pochodzą dzieła  Jana  Długosza  „Liber  Beneficiorum”.  Zagubiona w lesie osada zdawała się być uodporniona swoim położeniem przed potyczkami, bitwami i wojną. Niezupełnie tak było. Podczas potopu szwedzkiego w  1656  roku  pod karczmą w Studziankach  hetman Czarniecki wziął  do  niewoli  30  rajtarów  wroga.  Jednak  to za sprawą wydarzeń z końca II wojny światowej wieś Studzianki przeszła do historii.  Pancernymi zostały Studzianki w czasach peerelowskich.  
Krajobraz pól koło Studzianek. To na nich walczyły ze sobą czołgi w 1944 roku. Fot.L.Herz

      W Studziankach zbiegają się trzy szlaki znakowane dla pieszych, wszystkie są długie, wytyczano je i znakowano w czasach, gdy bardzo na czasie były rajdy zbiorowe na gwiaździstych trasach z zakończeniem w ważnym politycznie miejscu, a tutaj takie właśnie było. Radomka przypomniała o sobie turystom dopiero ostatnimi laty, radykalne zmniejszenie zanieczyszczenia nastąpiło po roku 1994, a to dzięki uruchomieniu biologicznej części oczyszczalni ścieków dla miasta Radomia, który zrzucał swoje nieczystości do rzeczki Mlecznej, dopływu Radomki. Kajakowy szlak Radomki stał się dość popularny. 

Hani  i Tadeuszowi Tomaszewskim z Woli Chodakowskiej dziękuję za udostępnienie zdjęć Radomki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz