piątek, 19 marca 2021

Frasobliwy...

......................................................................................................................................

 


Nie ulega wątpliwości, że rzeźbiony "świątek" Chrystusa Frasobliwego z przydrożnej kapliczki, jest jednym z symboli naszego, polskiego krajobrazu. W Polsce świątki kojarzą się przede wszystkim z tymi figurkami.

Przywołałem teraz Frasobliwego do swojego blogu, bo pora jest akuratna, zbliża się czas Wielkiego Tygodnia i coraz dramatyczniejsza jest pandemia, z jaką się zmaga świat, a żyć z nią coraz trudniej. Z racji swojego senioralnego wieku jestem już zaszczepiony i to dwoma dawkami, więc powinienem być o siebie spokojnym, ale mój lekarz powiada, że bezpieczny jestem tylko teoretycznie i uważać nadal muszę, również kaganiec na gębie nosić, dystans zachowywać i spotkań z nieszczepieńcami na wszelki wpadek unikać. I jak się tu nie frasować.  

Wróćmy jednak do Frasobliwego, bo o nim ma być w tym poście. Znawca folkloru, prof.Józef Grabowski pisał, że powtarzając w swoistej interpretacji spotykany w kościołach wzór nieludowy, artyści ludowi znaleźli własne rozwiązania formalne i nasilili go spotykanym jedynie u ludowych świątków wyrazem. Powstał więc  twór na wskroś ludowy i tak charakterystyczny, że może być w pełni uważany za symbol polskiej sztuki ludowej. To Polacy ponieśli swojego Frasobliwego na Litwę i z wygnańcami politycznymi przedostał się on do niektórych okolic Rosji.

Z różnych powodów stawiano kapliczki przy wiejskich drogach. Okazji bywało dość: pobożny uratowany od pioruna, od koni, które poniosły, w miejscu cudownego objawienia, dla ochrony przed powodzią, morem, zbójcami, wznosił kaplicę lub kapliczkę — pisał Aleksander Brũckner. Figury Matki Boskiej stawiano w podzięce za opiekę, albo po to, aby jej pomoc sobie zapewnić.  Święty Jan Nepomucen był stawiany przy brodach i mostowych przeprawach, strzegł od powodzi, ale i przed suszą również. Od pożarów był św. Florian, a św.Roch od zarazy, ale był też patronem urodzaju.

 


Ten  z powyższego zdjęcia znajduje się obok kościoła we wsi Jeruzal na skraju Puszczy Bolimowskiej. Widocznie dlatego, że pleban uznał, że go nie może zabraknąć obok świątyni we wsi Jeruzal. Jak powiadają ci, co się znają, z powodu upadku Jerozolimy rzeźbiony polski Chrystus się frasuje. Tutaj jest więc całkiem na miejscu, chociaż chyba z nim coś nie tak, ze wszystkich, jakie znam, jest to jedyny Frasobliwy  w rozmiarze XXL.

Z jakiego powodu pojawiał się na polskiej wsi kapliczny Chrystus Frasobliwy? I dlaczego ta  rzeźba została wzorcowym polskim świątkiem?  Myślę, że ten Frasobliwy jest po prostu jednym z nas, chociaż to Bóg, nasz pan i władca w koronie, ale w cierniowej. Jak i my umęczony, zatroskany. Bo my tacy jesteśmy w tej naszej ojczyźnie: umęczeni. Pańszczyźniani. Jak nie dziedzic i jego ekonom, to przemarsz wojsk, najeźdźca i okupant albo i władza zła, chociaż nasza. Zawsze jest  ktoś nad nami. W pobożnych kościelnych pieśniach słychać to nasze umęczenie, w słowach i melodiach.  Frasobliwy opuścił jednak polskie, wiejskie drogi. Spotkać go dzisiaj możemy w galeriach sztuki ludowej i muzeach, zawędrował w sąsiedztwo kościołów, na skraju wiejskich dróg spotkać go już bardzo, ale to bardzo trudno...  



W świetnym albumie Sztuka Kurpiów Jacka Olędzkiego z 1970 roku znalazło się to zdjęcie z  Puszczy Zielonej.  Kurpiowskie piaski były galerią sztuki - pisano. Często nie ustępującą uznanym ekspozycjom, tak jak w przypadku tego Chrystusa Frasobliwego z końca XIX w. przy drodze w Durlasach koło  Lelisa. Nieprzypadkowo użytkowe wytwory wiejskich bogorobów awansowały do miana sztuki dopiero w początkach XX w., gdy uczona sztuka stylowa "dorosła" do odchodzenia od realizmu. Frasobliwego z Durlasów rzeźbił legendarny Łukasz Raczkowski, którego dzieła zdobią najprzedniejsze galerie sztuki i kolekcje nie tylko w naszym kraju.

W tym obrazie z Kurpiów Zielonych jest zawarte to wszystko, o czym tutaj mówimy. Frasobliwy jest jednym z mieszkańców tej ziemi, który zatrzymał się na poboczu piaszczystej drogi (pamiętam z lat dawnych, że tam były wyłącznie piaszczyste drogi. Taką ziemię z Kurpiów zapamiętałem ze swoich pierwszych tam wypraw przed pięćdziesięciu laty. Pamiętam też takie pojedyncze stare sosny na skrajach wiosek, pozostałości ogromnej niegdyś puszczy, która miała nas strzec od północy przed najazdami sąsiadów z ziem nadbałtyckich). Na tym zdjęciu fotograf uchwycił klimat tamtego czasu. Przyznam się, że ze wzruszeniem się tej fotografii przyglądam.


Wiesław Myśliwski w jednym z numerów Twórczości pisał o kresie kultury chłopskiej.  Że z natury rzeczy kultura chłopska to kultura bytu i miejsca, zamknięta w kręgu człowiek – ziemia – przyroda. Że motywacją istnienia było jedynie trwanie i przetrwanie. Kultura chłopska – kontynuował pisarz -  „to kultura zgody z losem, afirmująca życie takie, jakie przypadło człowiekowi w udziale, odpowiadająca na pytanie, jak żyć, kiedy żyć się często nie dawało, jak odnaleźć pył swojego istnienia w chaosie wszechrzeczy, jak przemijać z pokorą. (...) Chrystus Frasobliwy, to arcydzieło polskiej sztuki przestrzennej, jest przecież chłopskiej proweniencji. To Bóg z chłopskiej doli, zatroskany jak chłop i bezradny jak chłop. Synteza losu, nie tylko rzeźbiarska forma. Kto ją pierwszy wyrzeźbił, składał Bogu w ofierze swoje poniżenie, swoją nadzieję”. Dzisiaj – konstatuje Myśliwski – Frasobliwy został „utowarowiony”, stał się przedmiotem handlowym, jako wyraz tzw. kultury ludowej, a owa kultura ludowa nie jest jednoznaczna z kulturą chłopską. 
 

Jakoś tak się ułożyło, że na naszym Mazowszu  nie ma zbyt wielu Frasobliwych. A stąd właśnie, z okolic Garwolina pochodzi znakomity, pełen wyrazu Chrystus Frasobliwy, który na dodatek jest najstarszym z przydrożnych, jakie się zachowały w Polsce. W roku 1650 umieszczono  go w kapliczce przydrożnej we wsi Anielów na poludnie od Garwolina.  Pierwsze informacje o tej wiosce pochodzą dopiero z lat osiemdziesiątych XIX wieku. Figura została wyrzeźbiona ponad trzysta lat wcześniej. Jak to się stało, że tam się znalazła? nie we wsi, lecz na odludziu? czy wtenczas było to odludzie?                     

Dopiero po II wojnie światowej odkryto wartość tej figury. Jak wiele innych zabytków sztuki na Mazowszu, tak i ten w czasie ich inwentaryzowania odkryły panie Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska. W terenie, na miejscu w Anielinie jest dzisiaj kopia rzeźby, oryginał znajduje się w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. Specjalnie tam pojechałem, aby rzeźbę zobaczyć i sfotografować. Jest wielką ozdobą tego muzeum, było nie było jest to najstarsza zachowana w Polsce drewniana kapliczka słupowa. Wyciosana jest w pniu, na frontowej ścianie umieszczono napis będący fragmentem popularnej do dziś pieśni suplikacyjnej: Święty Jezu, święty i mocny, święty a nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami. 

Oryginalna rzeźba jest niepolichromowana, wykonana z surowego, spękanego przez lata drewna. Kopia z Anielowa w zasadzie jest wierna oryginałowi, ale nie wiadomo dlaczego pomalowano ją na różowo. Gdy dokładniej się przyjrzeć i porównać zdjęcia obu, na pierwszy rzut oka widać, że kopia wyrazu oryginału nie ma zupełnie.  W Anielowie też byłem, a jakże. Pośród zieleni mazowieckiego pejzażu nie najgorzej  tam wygląda ten na różowo pomalowany Frasobliwy. 

Inwentaryzacja krajoznawcza z czasów PRL odnotowywała  figury Frasobliwego w kilku wioskach Kurpiów Zielonych, we wsi Sul koło Kadzidła, w Brzozowym Kącie... Nie bylem tam całe lata, czy one tam jeszcze stoją? Dobrze byłoby wiedzieć. A były tam kapliczki z Frasobliwym przepiękne. Jak ta poniżej, ona jest z Gąsek koło Ostrołęki, sfotografował ją Jacek Olędzki i w czarno białej reprodukcji pomieścił w swoim albumie z 1970 roku.


Przyglądam się temu świątkowi w zachwyceniu. Kurpiowskim zwyczajem postać Frasobliwego jest obleczona w szatę jakby zakonną, w zakrywającą całe ciało suknię, inaczej niż na środkowym Mazowszu, gdzie Frasobliwy jest półnagi, odziany tylko w przepaskę biodrową, jak ten z Sierpca, ze zdjęcia zaczynającego ten blog, albo jak ten z Anielowa. Największe wrażenie w tej kurpiowskiej  rzeźbie robi na mnie twarz! Zwyczajna, kurpiowska i mazowiecka. Ot, usiadł sobie sąsiad przy drodze i się zadumał. Po prostu, zwyczajnie, jak każdy. Ten usiadł pod dachem pośród krajobrazu wiejskiego w kurpiowskich Gąskach. Taką twarz mógł wyrzeźbić naprawdę wielki artysta. Chociaż nie kończył żadnej szkoły, ani kursów. Jak i kowal, który tak pięknym krzyżem własnej, kowalskiej roboty, przyozdobił szczyt domku, skrywającego głównego kapliczki bohatera. Takie i jeszcze ładniejsze  żelazne krzyże były specjalnością Kurpiowszczyzny. 


Czasem, zupełnie przypadkowo, na Mazowszu wciąż można trafić na kapliczkę, w której skrywa się Frasobliwy. Najczęściej nie jest to żadne dzieło sztuki, ot taki sobie, najzwyklejszy wiejski Chrystus Frasobliwy. Jednego takiego sfotografowałem nie tak dawno we wnętrzu kapliczki na wschodnim Mazowszu.  Ileż ludzkich modlitw  unosi się wewnątrz tej kapliczki! Z każdym świętym obrazkiem związana jest jakaś intencja, podziękowania za okazane łaski, prośba o pomoc w strapieniu. Jaka kryje się za tym Chrystusem Frasobliwym? Dlaczego on się tutaj znalazł, kto go tutaj umieścił i dlaczego?  Tę kapliczkę trafiłem w okolicach Siennicy. Pstryknąłem zdjęcie i swoim małym fiacikiem pojechałem dalej. Nie zapisałem obok jakiej miejscowości ona kapliczka stoi. Nie mam zdjęcia całej kapliczki. Mam do siebie żal.

 

W całkiem sporej wielkości murowanej przydrożnej kapliczce we wsi Lesznowola koło Grójca znajduje się wnęka, a w niej skrywa zachwycający Chrystus Frasobliwy, skromny, taki jak należy. Jest na fotografii poniżej, nie moglem się mu oprzeć, na zdjęciu mieć  go musiałem. Kapliczka w której jest umieszczony, jest wysoką, kilkupiętrową budowlą, wystawioną w roku 1891 i najprawdopodobniej w intencji ustąpienia epidemii cholery; ustąpiła dopiero pięć lat po wystawieniu kapliczki. 

W wieku XIX kilka razy cholera nawiedzała Mazowsze, ostatnia w swoich końcowych latach, zabierała tysiące ofiar. W epidemiach powinniśmy więc być biegli. Dlaczego więc teraźniejsza zaraza tak bardzo  spokoju nie daje? Dziewiętnastowieczna cholera została w jednym z najbardziej popularnych polskich przekleństw: o żesz ty, cholero jedna. Ciekawe, jak wśród polskich przekleństw umości się koronawirus, albo covid. Ty, kowidzie jeden?

Na środkowym Mazowszu kapliczki z Frasobliwym stawiał czasem nie tzw. lud z potrzeby serca, ale dziedzic. Bo przy jego dworze ten symboliczny polski świątek być powinien i basta. Piękna latarniowa kapliczka z figurką Frasobliwego stoi w Żelazowej Woli. Wysiadający z aut i autokarów turyści pędzą do muzeum chopinowskiego, na kapliczkę mało kto zwraca uwagę. Obok dworu w Tułowicach wznosi się tamtej bliźniacza, obecny dziedzic jest artystą malarzem, odbudowywał z ruin zabytkowy dwór, urządzał okolicę jak trzeba, na szlachecką modłę, o kapliczkę zadbał, sam jest zresztą herbowym szlachcicem z dziada pradziada. 

Inny dziedzic Frasobliwemu kazał strzec skrzyżowania dróg w Pilaszkowie koło kampinoskiego Zaborowa; jest na zdjęciu powyżej. Kilka lat temu zbudowano rondo na tym skrzyżowaniu i w jej obecnym usytuowaniu – piszą autorzy tekstu na stronie internetowej pt. Wirtualne Muzeum Ożarowa Mazowieckiego – figura nie wygląda na uszanowaną ani jako obiekt kultu, ani jako leciwy obiekt malej architektury, ani jako ozdoba krajobrazu wsi mazowieckiej. Kapliczka pochodzi z lat 80-tych XIX wieku. Fundatorem był Teodor Ostrowski, o czym świadczy wyryty w kamieniu napis. Figura Chrystusa nie jest rzeźbą o szczególniejszych walorach artystycznych, to praca rzemieślnika, który obsługiwał także cmentarze. przecież jednak nie można jej odmówić wyrazu. 

   Ustawiono kapliczkę z Frasobliwym w parku otaczającym siedzibę Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze" . Zapewne  to praca artysty, a nie wiejskiego świątkarza (chociaż kto wie, nie zasięgałem języka). Wyciosany w pniu, bardzo sympatycznie prezentuje się pośród parkowego otoczenia, przygląda się czasem mazowszańskiej młodzieży, prawie tuż obok są budynki w których zespołowicze mają swoje kwatery i tam są miejsca, gdzie ćwiczą. Park jest teraz otwarty dla zwiedzających, można się po nim przechadzać i przypatrywać miejscu, gdzie powstawała legenda Zespołu, jako najbardziej znanej wizytówki polskiej kultury ludowej. To wspaniałe, że nie zabrakło tu tej kapliczki. Przy mazowieckich drogach takich już nie spotkacie. Jedźcie więc, drodzy państwo, do Karolina koło Otrębusów! 

Niewiele dzisiaj przy wiejskich, mazowieckich drogach kapliczek z wprawiającymi w zachwyt rzeźbami Chrystusa Frasobliwego. Gdyby nie muzea, w których znalazły schronienie przed kradzieżą, nie mielibyśmy żadnej szansy o nich wiedzieć. Niektóre pozostały nadal na Mazowszu, jak te, a najbardziej ze wszystkich wstrząsający naturalizmem Frasobliwy, który znalazł schronienie  w Muzeum Diecezjalnym w Płocku. 

Albo ten  ze zdjęcia otwierającego post, Frasobliwy z sierpeckiego Muzeum Wsi Mazowieckiej, gdzie prócz drewnianych, wiejskich domostw, takich jakie się w każdym skansenie znajdować powinny, znajduje się również zachwycająca galeria sztuki ludowej. Frasobliwy z mazowieckiego Anielowa zawędrował do muzeum w Krakowie, a do muzeum etnograficznego w Toruniu  dzieło Józefa Soboty z Reguta (pisałem o nim m.in. w poście Lipa Czesława Łaszka). Takich wspaniałych rzeźb, całkowicie osobnych, niepowtarzalnych, ukazujących ogromny talent twórców, na pewno nie spotkamy już w przydrożnych kapliczkach mazowieckich...

 

    Na koniec chciałbym wspomnieć jeszcze o jednej rzeźbie z piękniejszych, rzeźbionych, kaplicznych figur Chrystusa Frasobliwego, którą oglądałem przy leśnej drodze o pół kilometra od Karczewa, jest współcześnie wykonana z drewna przez rzeźbiarza Stefana Lisowskiego z Góry Kalwarii. Na urokliwym obiekcie, nazywanym kapliczką leśnych rowerzystów, umieszczono tabliczkę z mottem: "W nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy; leśni rowerzyści". Bardzo to mądre zdanie. Wzruszające, że powstają takie rzeźby. Ta jest pełna wyrazu, zarówno tradycyjna, jak  i  nowoczesna w formie, jest po prostu świetna!  


.................................................................... 

  








1 komentarz:

  1. To wspaniałe, że odsłania Pan bogactwo kultury Mazowsza. Cudownie się to czyta i aż ma się ochotę udać w podróż obejrzeć tych wszystkich Frasobliwych. Proszę pisać dalej. Z chęcią wszystko przeczytam.

    OdpowiedzUsuń