wtorek, 26 września 2023

W jabłoniowych sadach południowego Mazowsza

Byłem tam  dopiero co, jak co roku tam jadę o  jesiennej porze późnego września. W podróż do największego sadu Europy wyruszyłem  pociągiem Kolei Mazowieckich z warszawskiego dworca. Po godzinie  jazdy wysiadłem na przystanku  Gośniewice. A potem  pieszo poszedłem w głąb tego sadu. Z tego przystanku poprowadziłem przed laty nieoznakowany szlak w jednym z moich broszurowych przewodników z serii „Podwarszawskie szlaki piesze”, wydawanych przez wydawnictwo Sport i turystyka w latach siedemdziesiątych XX wieku. Sześćdziesiąt lat minęło od tamtego czasu, a ja wciąż tutaj przyjeżdżam. Tuż obok przystanku kolejowego zaczynają się teraz jabłoniowe sady. I ciągną dalej, het! na wschód ku Warce, Konarom i Czerskowi...
   


Południowe Mazowsze jest krainą owocowych sadów. Jak z winnic słynie włoska Toskania, francuska Burgundia i jeszcze kilka innych regionów w cudzoziemskich krajach, tak w sadów jabłoniowych słyną okolice podwarszawskie. Wcale niedaleko od polskiej stolicy, o niespełna pół setki kilometrów zaledwie. Jeszcze w początkach wieku XX wioski na południu Mazowsza były biedne, tak samo jak i w innych regionach ziemi mazowieckiej. Wszystko zaczęło się już w niepodległej Polsce. Popularyzacja  ogrodnictwa włościańskiego szybko wydała owoce. Idea była taka: każdy chłop powinien mieć przy domu sad owocowy, on miał zapewnić rodzinie dostatek, a  wykształcenia dzieciom. I tak południowe Mazowsze stawało się sadowniczą potęgą. 
 

 


Mówi się, że matką sadownictwa w tej mazowieckiej okolicy była Bona, rodowita Włoszka, a polska królowa w wieku XVI. Prawdziwy rozwój tutejszych sadów datuje się na koniec XIX wieku. Trzeba jednak pamiętać, że jabłonie w Polsce rosły grubo przed Boną. Dostarczały owoców mieszkańcom terytoriom dzisiejszej Polski już w okresie halsztackim w epoce żelaza, a więc w okresie od VII do V wieku przed nową erą. W lasach rosła dzika jabłoń płonka. Nosząca łacińską nazwę Malus silvestris, rośnie w naszych lasach nadal. Niewątpliwie owoce tych drzew były zbierane z dzikiego stanu przez człowieka od czasów najdawniejszych .

Zadziwiające: Bona, po śmierci męża z jego woli przez kilka lat władczyni Mazowsza,  tak niewiele tutaj pozostawiła po sobie. Na pewno tym, co naprawdę jej ziemia ta zawdzięcza, to sady owocowe. Nie lubili jej polscy panowie szlachta. Była obcą, z obcego kraju. Ksenofobia jest na pewno istotnym elementem polskich przypadłości narodowych. Była inteligentna. Za inteligentna. Przebiegła, a w polszczyźnie znaczy to tyle, co chytra. Też niedobrze. W jej rodzinnej Italii tez jej nie lubiano. Ta, którą w Polsce posądzano tyle razy o szafowanie trucizną, zmarła sama otruta dnia 19 listopada 1557 roku na zamku w Bari. 
 


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
O Bonie już dawno sadownicy mazowieccy zapomnieli, a sadów przybywa i przybywa. Prawie polowa wszystkich zbiorów jabłek w Polsce stąd pochodzi. Dzięki tym sadom i plantacjom mazowieckim Polska należy do czołówki europejskich producentów jabłek i zajmuje czwartą pozycję po Włoszech, Francji i Niemczech. Są tam przecież i inne owoce:  grusze, śliwy, wiśnie, czereśnie i – przede wszystkim – truskawki, ale przede wszystkim na południu Mazowsza pysznią się jabłoniowe sady. Zmieniały się gatunki jabłek, jakie tu hodowano. Jabłka mojej młodości już niemal wszystkie odeszły w przeszłość, chociaż czasami można się jeszcze z nimi spotkać. Rozczulamy się w rówieśnym towarzystwie na samo tylko wspomnienie tamtych jabłek. I powraca we wspomnieniach ich niezrównany smak. Smak wczesnej antonówki, w której miąższ zagłębiały się nasze młode zęby już wczesnym latem. Smak koszteli powraca, jabłka wyhodowanego przez zakonników z mazowieckiego Czerwińska pod koniec XVI wieku. Podobno jeszcze czasem można nabyć kosztele na warszawskich straganach. Jak i smak renety, a były renety szare i były złote. Koksę się pamięta, a jakże. I późniejsze boikeny, cortlandy, idarety.
 


Dzisiaj najważniejszą role sadownicy mazowieccy wyznaczyli dwom gatunkom jabłek. Jednym jest Szampion. Owoce ma czerwone, jest odmianą czeską, wyselekcjonowaną w 1970 roku w miejscowości Skirzovice z mieszańców Golden Delicious i Koksa Pomarańczowa. Zaletami tego jabłka jest wczesne wchodzenie w okres owocowania oraz obfite i coroczne plony. Na popularność tego jabłka u nas jest  wysoka jakość i smak owoców. 
 

 


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Z Ameryki przybyło do nas  deserowe jabłko Golden Delicious o jasnozielonych owocach. To odmiana uprawna jabłoni domowej, należąca do grupy odmian zimowych, wyselekcjonowana  w USA w roku 1890 w Wirginii Zachodniej. W warunkach polskich dojrzałość zbiorczą osiąga w połowie października, a dojrzałość konsumpcyjną w grudniu.



Nie najgorszy  rodowód mają nasze mazowieckie jabłka. Jabłoń rosła w biblijnym raju, tak w każdym razie jest przedstawiana na wielu starych obrazach. Biblijne drzewo poznania dobra i zła jest uważane powszechnie za jabłoń; biblijna Ewa przedstawiana jest z jabłkiem w dłoni.  Mały Jezus na ramionach Matki również często przedstawiany jest z jabłkiem. I - bardzo to ważne dla chrześcijańskiej wiary znaczenie symboliczne - z żywym jabłkiem!  Jabłka królewskie niejednokrotnie bywały szczerozłote, często inkrustowane drogimi kamieniami. Interesujące, iż jabłoń nie odgrywa praktycznie żadnej roli w wierzeniach ludów słowiańskich. Istotną rolę ma natomiast w ludowej medycynie i to na całym świecie. Uważano, że jabłka wzmacniają serce i żołądek, a dzieci chronią od mizerności.  Podobno spożywając dwa jabłka dziennie, ustrzeżemy się od sklerozy. A ileż to wspaniałych przysłów jest związanych z jabłkami! Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Zjeść kwaśne jabłko. Cóż po pięknym jabłku, jak jest zgniłe. Jaka jabłoń, takie jabłko. Nie każda jabłonka słodkie jabłka rodzi. I wiele, wiele innych...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz