Dąb Wojciecha Jastrzębowskiego w Puszczy Kampinoskiej 
Znacznych rozmiarów dębów jest w Puszczy Kampinoskiej sporo. Najokazalszy rośnie pod Krzywą Górą, otrzymał imię Romana Kobendzy, znakomitego botanika, badacza przyrody Puszczy Kampinoskiej i inicjatora utworzenia na jej terenie parku narodowego. Prof.Kobendza jest także patronem rezerwatu sierakowskiego. a utworzony został jeszcze w roku 1937.
Nazwisko Wojciecha Jastrzębowskiego zna niewielu z tych, którzy wędrują po Puszczy
Kampinoskiej, chociaż na pewno przyznają się do
znajomości tej puszczy i czasem nawet się tą znajomością chwalą. A
przecież powinno się wiedzieć kim był, on albowiem jako pierwszy
organizował wycieczki do tej podwarszawskiej puszczy. Dawno temu to było, w drugiej połowie XIX wieku. Przed nim nikt z Warszawy na wycieczki po lesie nie chodził. Był świetnym
botanikiem, profesorem Instytutu Agronomicznego na warszawskim
Marymoncie, uwielbianym przez młodzież profesorem i mentorem życiowym.
„Nie wiecie na co wam się kiedyś przyda wielka nauka chodzenia – mówił do swoich studentów. – Człowiek
na ten świat przychodzi i ze świata schodzi, umieć więc chodzić, znaczy
umieć już w części spełniać zadanie, jakie nas w tej wędrówce od
kolebki aż do grobu czeka”.

Warto
się przyjrzeć tej starej fotografii. Zobaczy się na niej twarz
przyjazną, pogodną, budzącą zaufanie. To twarz wielkiego Polaka, dobrego
człowieka i patrioty. Dla współczesnych Polaków ten człowiek jest
niemal zupełnie nieznanym. Żył długo. Osiemdziesiąt trzy lata. Gdy umierał w roku 1882, mógł sobie
powiedzieć, że powierzone mu zadanie wypełnił. Spoczął
na cmentarzu powązkowskim; kwatera 162 (V/16).
Studentem Jastrzębowskiego był m.in. Józef Wieniawski „Jordan”, brat
słynnego skrzypka Henryka. Pozostawił po sobie opisy wędrówek z
profesorem, pełne wdzięku i oddechu przygody. „W ślad za nim ruszaliśmy
żwawo, zapominając o znużeniu i niewygodach, a gdy zapadająca noc
czyniła dalsze poszukiwania niemożliwymi, miękka leśna murawa lub wiązka
świeżego siana bywały wezgłowiem, na którym spoczywały młodość, zapał i
marzenia... Powracaliśmy z ekskursji do głębin Puszczy Kampinoskiej
wszyscy zdrowi i weseli, pogodni i beztroscy”.
Do Puszczy Kampinoskiej był wtedy z Warszawy kawał drogi. Z
warszawskiego Marymontu trzeba było pieszo dyrdać przez Bielany i
Młociny aż za Sieraków, dopiero tam zaczynały się puszczańskie lasy. W pierwszej połowie XIX wieku (o tym warto
wiedzieć) pomiędzy Młocinami, a Sierakowem lasu prawie nie było. Wojciech Jastrzębowski był pierwszym, który łączył w sobie poszukiwania przyrodnicze w terenie z
turystyką. Ale nie miał pan Wojciech żadnego pomnika, żadnego kamienia, które by go przypominało współczesnym turystom. Teraz już mieć będzie.
W dniu 24 czerwca 2025 roku Rada Naukowa Kampinoskiego Parku Narodowego zarekomendowała Dyrektorowi Parku nazwanie mianem Dębu Wojciecha Jastrzębowskiego zwanego dotąd Starym Dębem zabytkowego dębu szypułkowego, rosnącego obok osady służbowej KPN na polanie zwanej Posadą Sieraków, albo częściej Pichlówką, od nazwiska tam mieszkającego przez wiele lat leśnika.

Ten dąb jest największym spośród kilku okazałych dębów szypułkowych w sąsiedztwie. Ponad dwustuletnie drzewo ma 340 cm obwodu na wysokości piersi. Obok niego "polował" filmowy król
Władysław Jagiełło, grany przez Gustawa
Holoubka w serialu telewizyjnym. Przy tym dębie kończy się trasa ścieżki przyrodniczej podwarszawskiego parku narodowego. Poprowadzono ją początkowym odcinkiem najbardziej chyba popularnego szlaku puszczańskiego dla pieszych, wyznakowanego zielonym kolorem i wiodącego z Dziekanowa Leśnego w stronę Sierakowa. To Puszcza Kampinoska w pigułce, w otoczeniu szlaku jest wszystko, co w
niej najlepsze. Są
mieszkańcy Stolicy, którzy
przyjeżdżają na tę trasę po kilka razy w roku, aby oglądać
zmienność dekoracji w zadziwiającym teatrze natury.
Szlak
zielony przemierza całą puszczę, żaden inny z puszczańskich szlaków nie jest aż tak w atrakcje turystyczne i krajoznawcze. Dobrze, że rosnący przy tym szlaku ten okazały dąb pod Sierakowem będzie nam teraz przypominał tego wielkiego człowieka. Brakowało ma jego upamiętnienia w Puszczy Kampinoskiej, dobrze że zwiążemy jego postać z tym właśnie szlakiem. Zaczyna się on w sąsiedztwie Warszawy, na krańcowym przystanku warszawskiego autobusu w Dziekanowie Leśnym, kończy się w
oddalonej o ponad 50 km Żelazowej Woli, w której urodził się Fryderyk
Chopin. Społeczeństwo godnie pamięć Wojciecha Jastrzębowskiego uczciło, umieszczając tablicę z jego epitafium w warszawskim
kościele św.Krzyża, opodal serca Fryderyka Chopina i epitafiów innych
wielkich Polaków, Władysława Reymonta, Józefa Ignacego Kraszewskiego,
Bolesława Prusa, Juliusza Słowackiego i Władysława Sikorskiego...
......................................................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz