poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Na raszyńskich stawach

Wyspa Kormoranów na Stawie Falenckim. Fot.L.Herz
 Zupełnie niezwykłym obiektem przyrodniczym są Stawy Raszyńskie obok Raszyna. Koło nich codziennie przejeżdża ponad 60 tysięcy pojazdów i uwzględniając wśród nich autobusy, zapewne wypadną cztery osoby na pojazd, wychodzi więc na to, że codziennie przez Raszyn przejeżdża ludność Gdyni lub połowa mieszkańców Gdańska, z niemowlętami włącznie. Większość mija raszyńskie stawy, ledwo je dostrzegając.
Raszyńskich stawów jest jedenaście, pierwsze z nich powstały już w roku 1784, hodowlę ryb na większą skalę rozpoczął w roku 1839 ówczesny właściciel majątku Jan Spiski, jeden staw nosi jego nazwisko, największe z pozostałych też mają swoje nazwy: Puchalski jest niedaleko wsi Puchały, Raszyński pod Raszynem, Parkowy Dolny i Parkowy Górny graniczą z pałacowym parkiem, a w Falentach jest Staw Falencki na południe od Hrabskiej Drogi, jest to wielkiej urody aleja dojazdowa do pałacu, wysadzona stareńkimi jesionami. W stawach hoduje się ryby, stawy się zarybia, ryby się odławia, jak to w stawach, część zimę spędza w zimochu, ze stawów pozostałych na zimę wodę się spuszcza.

Istotą istnienia raszyńskich stawów jest hodowla ryb, ptaki są tylko dodatkiem, jednak z biegiem lat dodatek ten przestał już grać role epizodyczne i to z powodu ptaków, które na tych stawach bytują, w roku 1978 utworzony został rezerwat przyrody i dla podziwiania tych ptaków, a nie karpi, została urządzona nad stawami ścieżka turystyczna z pobudowanymi na niej ambonami obserwacyjnymi, pozwalającymi znakomicie na obserwację ptasiego towarzystwa, pływającego i fruwającego w rezerwacie.

Ptaki czują się tutaj wyśmienicie, niektóre gatunki rozmnożyły się nadzwyczajnie, niektórych jest już zbyt wiele i bardzo zagrażają hodowli ryb, straty w rybostanie są poważne i to jest problem, nad którym deliberują przyrodnicy: co zrobić, aby i wilk był syty, i owce całe. Spotkać tam można ptasie rarytasy, na widok których każdy rasowy ptakolub i ptakolubka drżą z podniecenia. Dostałem właśnie zdjęcia, jakie tam w ostatnią kwietniową sobotę roku bieżącego zaprzyjaźniona birdwatcherka uczyniła.

Są na tych zdjęciach niezwykłości wielkie. Jest zdjęcie pary dzikich gęsi, te gęgawy fotograficznie zostały zdjęte kolo Raszyna w końcu kwietnia i są już ze swoimi małymi gąsiątkami, które dopiero co przyszły na świat. Pod koniec kwietnia! Kiedy się jeszcze wiosna nie rozpoczęła na dobre. I do tego przy granicach dwumilionowej aglomeracji miejskiej. A na drugim zdjęciu jest para kormoranów na gnieździe, niesłychana sprawa. Słynny fotografik przyrody, Włodzimierz Puchalski, aby fotografować dzikie gęsi i kormorany jeździć musiał na Mazury. O kormoranach na Mazurach śpiewano piosenki. Wciąż są symbolem mazurskich jezior. Z nimi kojarzymy sylwetkę dużego czarnego ptaka, jak z szeroko otwartymi skrzydłami, które suszy po podwodnym polowaniu, siedzi na jakimś konarze, lub wbitym w wodę palu. Dlaczego ni stąd, ni zowąd ilość kormoranów na świecie się zwiększyła, a one pojawiły się u nas, nawet w Warszawie? Powyrabiało się w tym świecie przyrody, oj, powyrabiało! 

Gęsia rodzinka czyli gęgawy z dziećmi na spacerze. Fot.U.Kaczyńska
Mazowieckie kormorany na gnieździe koło Falent. Fot.U.Kaczyńska

1 komentarz:

  1. Pokazuje corce mojej I czytam jej bo wlasnie sie uczy o ptakach w szkole. Oznajmila mi ze chce ksiazke ze wszystkimi ptakami swiata. hah

    OdpowiedzUsuń