Prima aprilis
Piszę to 1 kwietnia, piątek. Prima aprilis. Rok jest 2022. Kilka dni temu kalendarze odnotowały pierwszy dzień wiosny. Dzisiaj przez Warszawę przechodzą dość łagodnie śnieżyce. Śnieg jest mokry, ziemia lekko pobielona. A ja przypomniałem sobie nadzwyczajną wycieczkę na Prima Aprilis, jaką odbyłem z przyjaciółmi z turystycznych szlaków w roku 2017.
Wszystko było tamtego dnia w najlepszym gatunku. Już początek był niezwykły, normalny, zwykły, rozkładowy autobus opuściliśmy pośrodku lasu, w Puszczy Kamienieckiej nieopodal Szumina. Pogoda rozkoszna, słoneczna, niemal upalna. Las zielony, niebo niebieskie, doszliśmy nad Bug, a on też w barwie niebieskiej, ogromne rozlewiska na nadbużańskich rozlewiskach niebieskie również. Pąki wierzbowe zmieniały się właśnie w wielkanocne bazie o kremowym odcieniu.
Z góry przyglądały się nam bieliki, w szuwarach gęgały gęgawy, czasem któraś z nich przemknęła przed nami, z gęganiem oczywiście, dał się słyszeć tęskny głos kulika. Jedna z nas, która zna się na ptakach jak nikt, co chwilę wykrzykiwała nazwę jakiejś ornitologicznej rzadkości, a to krakwy, to rożeńca, ona też pierwsza dostrzegła nad rozlewiskami wokół Ugoszczy pomykające gromadki batalionów bojowników, a kto choć trochę jest zaprzyjaźniony z przyrodą ten wie, że batalion u nas to rarytas, że zobaczyć go to rzecz rzadka, od lat bataliony spotykane są w naszym kraju tylko na przelotach.
Równie rzadko przytrafiają się takie wycieczki, jak ta primaaprilisowa. W skali dziesięciostopniowej, ta zasługiwała na notę najwyższą, po prostu: dwanaście punktów, bezdyskusyjnie. I nas było dwanaścioro. Po wycieczce od uczestniczek dostałem mejlem zdjęcia. Odpisałem, że dziękuję, i że wciąż tam jestem. Jakbym zupełnie jeszcze stamtąd nie wrócił... A na to dostałem odpowiedź: też tak to czuję i bardzo mi z tym dobrze.
Tak było! Pamiętajmy takie chwile, bo bezcenne. Nie było wtedy żadnej zarazy, wojny nie było u sąsiadów i jej cienia nie było nad naszym krajem. A my byliśmy młodsi. Bywajcie w zdrowiu !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz