sobota, 4 października 2025

Ślady historii w Śladowie

Większość z tych, co to są przekonani, że świetnie znają Puszczę Kampinoską, nie była zapewne nigdy w Śladowie. To niewielka wioska, położona nad Wisłą na północno-zachodnim krańcu podwarszawskiej Puszczy, w otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego. Powiadają, że nazwa ta to stąd się wzięła, że tu sporo po sobie śladów pozostawił Władysław Jagiełło. Istniał już albowiem ten Śladów w XV wieku, a od końca XVIII w. przez sto pięćdziesiąt lat mieszkali w niej także koloniści „olenderscy”. Kilka powodów jest, aby Śladów odwiedzić. Przede wszystkim trzeba zobaczyć imponujący  pomnik przyrody, dąb szypułkowy o nazwie „Obrońca” . To potężne drzewo ma 6 metrów obwodu na wysokości piersi. Pośród zabytkowych drzew  nie ma sobie równych  w całej Puszczy Kampinoskiej i jej otulinie. 


  Rośnie na terenie jednego z gospodarstw śladowskich, dla gospodarzy jest drzewem domowym,  jednym z mieszkańców siedliska. Jest bardzo wiekowym drzewem. Miejscowi dają mu osiemset lat. Zapewne aż tylu nie ma, pamięta na pewno wiele. Nazwano go Obrońcą dlatego, że we wrześniu 1939 r., gdy w czasie działań wojennych płonęła sąsiadująca z nim stodoła, on własną piersią powstrzymał pożar przed przeniesieniem się na pozostałą część wsi. Ślady ognia są nadal widoczne na pniu od wschodniej strony.  
 
 
W pobliżu, na wale przeciwpowodziowym nad Wisłą, wznosi się w Śladowie smukły  obelisk.  Pod nim też stanąć się powinno. Upamiętnia dramatyczne wydarzenie z czasów wojny. W dniu 18 września 1939 r., w czasie ataku na pozycje broniącego się tutaj oddziału polskiego hitlerowcy użyli miejscowej ludności jako żywej zasłony. Żołnierze polscy, nie chcąc zabijać cywilów, poddali się do niewoli. Niemcy wszystkich wymordowali. Zginęło 252 żołnierzy oraz 106 osób cywilnych, wśród nich kobiety i dzieci. Uratowali się tylko dwaj mężczyźni. Jeden skrył się w wodzie, w której przeleżał dziewięć godzin, a następnie przepłynął rzekę, drugi ocalał, przyciśnięty trupem swego brata. 
 Od pomnika należy przejść nad brzeg Wisły. Po drugiej stronie rzeki widać zabytkowe opactwo w Czerwińsku z jego dwoma wieżami z czerwonego granitu. Górują nad okolicą od 1117 roku. Swoje lata mają!  
 


Nieopodal dębu, zaledwie kilkaset metrów od niego, wiódł ku rzece szlak wojsk jagiełłowych ku niezwykłemu na owe czasy mostowi drewnianemu, zbudowanemu przez mistrza Jarosława pod Kozienicami i spławionemu tutaj na łodziach. Pod murami opactwa i we wsiach sąsiednich chmara luda kłębiło się wonczas, wiele było tam rycerstwa ze wszystkich stron potężnego królestwa, a i z krajów sąsiednich siła. Wszyscy przygotowywali się na wielką wojnę z Krzyżakami, na którą król ich miał prowadzić. Tym mostem przejeżdżał król po wielekroć, tam i z powrotem, dudniły kopyta jego konia po drewnianym moście, gdy do puszczy na łów spieszył, boć myśliwiec był z niego zawołany, a że zapasy mięsiwa dla ogromnego wojska były nieustannie potrzebne, rozbrzmiewała puszcza od gwaru łowców królewskich. 

W pobliskiej Puszczy Kampinoskiej trzy potężne dęby zwano Jagiellonami, dwa nadal jeszcze żyją (chociaż na pewno nie pamiętają Jagiełły, oba mają zaledwie po ok.350.lat). Okazalszy nosi teraz nazwę Dębu Kobendzy, to nazwisko inicjatora powołania parku narodowego w tej puszczy. Widać na tym zdjęciu, że pień dębu ciągnie ku górze, ku światłu, korona tego drzewa zaczyna się wysoko nad ziemią. Wyrastał bowiem pośród wysokich drzew, wśród starodrzewu, musiał walczyć o to swoje królewskie życie wśród drzew mu wzrostem mu rówieśnych. Obrońca ze Śladowa wzrastał w terenie bezleśny, śladowanie go zaakceptowali, uznali za swojaka, ba! przynosił im dumę, był ich! Wiec rozrósł swoją koronę nad wyraz szeroko. Czapki z głów, proszę państwa. 

Taka to okolica wokół tego stareńkiego dębu we wsi Śladów na kampinoskim Powiślu. Ot, niewielki zakątek naszej ojczyzny. A jest w nim wszystko. I uroda naszej mazowieckiej ziemi, kawał jej historii i dramatyzm jej dziejów, i jej chwała. Obrońcy trzeba się pokłonić nisko i z szacunkiem, gdy go się odwiedzi. Potem zaś należy pójść ku pomnikowi i  nad brzeg Wisły, aby spojrzeć na wieżyce czerwińskiego opactwa na drugim brzegu rzeki. W pogodne niedziele niesie się po wodzie głos wiernych, śpiewających stare, kościelne pieśni w wiekowej bazylice. Zanim Śladowianie zbudowali własnym sumptem kaplicę, niedzielne msze odbywały się w tym drewnianym domu, widocznym na zdjęciu, w izbie za tymi oknami.   

PS. Całkiem niedawno, staraniem Muzeum Ziemi Sochaczewsikej i Pola Bitwy nad Bzurą ukazała się książka Sebastiana Tempczyka „Śladów – historia (nie)znana”.  Można ją  kupić w Muzeum Ziemi Sochaczewskiej.  

.........................................................................................


1 komentarz:

  1. Dąb istotnie zdumiewająco potężny i - jak na bitwę, którą stoczył - w formie bardzo harmonijny. Wiedziona którąś z Pana książek, szukałam go pewnego przedpołudnia. Dzień był powszedni, wioska jak wymarła, nigdzie nikogo. W ogrodzie bawiła się mała dziewczynka. Zapytałam, którędy mam iść do Obrońcy. Nie doczekawszy końca pytania, schwyciła mnie za rękę i żwawo prowadziła recytując historię dębu, której pewnie wszystkie dzieci śladowskie uczą się w szkole. To wszystko razem było przepiękne: to urodziwe dębisko i to dziecko, traktujące je jak dobrego znajomego, jak wujka czy miłego dziadka obwieszonego orderami, do którego obcy zachodzą wymienić pozdrowienie i parę słów.

    OdpowiedzUsuń