środa, 24 maja 2023

Wyspy Zawadowskie


 

Chociaż wyspy te znajdują się częściowo w granicach Warszawy, mało kto z warszawiaków wie o tym, że w ogóle one są. Gdzie jest Puszcza Kampinoska, wie o tym niemal każdy.  Chociaż nazwie puszczę Kampinosem i w tym przypadku o wieś Kampinos mu nie chodzi, przecież o co mu chodzi wiadomo. Las, to jest las. A na dodatek to jest park narodowy, a taki park narodowy to nie byle co. Myślę niekiedy, dość paskudnie zresztą, że ochrona przyrody jest jak wąż, zjadający własny ogon. Dopiero, gdy przy jakimś przyrodniczym obiekcie postawimy tabliczkę z napisem, że to pomnik przyrody, rezerwat lub park narodowy, wtedy dopiero poczynają ludzie ciągnąć ku niemu!  


Wyspy Zawadowskie od roku 1998 znajdują się w rezerwacie, utworzonym na Wiśle. Jednym z wielu wiślanych rezerwatów mazowieckim odcinku rzeki! A dając rezerwatowi nazwę,  są jego ozdobą. Celem utworzenia rezerwatu - powiada Wikipedia - jest ochrona ekosystemów wodnych w korycie środkowej Wisły, o charakterze naturalnym lub zbliżonym do naturalnego. Jest też miejscem gniazdowania i żerowania rzadkich gatunków ptaków oraz ostoją zwierząt związanych ze środowiskiem wodnym. 

Od roku 2004  niemal cała mazowiecka Wisła wraz ze swoimi brzegami,, nie tylko w tym rezerwacie, znalazła  się  w granicach jednego z europejskich obszarów ochrony przyrody Natura 2000. mazowiecki odcinek Wisły jest chroniony jako obszar specjalnej ochrony ptaków pod nazwą Dolina Środkowej Wisły. W roku 2004 przystępując do Unii Europejskiej, nasz kraj  urodę królowej polskich rzek ofiarował całej zjednoczonej Europie, wniósł ją w posagu jako nasze narodowe dobro. 


„Pod względem stopnia naturalności, bogactwa przyrodniczego i piękna krajobrazu ze środkową Wisłą na terenie Unii Europejskiej może konkurować jedynie Loara” – pisał dr Przemysław Nawrocki. Jest to rzeczywista ostoja dzikiego ptactwa lęgowego i przelotnego pomiędzy Dęblinem a Płockiem. Wielkie piaszczyste łachy są siedliskiem wielu gatunków mew, rybitw i sieweczek, a największe z wysp są porośnięte zaroślami wierzbowymi i topolowymi.  W Dolinie Środkowej Wisły gniazduje około 50 gatunków ptaków wodno-błotnych. Występują tu co najmniej 23 gatunki ptaków ważne w skali europejskiej. Ptasiarze są zachwyceni. A zwykli zjadacze chleba odnajdują tam po prostu niecodziennie piękny krajobraz. I to tuż obok wielkiego miasta!


 Wybrałem się tam ostatnio, aby odwiedzić  praski brzeg Wisły, na południe od mostu Anny Jagiellonki.  Podwarszawskie rezerwaty   „Wyspy Zawadowskie” i sąsiadujące z nim "Wyspy Świderskie", jawiły mi się jako argument za sensem powołania parku narodowego nad Wisłą. Zapatrzeni w jedyność i nadzwyczajną niezwyczajność Puszczy Kampinoskiej (skądinąd naprawdę nadzwyczajną)  powinniśmy się przyjrzeć niezwykłości tamtego, wislanego krajobrazu...



 „Rozległe, bezustannie wędrujące ławice piasku omywane podzielonymi strugami nurtu, tworzą trudny do przepłynięcia  labirynt wodny. Zatopione drzewa machają z głębin mocarnymi konarami ― odnotowuję z internetu: w portalu jawisla.pl.   ―   Wiry wycinają w dnie osiemnastometrowe studnie, na których dnie stukilowe sumy spokojnie czekają na żer. Archipelag Wysp Zawadowskich jest jednym z najcenniejszych przyrodniczo miejsc w stolicy Polski. Wisła trzy razy szersza niż w Śródmieściu, a to wciąż Warszawa. Bieliki przylatują tu aż z Kępy Radwankowskiej, by upolować gniazdujące na jednej z wysp mewy. Często spotkać można czarnego bociana i czaplę. Bobry pozują do zdjęć. W tych rezerwatach ochronie podlegają przede wszystkim miejsca gniazdowania ptaków.” 


 Nie jest tak łatwo zwrócić uwagę na  wyjątkowość tej naszej, warszawskiej Wisły. Ale i na konieczność ochrony tej wyjątkowości. Ale to się dzieje. Za sprawą ludzi, którym się chce. "Aby chronić Królową Rzek Wisłę, a ludziom przywrócić radość obcowania z Nią" założył Fundację Ja Wisła jeden z takich, którym się chce, nazywa się Przemysław Pasek. Wyprzedził swoimi działaniami to, co powinny robić stosowne urzędy od ochrony środowiska. A cele fundacji Ja Wisła są proste: ochrona naturalnego biegu Wisły i unikatowych wartości przyrodniczych doliny Rzeki, zachowanie nadwiślańskiego dziedzictwa kulturowego, kultywowanie tradycji i promocja kultury oraz kształtowanie prawidłowych relacji pomiędzy ludźmi a Rzeką. I to ostatnie jest chyba najtrudniejsze.

Na brzegu Wisły, z widokiem na Wyspy Zawadowskie, opowiadał mi o terenowej pracy wolontariuszy z fundacji Ja Wisła. O ustawianiu czerwonych tablic z orzełkiem w koronie i napisem "Rezerwat przyrody". O wkopywaniu metalowych słupków w ziemię pod te tablice,  obkładaniu ich kamieniami,  aby uchronić je przed wyrwaniem, zalewaniu tych kamienie betonową zaprawą. I o tym, że tablice były systematycznie niszczone. "Ale - mówił mi Zdzisław Smoliński - ta akcja przyczyniła się znacznie do zmniejszenia obecności w tym rejonie quadów, samochodów terenowych i motocykli. A mieszkańcy i turyści dowiedzieli się o istniejącym rezerwacie."  


 

Powalającą urodą jest dróżka wiodąca brzegiem rzeki. Im dalej od Warszawy, tym mniejsza szansa na spotkanie innego człowieka. i bardzo łatwo się można zatracić w urodzie nadwiślańskiego  krajobrazu. Niezależnie od pogody nawet. Myślę, że również  przy ciemnych chmurach, kłębiących się dramatycznie nad głową. Chociaż – to oczywiste – przy wiosennej zieleni i w słońcu jest najbardziej.  Szedłem tam dopiero co dniem pogodnym, był maj, słowiki kląskały,  przyroda się do mnie uśmiechała, byliśmy ze sobą w niezłej samotności, tylko ja i ona, sama radość. 

 

Na czym polega wielkość naszej Wisły?  Dla nas, dla laików, wartość oglądanych obrazów naturalnej przyrody nad Wisłą jest równa wartości obrazów z głębi naszych Tatr.  Chociaż tak zupełnie od siebie się różnią. Innymi pędzlami malowała je Matka Natura albowiem. Zapwne zresztą nie zdajemy sobie z tego sprawy. A warto przy tym pamiętać, że urodziwych gór skalistych w Europie nie brakuje, zaś Wisła jest jedyną dużą rzeką nizinną o takiej skali naturalności w całej wspólnocie europejskiej!


 Przyrodnicy postulują utworzenie parku narodowego rzeki Wisły, najlepiej właśnie tutaj, w środkowym jej biegu,  na Mazowszu w okolicach Warszawy. Wisłę w Warszawie oczywiście trzeba sobie odpuścić, ale to co powyżej i poniżej miasta to już zupełnie inna sprawa. Pławba cicho płynącą łodzią po rzece, albo wędrówka nadbrzeżnymi dróżkami nawet największemu laikowi uzmysławia jak bardzo słusznym jest postulat utworzenia tego narodowego parku. Bo ten krajobraz jest naprawdę wielkim dobrem narodowym.


Jak to powiedział poeta? „Piękna nasza Polska cała/ Piękna żyzna i niemała! Lecz najmilsze i najzdrowsze / Przecież człeku jest Mazowsze.” Wincenty Pol się poeta nazywał. Wiedział, ci on, co mówi. 

Jest jednak jedno „ale”. Poeta nie wiedział jeszcze, że lud kiedyś zrozumie czym może być przyroda jako miejsce rekreacji, pikników z grillem w roli głównej, wędrując dróżkami z pieskiem przy nodze lub „na siagę” pomykać przez tę przyrodę na rowerach. A jak będzie tu park narodowy, to coś się zyska, ale coś się straci. To prawda, powstaną wygodne ścieżki, punkty widokowe się zagospodaruje we właściwych miejscach, będzie więc tak, ażeby ludziom było dobrze, a przyroda rosła sobie zdrowa i coby ptacy mieli gdzie chować swoje młode. A jak to wszystko już będzie zrobione jak trzeba, może nawet pomyśli się o biletach wstępu, aby dać mi prawo całkowicie legalnego podziwiania urody nadwiślańskiego krajobrazu, jak ma się to za pieniądze zagwarantowane w takich na przykład Tatrach. Tyle że wtedy tu już nie będzie tak, jak miałem ja to teraz, gdy mogłem zobaczyć i przeżyć ten krajobraz,  w majowej pogodzie i przyrodzie wędrując nad Wisłą ze Świdrów Małych do warszawskich Błot. Zapewne nie mam racji, być może się mylę i źle to widzę, ale niekiedy myślę, dość paskudnie zresztą, że ochrona przyrody naprawdę bywa jak wąż, zjadający własny ogon...  


............................................................................................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz