Boże Ciało w Łowiczu
Cały Łowicz kolorowy - w jednym ze swoich wierszy wołał w zachwycie Jan Lechoń. I miał rację, gdy dalej pisał w tym wierszu tak: Nie gardenie ani lilie, Nie Italie, nie Brazylie, Tylko jaskry, tylko mlecze Wśród zielonych trawy smug. Ziemia
Łowicka jest synonimem Polski. Jak Podhale określa nasz krajobraz
górski, tak łowickie polskie niziny. Administracyjnie łowickie leży na
terenie województwa łódzkiego, nie mazowieckiego, ale to Mazowsze w
każdym calu. A co w Łowiczu najbardziej polskie i mazowieckiego, to
dochodzi do głosu w uroczystość Bożego Ciała. Słynie Łowicz z procesji
kościelnej w której uczestniczą Księżanki w barwnych strojach ludowych.
Może nie tak okazałe, lecz równie interesujące są procesje
eucharystyczne w niektórych podłowickich wioskach, w Złakowie Kościelnym
i w Lipcach Reymontowskich.
„Niech pan przyjedzie do nas na procesję w Boże Ciało - mówiła mi
jedna z lipeckich niewiast, gdy byłem tam zeszłą jesienią. - Kolorowe
wtedy są Lipce, wszystko się kolorami mieni, niech pan przyjedzie i
zobaczy. Koniecznie. Cały nasz zespół w procesji idzie, pięćdziesiąt
osób, wszyscy na ludowo.” Ten wiejski zespół regionalny o nazwie
"Wesele Boryny" został założony w roku 1932. Kawał czasu ! Śpiewają i
tańczą w nim mieszkańcy Lipiec i okolicznych wsi, ojcowie i ich dzieci, a
potem dzieci tych dzieci. Lipecki zespół jest niewątpliwie zjawiskiem
niezwykłym i jest poruszająca ta świadomość konieczności nieustannej
prezentacji tego samego od lat widowiska, nawiązującego do tradycji i do
narodowego dzieła literatury.
W Łowiczu uroczystość w świąteczny dzień Bożego Ciała jest
nadzwyczajna. Słyną swoimi świętami i obrzędami miasta europejskie, w
Sewilli jest Santa Semana, Fallas są w Walencji, cud świętego Januarego w
Neapolu, kwietne dywany na rynkach swoich miast tworzą Flamandowie...
Podziwiałem na ulicach Arles piękne Arlezjanki w swoich strojach.
Łowicz jest tej samej klasy. Łowiczanki nie gorsze od Arlezjanek. Od
Andaluzyjek również. Inne są Księżanki. Nasze są one. Polskie.
|
Podniosła uroczystość religijna i wielkie święto księżackiej kultury i tradycji, cały jest Łowicz kolorowy. Fot.L.Herz |
|
W dzień Bożego Ciała wszystko jest w Łowiczu nieprawdopodobnie polskie i
bardzo cudne jest pomieszanie wszystkiego ze wszystkim. Bo to przede
wszystkim podniosła uroczystość religijna, gdy procesyjnie miasto
obchodzi Pan Jezus w monstrancji. W Łowiczu towarzyszą mu biskupi w
czerwieni, kanonicy w fioletach, kawalerowie maltańscy w bieli długich
płaszczy z krzyżami maltańskimi oczywiście, jakiś ambasador w galowym
mundurze się trafi poniektórymi laty. Idą w procesji kombatanci ze
sztandarami. Orkiestra gra jak należy, choć kolejarska, a nie
strażacka. I bernardynki w swoich habitach idą procesyjnie. I wyrasta
nad łowickimi ulicami las feretronów, niesionych w asyście sznurów
pięknych niewiast w ludowych strojach, a każda ma na sobie kilogramy
wełniaków. Hafty oko oglądających cieszą, a hafty na nich wspaniałe i
wstążki przy gorsetach czerwone. Starsze panie chusty mają pięknie na
głowie zawiązane. I tę ludowość uzupełniają niektóre niewiasty
pierścionkami, po jednym na każdym palcu, a każdy palec ozdobiony
pazurami długimi prosto od pazurzystki, czerwienią z onymi wełniakami
się uzupełniając. Ot, współczesność...
|
Święto wielkie jest w Łowiczu. Fot.L.Herz |
A potem jest jarmark na błoniach nad Bzurą. Chociaż w porównaniu z
przeszłymi laty bardzo się wszystko zmieniło, wciąż jest to ludowe i
przaśne, acz mocno współczesna jest ta przaśność. Setki kramów z
plastikową tandetą, lody waciane na patyku, karuzele, nawet młyn
diabelski jeszcze bardziej diabelski niż zwyczajnie diabelski. Piszczący
ludzie głowami zwisają u zenitu diabelskiej drogi. Obok jakieś inne
czartowskie urządzenia, potrząsające człowiekiem za jedne dziesięć
złotych od kwadransa. Moc rozrywek dla dzieci, jakieś przemyślne
huśtawki i lonże, różne gabinety śmiechu i strachu. Dla dorosłych było
piwa moc i miejsc do piwa picia też niemało. Zawianych rodaków jednak
nie widać. Magia tego dnia świątecznego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz