poniedziałek, 21 sierpnia 2023


Oddech włoskiego południa wśród lasów nad mazowieckim Liwcem



Niezwykła jest ta neoromańska świątynia w Loretto nad Liwcem. Wzniesiona niedawno, niemal dopiero co. Jest nieprawdopodobnie włoska, a wznosi się  pośród starych, sięgających nieba sosen mazowieckich. Pogodnym, słonecznym dniem letnim jawiła mi się niby oddech włoskiego południa w naszych sosnowych borach nad Liwcem. Zaprojektował  ją warszawski architekt Tomasz Kuls.  Wygląd kościoła inspirowany jest architekturą kościołów włoskich takich jak kościoły w Asyżu: Św. Franciszka i Św. Klary, a także klasztor benedyktynów na Monte Cassino. Rewelacyjnie ta włoszczyzna komponuje się z otaczającymi ją mazowieckimi sosnami.
 

 


Wnętrze jest całe w bieli, surowe, niemal niczego tam nie ma, żadnych obrazów, organów, ołtarza nawet nie ma i tylko ołtarzowa mensa stoi pośrodku prezbiterium A my oboje z żoną w zachwycie, bo ta surowa prostota bardzo nam się podoba. Znalazłem w internecie projekt polichromii wnętrza, sporządzony w pracowni Andrzeja Novaka-Zemplińskiego,jr. Też piękny jest ten projekt i też nawiązujący do wnętrz włoskich. Niemniej, przeszczęśliwi byliśmy oboje z żoną, mogąc oglądać to wnętrze bez tego wszystkiego, w bieli tynku. Takie właśnie robi ogromne wrażenie.   
 

Liwiec płynie obok pośród lasów. Przyjazny jest  dla ludzi.  Ma kilka twarzy, najbardziej znana znajduje się w okolicach Urli. O letniej porze zaludniają się liczne w całej okolicy letniskowe domki, domy i wille w miejscowościach znajdujących się w dolinie Liwca. Tu i tam pozostały w mich jeszcze domy stałych mieszkańców tych rolniczych niegdyś wiosek,  tyle, że dzisiaj już nikną pośród masy domów letniskowych. Włóczyłem  się po tej okolicy przez przeszło pół wieku. Ciągnęła mnie ku sobie ku sobie rosnąca nad Liwcem i Bugiem puszcza.  
 
Niekiedy myślę sobie tak. Puszcza Kampinoska jest nobilitującym ją parkiem narodowym. Puszczę Kamieniecką mad Liwcem ubierają przede wszystkim wspomnienia o ludziach, którzy przyjeżdżali w jej okolice na letniaki, na wyraj, na modlitwę także, przede wszystkim na spotkanie z przyrodą, z mazowieckimi sosnami nad niedużą i bardzo sympatyczną nizinną rzeką.

Co jakiś czas odwiedzam  nadliwieckie Loretto pośród Puszczy Kamienieckiej. Od roku 1928 znajduje się tutaj klasztor Sióstr Loretanek. Zadaniem zakonu jest niesienie pomocy ubogim i sierotom oraz szerzenie kultu Matki Boskiej Loretańskiej.  We włoskim Loreto koło Ancony  znajduje się wyrzeźbiona z drewna cedrowego figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Oboje mają ciemne oblicza z powodu osadzonego na nich dymu z lamp oliwnych płonących przed nia przez długie lata. Dzieciątko trzyma w jednej dłoni kulę ziemską, którą przez Maryję, przychodzi zbawić, w drugiej zaś dłoni ukazuje różę – symbol miłości do nas aż po krzyż.  Dla wierzących katolików zawarty jest w tym sens wiary.
 

Od roku 1981 w  nadliwieckim Loretto znajduje się wierna kopia włoskiej figury. Do sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej sprowadzona została z Włoch i umieszczona na ołtarzu nocą z 12 na 13 grudnia; było to tej samej, śnieżnej i mroźnej nocy, gdy gen.Wojciech Jaruzelski wprowadził w Polsce stan wojenny, a setki działaczy „Solidarności”  właśnie aresztowano  w ich mieszkaniach.  Modlili się przed nią m.in. ks. kardynał Stefan Wyszyński i ks. Jerzy Popiełuszko, często odwiedzający Loretto. Ale wtedy figura ta znajdowała się w kaplicy, o tej dużej świątyni dopiero zaczynano myśleć. Teraz figurę czarnej Madonny umieszczono w bocznej kaplicy nowej świątyni. Zapewne zawędruje do głównego ołtarza, ale jeszcze nie teraz, więc można być z nią w bliskości, uklęknąć i powierzyć najskrytsze swoje myśli...

Gdy byłem w Loretto po raz ostatni, trwało jeszcze  pogodne lato i miałem szczęście, byłem albowiem we właściwym miejscu o właściwej porze i we właściwym czasie. Niebo lazurowe, sosny wspaniałe, wysokie, smukłe, w powietrzu unosiła się aura nadchodzącej przejesieni sierpniowej. Ósmego września na odpust przybędą tu tłumy, ta świątynia również i dla nich przede wszystkim powstała. Ale gdy ja tam byłem, panowała cisza i bardzo tam było wszystko sympatyczne, utopione w tej ciszy okolicznych lasów. Wokół spokój i trwanie  przyrody...
 
 
 
 
 
Wyszedłem z kościoła i usiadłem na ławeczce, ciesząc oczy widokiem świątyni. A potem zawinąłem się na pięcie i odjechałem...

Wspomnienia pozostały mi bardzo piękne. Więc tak, jak inaczej już nie będę mógł, we wspomnieniach będę zawsze powracać  do nadliwieckiego Loretto pośród Puszczy Kamienieckiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz