Zima mazowiecka
Takich mazowieckich zim, jak na tym zdjęciu, już od wielu lat się nie spotyka. Sfotografowałem te ośnieżone pola w okolicach wsi Poręba Kocęby w Puszczy Białej. W początkach tegorocznego lutego przyszła w końcu zima na ziemię mazowiecką, a już się wydawało, że wyraźnie odczuwalne zmiany klimatyczne zlikwidowały u nas zimę na zawsze.Sięgnąłem właśnie po zimowe wspomnienia do swojego archiwum. A jest ono pełne zim najprawdziwszych. Pamiętam zimy, w których przez kilka kolejnych niedziel można było wędrować po podwarszawskich lasach na biegówkach. Rozważano nawet wyznakowanie specjalnych tras dla takich wędrowców, nie tylko w Puszczy Kampinoskiej.
Zima poza miastem nawet na mazowieckiej nizinie umie czarować. Gdy śnieg twarzowo okrywa okiścią drzewa, szreń spowija gałęzie i igiełki sosnowe. Kałuże są ścięte lodem. Krajobraz zasypany śniegiem, nawet niewielkim, lecz konsekwentnie otulającym wszystko swoją bielą. Jeszcze jest ciemno za oknem, gdy wyrusza się z domu na stację kolejową, aby pojechać gdzieś dalej, gdzie krajobraz nie wie, co to jest miasto. A jeśli się nie daje gdzieś dalej, bo nie można z jakichś tam powodów, to przynajmniej na godzinę do miejskich rezerwatów na Bielanach lub w Kabatach, bo niedaleko.
Napatrzyłem się krajobrazów polskich pejzażystów, więc teraz, idąc ich tropami, często szukam malarskiego wyrazu w lesie. Gdy patrzy się pod słońce młodniki sosnowe nabierają wówczas niepospolitego wdzięku. Sporo radości dostarczają miastowemu wędrowcy takie widoczki. Podpowiedział mi jak patrzeć na krajobraz Julian Fałat, jego rzeczne krajobrazy odnajduję nad zimowym Świdrem, całkiem inna to rzeczka, niż w letniej porze, kiedy to wędrujemy nad nią, aby szukać ochłody przed upałami.Prowadząc wycieczki w mazowieckie lasy proponuję czasem ich uczestnikom krótki postój, aby patrząc na otaczające ich drzewa móc się w ciszy wsłuchać w ten las, który ich otacza. Las bywa bowiem jak najwspanialsza muzyka. A któż rozmawia w czasie koncertu, zamiast poddać się słuchaniu symfonii Beethovena lub sonaty Chopina?
To prawda, wedle powszechnej opinii lasy nizinne o zimowej porze lasom górskim nie dostają w urodzie. Chociaż... czy tak jest do końca? A czemuż to niemal nie ma dobrych płócien wielkich polskich malarzy, które by las górski przedstawiały. A nizinnych lasów pod pędzel artystów malarzy zawędrowały krocie. Jeździłem ci ja w mazowieckie lasy szukając ich pejzaży, Chełmońskiego i Rapackiego, Wyczółkowskiego, Masłowskiego i Stanisławskiego, Podkowińskiego i Weysenhofa...Jakże nie lubić tych naszych pejzaży mazowieckich ! Więc się ku nim jeździ, jak się już polubiło to wędrowanie. Jeździ się o każdej porze roku, o każdej pogodzie, bo każda jest dobra i w każdej ten sam krajobraz co innego ma nam do opowiedzenia. O zimowej pogodzie również. Więc jedzie się, bo taki mus, może tęsknota, a może zapamiętanie, mocno bezsensowne dla nieznających tego uczucia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz