poniedziałek, 24 lipca 2023

Podróże krajoznawcy: Kozy z Józefowa nad jeziorem Łacha

Szedłem sobie pod koniec tegorocznego czerwca żółtym szlakiem od Karczewa  ku Warszawie. Wąska, malownicza ścieżynka wiodła mnie brzegiem Wisły przez rezerwat „Wyspy Świderskie”, pogoda była przepyszna, widoki wokół wspaniale, ludzi na szlaku zero, tylko ja i to zero, bardzo  sympatyczne zdarzenie. I to wszystko tuż za Warszawą. O krok od miasta. A potem szlak oddalił się od rzeki i pojawiło się obok jezioro, mapa mi powiedziała, że to jest część Nowej Wsi w mieście Józefów, jezioro na mapie nazywało się Łacha, było starorzeczem wiślanym. 

Kozy się pasły na trawie nad jeziorem i przed palącym słońcem szukały cienia pod starymi wierzbami. Sfotografowałem te kozy. 

 

Właścicielem tych kóz jest pasterz Abdul z Dagestanu, jak się dowiedziałem. Nazywa się Rustam Khaybulaew. Dla znajomych Abdul. Abdullah to jego imię religijne. Mieszka w Polsce dziesięć lat i - jak mówił dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” - w Polsce czuje się świetnie, prawie tak jak w rodzinnym Dagestanie u stóp Kaukazu.  Jak opisywały media, prowadzi on gospodarstwo ze zdrową żywnością w podwarszawskim Józefowie. W zeszłym roku  mówił dziennikarzowi, że ma 11 dzieci i 3 żony.

To gospodarstwo (spętlone ze sobą domy, jeden jakby pałacyk, tyle, że co to za pałacyk, obok przyczepy kempingowe, jakieś budy, wszystko otoczone murem), odosobnione od tego, co je otacza, Nad starorzeczem wędkarze, wokół pastwiskowe łąki, na nich tysiące kwiecia, pośrodku stoi coś z napisem kebab, ale wyraźnie nieczynne od wielu miesięcy. Przy drodze, którą idę, przy wjeździe na teren tej posesji stoi tablica z napisem Na sprzedaż, a tuż  pod murem młoda kobieta, jak wzorowa muzułmanka z chustą, przykrywająca włosy jak należy, sprzedawała jajka i sery.  Nie sfotografowałem jej, bo i jakże, bez zezwolenia? jeszcze w łeb od Dagestańczyka dostać mogę, może to jedna z jego trzech żon! 

Internet czasem pomaga w znalezieniu odpowiedzi, ale niezupełnie. Wpisałem do wyszukiwarki hasło: kozy w Józefowie” i otrzymałem zestaw wiadomości z różnych źródeł, z różnych lat, nie wiadomo której się chwycić, a obraz Dagestańczyka z Józefowa wyłaniał się przedziwny. Urząd miasta Józefów nie wie o żadnym gospodarstwie prowadzonym przez tego mężczyznę i informuje, że Abdullah nie jest mieszkańcem Józefowa. Nie jest też w stanie stwierdzić, czy jest właścicielem kóz, które są w Józefowie, bo nie jest jego mieszkańcem. Kiedyś tu rzeczywiście pomieszkiwał, ale  nieformalnie. A od jakiegoś czasu mieszka w Warszawie. Ale kozy są i to wcale liczne, widziałem dopiero co, nawet je sfotografowałem, możecie je zobaczyć tuż obok tego tekstu.


Dom jest na sprzedaż, co będzie kozami? Mieszkańcy Józefowa wielokrotnie zwracali się do powiatowego weterynarza, by skontrolował kozy i owce znajdujące się w Józefowie. Zgłaszano sprawy znęcania się nad zwierzętami i zabijania ich przez wiele dni. Była też podnoszona kwestia warunków przetrzymywania tych zwierząt. Kontrole przeprowadzono. Nieprawidłowości nie stwierdzono.
No to by było na tyle. Tak było tegorocznym czerwcem. Jak wie kto więcej, może się tutaj dopisze?



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz